“Istota ludzka, choć posiada tak rozległą wiedzę, nie jest zdolna do poskładania choćby jednej komórki i ożywienia jej. W przeciwieństwie do niej, Stwórca jest zdolny wyprodukować ponad 600 miliardów komórek żywych, ułożyć je w odpowiedni sposób i utworzyć w ten sposób dziecko – w zaledwie 280 dni.” (dr n.med. L. Newman)
Poniższy artykuł ma na celu udowodnienie, iż to Bóg jest początkiem wszelkiego życia na Ziemi.
Kiedy patrzę na wysoki budynek z całym jego technologicznym przystosowaniem, jestem przekonany, że ma on swojego projektanta. Wiem, że ma, chociaż go nigdy nie widziałem, gdyż taki budynek nie zrobił się przecież sam, choćby i przez miliardy lat.
Kiedy znów patrzę na ten cały otaczający mnie świat z jego wielce cudownymi prawami, a nawet inteligentnymi projektantami tychże budynków – tym bardziej wiem, że ten świat nie zrobił się sam i również musi on mieć swojego inteligentnego Projektanta, choć go nigdy nie widziałem.
Dlaczego tak myślę? – gdyż patrząc logicznie np. wiejący wiatr lub podobna, nierozumna siła w żaden sposób nie mógł zbudować takiego, zaawansowanego technologicznie budynku. No, a gdyby nawet, zakładając czysto abstrakcyjnie, mógł go tak budować, to ta sama siła (np. wiatru), która go składa, na przemian rujnowałaby to, co już złożyła.
Podobnie jest i z naszym światem oraz całym Wszechświatem poddanym niszczącemu prawu entropii, tyle, że tu już sparwy są nieporównywalnie dużo, dużo bardziej doskonałe i skomplikowane, nie pozostawiając człowiekowi otwartemu umysłowo żadnych ideologicznych złudzeń. – Andrzej R. Szteborowski.
Stopień skomplikowania oraz zaawansowania budowy organizmu człowieka jest zadziwiający nawet dla najtęższych umysłów świata!
Złożoność budowy wewnętrznej komórek organizmu człowieka i zachodzących w niej procesów biochemicznych jest o wiele większa niż chociażby stopień zaawansowania budowy samolotu oraz jego silników. Tylko jedna komórka człowieka zawiera ilość informacji, która mogłaby wypełnić ponad 100 milionów kartek Encyklopedii PWN!
Zwykle ludzie nie mają czasu, by doszukiwać się podstaw ewolucji i jest przyjmowana na wiarę, bez większego zastanowienia. Również wśród naukowców utarło się aby bezkrytycznie jej wierzyć.
Na szczęście na świecie jest coraz więcej osób, również znakomitych naukowców, którzy interesują się podstawami ewolucjonizmu i dostrzegają w tej teorii ogromne błędy i dochodzą do przeczących jej wniosków. To właśnie dzięki coraz większym możliwościom technologicznym stało się możliwe dogłębne poznanie złożoności świata komórkowego, a wszystko dzięki rozwojowi mikrobiologii, biologii molekularnej, biochemii i genetyki.
Świat komórkowy jest tak niesamowicie złożony i zaawansowany, że wiele osób zaczęło dostrzegać w nim dowody na nieprawdziwość ewolucji chemicznej. W Internecie odnaleźć można obecnie listę ponad 1000 nazwisk osób ze świata nauki, pracowników najlepszych uczelni – od biologów po astrofizyków – która stanowi poparcie dla walki z teorią ewolucji i darwinizmem.
Głównym wymienianym badaczem i promotorem owego ruchu buł znany w USA prawnik i były doradca prezydenta – Philip Johnson. Był on agnostykiem i postanowił samodzielnie i obiektywnie sprawdzić, na ile teoria ewolucji chemicznej w swych podstawach jest słuszna i posiada niezbite dowody. Minęły długie lata analiz i Johnson doszedł do wniosku, że teoria ewolucji chemicznej powinna być zaledwie hipotezą, gdyż zawiera tak wiele luk i nieścisłości. Swoje uwagi i spostrzeżenia zawarł w książce (która nota bene jest przetłumaczona również na język polski) pod tytułem “Sąd nad Darwinem”.
Czemu wciąż tylu światłych ludzi wierzy w teorię ewolucji? Ponieważ podobnie jak Kopernik, Galileusz, Pasteur, Fleming, bracia Wright czy Edison – mogli by zostać wyśmiani, nazwani heretykami o wybujałej wyobraźni. Zwykle jest tak, że każdy postęp technologiczny wpierw kojarzony jest z czymś na kształt magii i sztuczek nie mogąc przebić się przez mur ignorancji. Dopiero potem – co dzieje się na naszych oczach – otwierają się umysły i ludzie zaczynają wierzyć pionierom nauki.
Na koniec dwa cytaty Ernsta Borisa Chaina, biochemika i noblisty w dziedzinie medycyny:
“To absurdalne, że człowiek wyobraża sobie, iż mógłby konkurować z Bogiem. Przecież synteza choćby najprostszej komórki w warunkach laboratoryjnych jest niemożliwa.”
“Łatwiej mi uwierzyć w baśni, niż w tak szalone insynuacje. Od dawna twierdzę, że wymysły na temat pochodzenia życia są bezcelowe i bezużyteczne, ponieważ nawet najprostszy system w organizmie żywym jest o wiele bardziej skomplikowany niż to, co naukowcy próbują udowadniać stosując przykłady prymitywnej chemii, a co niby miało stać się w sposób przypadkowy miliardy lat temu. Nie sposób ominąć Boga wymówkami opartymi na tak naiwnych twierdzeniach.”
Podsumowując, w związku z tym, iż astronomia wprowadza nas w wydarzenia i wszechświat, który został stworzony z niczego, taki który w swej delikatnej równowadze zapewnia szczególne warunki potrzebne do przetrwania życia i który ma zasadniczy plan (ktoś mógłby powiedzieć, że ponad naturalny). Zatem obserwacje współczesnej nauki wydają się prowadzić do takich samych wniosków, co wiekowe wierzenia kreacjonistyczne. W tym samym czasie, cała nasza współczesna nauka wydaje się bardziej skłaniać ku światu, jakby był opisywany zaledwie od wczoraj.
– dr Arno A. Penzias – noblista w dziedzinie fizyki
O zegarkach szwajcarskich, galaktykach i Bogu Stwórcy
Poniższy artykuł będzie bardzo, ale to bardzo mocny. Nie będzie tu jednak opisu żadnych krwawych scen, ale czysta prawda o Stwórcy Wszechświata. Mogłoby się wydawać, że pisać o Bogu to nic strasznego, jednak zastanów się dobrze. Jaki on jest i Kim on jest? Czasami na tę myśl aż szczęka opada. Usiądź zatem i posłuchaj.
Na wstępie chciałbym się jeszcze pochwalić; mianowicie kupiłem sobie niedawno nowiutki zegarek. Zwykły i prosty zegarek tarczowy, na tarczy zaś trzy wskazówki. Nie zaglądałem do środka, ale z pewnością znalazłbym wewnątrz liczne zębatki odpowiedzialne za ruch wskazówek. Na samej tarczy znajduje się logo szwajcarskiego wytwórcy zegarka – firmy Delbana. Również na twoim zegarku zapewne jest jakieś logo? Jakiś inteligentny człowiek zaprojektował go, a potem ktoś inny wyprodukował go.
Przypomnij sobie, ile razy w życiu widziałeś zdjęcia Ziemi zrobione przez satelity? Z kosmicznych zdjęć mam jedno ulubione – to które zrobili astronauci z misji Apollo 17 podczas lotu na Księżyc. Doskonale widać na nim kształt Ziemi. Olbrzymia geoida o obwodzie nieco ponad 42 000 km. Kula ta obraca się wokół własnej osi, a jeden jej obrót zajmuje 24 godziny (bez 3 minut i 56 sekund). Ponadto Ziemia obraca się również wokół Słońca, które znajduje się od nas w odległości 150 milionów km. Porusza się zawsze po tym samym torze, który nazywamy orbitą. A droga ta zajmuje Ziemi 365 dni 5 godzin 48 minut i 46 sekund – zawsze dokładnie tyle samo nie mniej nie więcej.
Teraz wyobraź sobie planetę Ziemię – wielką, ogromną kulę o średnicy 12 104 km sunącą przez przestrzeń kosmiczną po zawsze identycznej orbicie w tempie ok. 30km/s by po nieco ponad 365 dniach i przebyciu prawie miliarda kilometrów wrócić dokładnie w to samo miejsce. Nieźle? To teraz wyobraź sobie, że to się dzieje od wielu setek lat.
Księżyc – nieodłączny towarzysz Ziemi w tej wędrówce wykonuje obieg wokół niej w ciągu 27,5 dni.
Jednak najważniejszym dla nas zaraz po Ziemi ciałem niebieskim jest Słońce, nasza najbliższa wodorowo-helowa gwiazda, bez której ciepła i światła nie byłoby możliwe życie na Ziemi, a temperatura planety wynosiłaby jakieś -270°C. Ten gazowy gigant ma 109 razy większą od Ziemi średnicę, a waży 335 000 razy tyle co ona. Słońce można by nazwać wielkim piecem termojądrowym o sprytnej, ale też prostej konstrukcji, z samoregulacją, niepotrzebującym napraw czy modernizacji. Działa tak od setek lat, a mimo ogromnego zużycia jego masa spadła w tym czasie zaledwie o 0,03%.
Ziemia nie jest jedyną planetą krążącą wokół Słońca. Jest jeszcze 8 innych planet, które razem z Ziemią tworzą Układ Słoneczny. Ten układ ma rozpiętość ponad 10 miliardów km, a wszystkie planety wciąż krążą po stałych orbitach w mniej więcej jednakowej płaszczyźnie. To niesamowicie wielkie odległości. Światło, które ma źródło na Słońcu, by dotrzeć do krańców Układu Słonecznego potrzebuje aż 9,5h przy prędkości prawie 300 000 km/s.
Umysł człowieka jest przyzwyczajony raczej do ziemskich jednostek miary, dlatego trudno mu wyobrazić sobie tak wielkie przestrzenie. Układ Słoneczny jednak działa niczym wspominany zegarek szwajcarski. Olbrzymie ciała niebieskie krążące wokół jeszcze większej gwiazdy utrzymując porządek i precyzję. Z łatwością moglibyśmy obliczyć godziny wschodu i zachodu Słońca w dowolny dzień.
Co książki mówią na temat powstania Układu Słonecznego? Słońce i planety powstały ok. 5 mld lat temu z gigantycznego obłoku materii międzygwiezdnej. Gazy i pyły pierwotnego obłoku zaczęły się zagęszczać, a jądra kondensacji dały początek Słońcu. W miejscu największego zagęszczenia materii i ciśnienia możliwe stało się zachodzenie reakcji prowadzących do powstania światła i energii.
Z powstałych okruchów, które jak spłaszczony dysk krążyły wokół dopiero, co narodzonej gwiazdy, powstały początkowo ciała niebieskie o średnicy kilkudziesięciu kilometrów, które następnie zderzyły się i łączyły, dając początek planetom. Ze skupisk pyłu krążącego w pobliżu Słońca powstały planety typu ziemskiego. Z pierwiastków lżejszych, które krążyły w dalszej odległości tworzyły się planety gazowe.
W podobny sposób powstał mój zegarek. Zbudowany został głównie ze szlachetnej stali i niklu. Z rudy żelaza i niklu [same] wytopiły się te metale. Następnie z nich zrobiły się małe koła zębate, wskazówki, tarcza i koperta zegarka. Powstał także mechanizm napędzający koła zębate. Potem wszystko się połączyło…
Całkiem ciekawy opis, nieprawdaż? Ale chyba czegoś w nim brakuje…
Czy nie byłoby rozsądne przyjąć, że również Układ Słoneczny musi mieć jakiegoś Konstruktora czy Projektanta, choć w podręcznikach astronomii nie ma o kimś takim słowa, jakby wszystko miało się dziać samo. Gdy odmawiasz w Kościele modlitwę “Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi, wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych…”. Dokładnie tak! Stworzyciela nieba i ziemi! To właśnie Bóg jest tym Konstruktorem, którego brakuje w podręcznikach. Biblia mówi: “Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” (Rdz 1,1). Nie dziwmy się, że psalmista wychwala Boga słowami: “O Boże mój, Panie, jesteś bardzo wielki!” (Ps 104,1b).
Nic w tym dziwnego, że znany fizyk Izaak Newton miał zwyczaj za każdym razem, gdy usłyszał słowo “Bóg” ściągać czapkę. Lub inny znany fizyk i astronom Robert Kirchner, który by dać świadectwo wiary swemu przyjacielowi wątpiącemu w istnienie Boga zakupił wspaniały globus i postawił go na swoim biurku. Gdy przyjaciel odwiedził go następnym razem spytał skąd ma taki wspaniały globus. Kirchner zaś odpowiedział, że sam się zrobił. Rozbawiło to jego przyjaciela naukowca, a wtedy Kirchner zapytał: Dlaczego jest ci łatwiej uwierzyć że tak wielka i piękna planeta jak ziemia powstała samoistnie a nie możesz uwierzyć że ten globusik też tak powstał?
Droga mleczna
Galaktyka w której znajduje się Układ Słoneczny nazywamy Drogą Mleczną. Gdy patrzymy na nią z Ziemi widzimy jasne pasmo (jakby drogę), która rozpina się na nieboskłonie. Starożytnym Grekom to pasmo skojarzyło się z rzeką rozlanego mleka na tle ciemnego nieba. W rzeczywistości jest to galaktyka spiralna, której średnica wynosi ok. 100 000 lat świetlnych. Układy planetarne są w niej niezwykle rzadkie, choć szacuje się w niej 200-400 miliardów gwiazd podobnych do Słońca.
Również Droga Mleczna obraca się wokół własnej osi, a Układ Słoneczny znajdujący się 30 000 lat świetlnych od jej centrum pokonuje całą drogę dookoła galaktyki w ok. 250 milionów lat. Istnieje również coś, co nazywamy grupą lokalną, w której skład wchodzą Droga Mleczna, Wielki i Mały Obłok Magellana, Galaktyka Trójkąta oraz M31. Wszechświat jest wypełniony miliardami galaktyk, a każda z nich mieści miliardy gwiazd, z których najdalsze znajdują się ok. 15 miliardów lat świetlnych od nas. Znawcy kosmologii twierdzą, że właśnie 15 miliardów lat temu powstał Wszechświat podczas zdarzenia nazwanego Wielkim Wybuchem. Od tego czasu wciąż rozszerza swe granice. Na początku zaś cała materia mieściła się w objętości mniejszej niż główka szpilki.
Jeżeli to wszystko jest prawdą, to kto zapoczątkował Wielki Wybuch?
Kto ustalił prawa fizyczne, które nim rządzą? Jakie jest źródło tej materii?
Ktoś tworzący coś z niczego to Stwórca, a ten kto robi coś z czegoś innego to twórca. Stwórca powołuje do istnienia to, co nie istnieje (patrz List do Rzymian 4, 17). Wszechmocny Bóg zapoczątkował wszystko, co istnieje, a On sam jest nieskończenie potężniejszy od swoich wszelkich dzieł. Jest w tej chwili w tym miejscu, w którym siedzisz, jak i jednocześnie na krańcach Wszechświata 15 miliardów lat świetlnych stąd. Bóg istniał przed Wielkim Wybuchem, bo istniał od zawsze! Nic więc zaskakującego w tym, że niektórzy ludzie wolą zamknąć się klasztorze i kontemplować Boga. Nic dziwnego, że niejeden wolał umrzeć niż się Go zaprzeć. Bóg jest niezmierzony, pasjonujący, nieogarniony. Niektórzy materialiści w swej naiwności wierzą, iż kiedyś nauka da dowód na nieobecność Boga.
Równie dobrze mógłbyś udowadniać, że piękna katedra na którą patrzysz nie miała ani budowniczych, ani nawet architekta. Spróbuj udowodnić komuś, że twój zegarek powstał samoczynnie. Nie da się! Na szczęście ty wierzysz w Boga – Stworzyciela nieba i ziemi! Mogę codziennie podziwiać coraz bardziej mądrość i wielkość Stwórcy dzięki poznawaniu nauk przyrodniczych. W samej astronomii jest tyle przejawów istnienia życia wiecznego. A teraz pomyśl, że ten wspaniały i nieogarniony Bóg, który stworzył wszystko chce byś nazywał Go swoim Ojcem. Ojcem kochającym każdego po równo nie więcej i nie mniej!
Źródło tekstu: Pismo „Miłujcie się”
WAŻNE: powyższy artykuł udowadnia nam niesamowitą precyzję istniejącą we Wszechświecie. Idealnie panujący ład i porządek. Skomplikowana fizyka i tajemnicze cuda! Planowanie i niezmierzona inteligencja! Ogromny cud, który ciężko nam pojąć. Ale dano nam umysły, dzięki którym możemy go poznawać i badać!
“Bóg podarował nam niesamowicie fascynujący świat, w którym możemy mieszkać i badać go.” (William Phillips, fizyk, noblista)
+Zastanówmy się teraz nad kilkoma argumentami i spróbujmy z nich wyciągnąć prawdę.
W wielu różnych publikacjach i opracowaniach (jak np. w “Dowody na istnienie Boga”) przedstawiane są tylko 3 logiczne i możliwe do zaistnienia możliwości powstania Wszechświata:
Wszechświat, który istniał zawsze
Wszechświat, który sam się stworzył
Wszechświat, który został przez kogoś stworzony (tzn. jakaś forma inteligentnej Siły doprowadziła do powstania Wszechświata).
innych możliwości już nie ma!
Wszechświat istniał zawsze?
Obecnie przez naukowy świat odrzucana jest powszechnie teoria, jakoby Wszechświat miał istnieć od zawsze. Są liczne, pewne dowody na to, że Wszechświat powstał w pewnym momencie (Wielki Wybuch) i wciąż się rozszerza. Oto niekóre z nich:
Odtworzenie mapy Wszechświata, która wskazuje na fluktuacje resztek promieniowania od razu po odłączeniu się od materii, a potwierdzona przy użyciu satelitów WMAP i COBE. Jest to najsilniejszy z dowodów na istnienie Wielkiego Wybuchu. Dzięki niej również wiemy o istnieniu czarnej materii.
Promieniowanie mikrofalowe tła – reliktowe promieniowanie kosmiczne, które zostało udowodnione dzięki odsłuchom z anteny Echo1.
Widoczne dla badaczy oddalanie się galaktyk – prędkość oddalania się od siebie galaktyk sięga 94% prędkości światła. Było to odkrycie Hubble’a. Wg naukowców jest to dowód na ciągłe rozszerzanie się Kosmosu zapoczątkowane Wielkim Wybuchem. Dlatego też, im bliżej znajdziemy się centrum Wszechświata, tym większe będzie zagęszczenie materii.
Istnienie kwazarów – aktywnych jąder młodych galaktyk, obiektów o wielkiej masie i ogromnym potencjale energetycznym.
II Zasada Termodynamiki.
Biblia spisana już tysiące lat temu mówi nam słowami proroka Izajasza, to co dopiero teraz rozpoznaje nauka:
“Ten, co mieszka nad kręgiem ziemi, której mieszkańcy są jak szarańcza, On rozciągnął niebiosa jak tkaninę i rozpiął je jak namiot mieszkalny. “ (Księga Izajasza 40,22)
Myślę, że powyższe punkty wyczerpująco udowadniają, że Wszechświat najwyraźniej powstał w określonym momencie w przeszłości i dzięki temu mogły zaistnieć znane nam czynniki: przestrzeń, czas, materia oraz energia.
Model rozszerzania wszechświata
Tym samym, na podstawie powyższych faktów, {odnośnie, których to można sobie poczytać nieco szerzej już w indywidualnym zakresie} ewidentnie możemy odrzucić i wykluczyć teraz tą pierwszą opcję, tzn., że: „Wszechświat istniał od zawsze” i uznać, że według naukowych argumentów Wszechświat niezaprzeczalnie miał swój początek! Pozostała nam obecnie tylko opcja: 2 i opcja 3 tzn., że Wszechświat sam się stworzył, lub, że został stworzony.
2. Czy rzeczywiście Wszechświat mógł stworzyć się sam?
Już na wstępie powinniśmy odrzucić tę teorię, gdyż jest ona tak nierealna, że zakrawa o szaleństwo. Każdy inteligentny naukowiec powie nam, że nic nie może powstać bez przyczyny. Byłoby to nielogiczne i niemożliwe, by coś mogło powstać z niczego. Wszechświat nie mógł sam siebie stworzyć, gdyż sam jeszcze wówczas nie istniał. Teoria Wielkiego Wybuchu również musiała by mieć swój początek a nic nie może stać się samoczynnie.
To oczywiste, że nic nie może być przyczyną czegoś. Żadna rzecz nie ma możliwości powstania bez istnienia pierwotnej przyczyny! Również przeciwnicy chrześcijaństwa i sceptycy wyśmiewają takie teorie.
Nie istotne jest, czy Wszechświat u swego początku był mikroskopijnym skupiskiem materii, czy może jeszcze czymś innym. Rozpatrujemy tu bowiem przyczynę i źródło powstania Wszechświata. Szukamy tej najinteligentniejszej przyczyny, która w tak genialny sposób potrafiła ułożyć prawa fizyczne i matematyczne oraz urzeczywistnić swoje dzieło.
Powstanie wszechświata jak królik z kapelusza.
Podsumowując. Z całą pewnością możemy na podstawie logicznych argumentów wykluczyć tę absurdalną możliwość, że Wszechświat utworzył się samodzielnie. W tym wypadku pozostała nam obecnie do rozpatrzenia tylko opcja:, 3 tzn., że Wszechświat został stworzony.
3. Zastanówmy się teraz, czy Wszechświat został stworzony?
Stworzenie polega na tym, że jakaś niezwykle inteligentna Siła uruchomiła pewne procesy, których efektem było powstanie Wszechświata.
Patrząc na dowolną rzeźbę, którą zobaczymy w muzeum nie sposób nie dostrzec pewnej symetrii i proporcji, czy też innych zasad geometrii. Budzi się w nas przekonanie, że ta rzeźba musi mieć jakiegoś autora, wykonawcę arcydzieła, swojego rzeźbiarza. Czyż nie?
Przecież tyle cudownych rzeźb nie mogło powstać samoistnie. Musiały mieć swojego autora.
Identycznie ma się sprawa z Kosmosem. Gdy spojrzymy w niebo i spróbujemy ogarnąć rozumem przestrzeń, panującą w niej harmonię, matematyczną precyzję oraz doskonale dobrane parametry sama pojawia się myśl, że musi istnieć jakiś autor tego dzieła, które po wielokroć przewyższa wspominane rzeźby. My tego Wielkiego Artystę nazwaliśmy Bogiem Stwórcą!
“Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę.” (Psalm 139, 14)
Dodatkowe argumenty:
Obserwując Wszechświat widzimy jak jest precyzyjny matematycznie i zorganizowany w sposób inteligentny. Jest dokładnie taki, by mogło w nim dojść do rozwoju jedynej w swoim rodzaju formy życia – człowieka! Zaobserwować w nim możemy ok. 20 stałych parametrów, które definiują jego istnienie, m. in. takie jak:
ciężar elektronu,
masa neutronu,
równowaga między materią a antymaterią,
siła łącząca protony i neutrony w atomie,
ciężar kwarka,
siła grawitacji,
ilość wymiarów przestrzennych w przestrzeni kosmicznej,
Gdyby któryś z tych parametrów uległ choćby minimalnej zmianie, zagrożone byłoby istnienie całego Wszechświata. Gdyby siła Wielkiego Wybuchu była zaledwie o 0,001 mniejsza to przestrzeń zapadła by się pod sobą uniemożliwiając powstanie gwiazd.
Równanie Einstein’a
“W 1 sekundę po Wielkim Wybuchu gęstość materii oraz tempo jej rozszerzania się musiały być precyzyjnie do siebie dopasowane, aby Wszechświat mógł znaleźć się w krytycznym punkcie do jego powstania.
Jeśli Wszechświat w momencie wybuchu rozszerzał by się odrobinę szybciej, to rozleciałby się bez szansy na powstanie galaktyk. A z kolei gdyby ekspandował trochę wolniej, to wtedy rozszerzyłby się do swoich maksymalnych rozmiarów i następnie zawalił, a my nigdy nie mielibyśmy szansy na powstanie życia.” – (Alan H. Guth, fizyk i kosmolog – Massachusetts Instytut of Technology, autor książki “Inflationary Universe”).
Widzimy w tym miejscu, jak doskonale skalibrowane są stałe parametry fizyczne Wszechświata.
Można tę precyzję zobrazować w ten sposób. Wyobraź sobie wielki arkusz papieru przykrywający plac o powierzchni ok. 1 km2. Następnie na tym arkuszu ktoś narysował cienką i krótką, 1cm linię ołówkiem. Następnie zrzucono na ten arkusz 20 ziaren piasku z dużej wysokości i przy silnym wietrze, które o dziwo, spadły idealnie, równiutko na tę linię.
To interesujące, jakie jest prawdopodobieństwo, że tak rzucone ziarenka piasku układają się w taki a nie inny sposób. Ale właśnie taka jest dokładność wszystkich stałych kosmologicznych.
Naukowcy zadali sobie trud, by obliczyć prawdopodobieństwo na przypadkowe ułożenie się stałych kosmologicznych i wyszło im, że wynosi ono 1:10229 (jeden do jednego z 229 zerami). Dla zobrazowania, jak niewielkie to prawdopodobieństwo warto zaznaczyć, że ilość atomów we wszechświecie szacuje się na 1:1080
Przy okazji – wiemy, że we Wszechświecie istnieje po równo tyle materii co antymaterii. Powinny więc się nawzajem wykluczyć, a Wszechświat nie powinien w ogóle zaistnieć. Jednak jakaś Siła spowodowała tę przewagę materii nad antymaterią, że mógł się wyłonić z tego chaosu fizyczny Kosmos.
Wiele ciekawych przykładów i dodatkowych argumentów na stworzenie Wszechświata odnaleźć można w wykładzie prof. dra Zbigniewa Jacyna-Onyszkiewicza, kierownika Zakładu Fizyki Kwantowej UAM, pt. “Wszechświat na miarę człowieka” dostępnym pod adresem: https://nauka.wiara.pl/doc/468477.Wszechswiat-na-miare-czlowieka
+ Dlaczego naukowcy nie wierzą w stworzenie Wszechświata?
Zastanawiając się nad odpowiedzią na pytanie, czemu naukowcy wciąż opierają się wierze w stworzenie Wszechświata przez Inteligentną siłę na myśl przyszło mi jedno słowo – pycha.
Wiele wieków temu Sokrates, jeden z najwybitniejszych filozofów, powiedział: “wiem, że nic nie wiem”, co też znaczyło, że im więcej wiedzy zdobywam, tym bardziej rozumiem, ile jest jeszcze do poznania. Jednak dzisiejsi naukowcy nie potrafią lub nie chcą zniżyć się do poziomu tego wybitnego filozofa i stwierdzić w duchu, że tak naprawdę nic nie wiedzą.
Trzeba wiele samozaparcia, by wyrzec się tej pychy i w pokorze przyznać Sokratesowi rację. Niech za przykład poświeci nam Isaac Newton, ten który na słowo Bóg natychmiast ściągał czapkę z głowy. Pomimo tak światłego umysłu, wielu osiągnięć i odkryć, doskonale rozumiał jak ważny i wielki jest cud stworzenia.
Wnioski:
Należy przede wszystkim pamiętać, że Uniwersum, w którym żyjemy jest tak precyzyjnie skalibrowane, by właśnie w nim miało szansę powstać inteligentne życie.
Przedstawione w tym artykule argumenty wskazują, że z pewnością nie stałe fizyczne nie powstały w sposób przypadkowy.
Dzięki logicznemu rozumowaniu jesteśmy w stanie dostrzec, że prawa obowiązujące w Kosmosie mają swój porządek. coś tak inteligentnego jak Wszechświat mogła stworzyć tylko inteligentna siła! Aby pojąć ten fakty wystarczy otwarty umysł i odrobina pokory.
Potrzeba naprawdę wiele wiary, by być niewierzącym ateistą, niż wierzącym w Boga człowiekiem!
“Im więcej posiadamy wiedzy o kosmosie i biologii ewolucyjnej, tym trudniej nam wyjaśnić je bez dostrzeżenia w nich aspektu projektu. W moim przypadku jest to bodźcem, by uwierzyć” – (Charles H. Townes, fizyk, noblista)
“Sądzę, iż konfrontując się z cudem życia i wszechświata należałoby sobie zadać pytanie “dlaczego?”, a nie po prostu “jak?”. Jedyne możliwe do uzyskania odpowiedzi są natury religijnej… Odczuwam potrzebę Boga w kosmosie i moim własnym życiu… Mamy wiele szczęścia, że mamy Pismo Święte, a wnim Nowy Testament, który takie wiele mówi nam o Bogu w tak szerokim zakresie” – Arthur L. Schawlow – fizyk, noblista
“Prawdopodobieństwo utworzenia życia z materii nieożywionej jest liczbą z 40 tysiącami zer po niej. To wystarczy, by pogrzebać Darwina i całą teorię ewolucji. Nie było żadnej zupy kwantowej, ani na tej planecie, ani na żadnej innej, a skoro początki życia nie były przypadkowe to musiały być produktem celowo działającej inteligencji.” – Fred Hoyle – matematyk, astrofizyk i kosmolog (zob. Nature, vol. 294:105)
Opracowanie matematyczne
Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie trzeba się bać wszystkich liczb wymienionych w tym artykule. Są one wyjaśnione w bardzo prosty i przystępny sposób.
Rzesza naukowców na całym świecie, w tym wielu wybitnych badaczy z dziedziny matematyki, biologii i astrofizyki wyliczało w swych pracach (niezależnie od siebie), że szanse na powstanie we Wszechświecie w przypadkowy sposób żywej komórki jest zupełnie niemożliwe, niezależnie od panujących czynników.
Ci naukowcy to m.in. dr Emile Borel – twórca rachunku prawdopodobieństwa, dr William Dembski – znany i szanowany statystyk, prof. dr Murray Eden z MIT – biofizyk, specjalista Teorii Informacji i Inżynierii Biomedycznej oraz Programów Instrumentalnych, czy prof. Chandra Wickramasinghe – specjalista matematyki stosowanej i astronomii, były ateista.
Wszyscy ci naukowcy zgodnie szacują, że prawdopodobieństwo przypadkowego powstania jednej komórki wynosi 1 do 104 478 296(tzn. ponad cztery miliony zer po jedynce w ułamku dziesiętnym).
Z kolei znany fizyk i biochemik prof. Harold Morowitz z Uniwesytetu Yale twierdzi, iż możliwość postania najprostszej formy całego żyjącego organizmu w przypadkowy sposób wynosiłaby 1 do 10340000000 (340 milionów zer po przecinku).
Żeby pomóc w zrozumieniu, jak niewyobrażalnie małe są to szanse, weźmy za przykład liczbę sekund, w których istnieje Wszechświat wg teorii Wielkiego Wybuchu. Wynosi ona:
15 miliardów lat = 15000000000 * 365 * 24 * 60 * 60 * = 1018 (a to tylko 18 zer)
Z kolei wyliczona przybliżona ilość wszystkich istniejących we Wszechświecie atomów wynosi zaledwie: 1080 (dziesięć z 80 zerami).
Znajdźmy inne porównania, które nam ułatwią ogarnięcie umysłem tych liczb. Alan Harris, astronom z niemieckiej Agencji Kosmicznej, wyliczył szanse na przypadkową utratę życia dowolnej osoby w ciągu całego jej życia na skutek uderzenia asteroidy. Szanse te wynoszą 1:700000 (jeden do siedmiuset tysięcy).
Prawdopodobieństwo wytypowania w sposób przypadkowy spośród wszystkich sekund, które upłynęły od początku Wszechświata jednej konkretnej sekundy wynosi 1:1018, czyli 1 do 1000000000000000000
Z kolei możliwość złapania jednego oznaczonego atomu z wszystkich istniejących w kosmosie ma szanse jak 1:1080, czyli 1 do 100000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000000.
Cytowany na wstępie Fred Hoyle wraz z kolegami przy użyciu zaawansowanych programów komputerowych wyliczył, że samo prawdopodobieństwo powstania 2000 protein koniecznych do życia Ameby wynosi 1:1040000 (1 i ok. 16 kartek z zerami).
No i przypomnijmy raz jeszcze, że możliwość przypadkowego powstania pojedynczej żywej komórki we Wszechświecie wynosi 1 do 104 478 296 (ponad 1800 kartek z zerami). A możliwość utworzenia się całego organizmu, w którym komórki współpracują ze sobą to 1:10340 000 000.
Gdybyśmy wzięli pod rozwagę cały organizm żyjącego człowieka, jak zrobili to ewolucjoniści tj. Francis Crick, Carl Sagan i L.M. Murkhin, otrzymalibyśmy prawdopodobieństwo zaistnienia tego zdarzenia na poziomie 1:102 000 000 000 (jeden do 10 do potęgi dwóch miliardów).Prawdopodobieństwo wyrażone tak małym ułamkiem mówi nam wyraźnie – to się nie mogło wydarzyć.
Zastanówmy się teraz nad kwestią prawdopodobieństwa ewolucji oraz stworzenia.
Zakładając, że szanse na zajście ewolucji wynoszą zaledwie 1:101000 (0,0000000000000…01%) to szanse na zaistnienie stworzenia są przeciwieństwem tej liczby i wynoszą 99,999…% (1000 dziewiątek po przecinku).
George Wald, znany w świecie ewolucjonista z Harvardu stwierdził, iż liczba 99,995% sprawia, że takie prawdopodobieństwo można przyjąć za pewniak wydarzenia. Z tego też powody dr Francis Crick, współodkrywca molekularnej struktury DNA i noblista pisał:
“Człowiek, który szanuje prawdę, mając dostęp do całej obecnej wiedzy ludzkości może jedynie stwierdzić, że pochodzenie życia jest niczym innym, jak cudem, ponieważ tak niezliczona ilość czynników musiałaby zajść, aby nastąpiło to samoistnie”
Ewolucyjny obóz naukowy wciąż próbuje w jakiś sposób tłumaczyć prawdziwość ewolucji chemicznej, która opiera się na ślepym doborze naturalnym oraz przypadkowych mutacjach genetycznych.
Spróbujmy przeprowadzić niewielki eksperyment. – Do pudełka powkładajmy wszystkie malutkie części zegarka jak: śrubki, sprężynki, trybiki, wskazówki, itp., a następnie zacznijmy potrząsać tym pudelkiem, choćby i nieskończoną ilość razy, nawet przez wielce ogromny czas i ciekawe czy kiedykolwiek te małe części, same, przypadkowo połączą się w cały, kompletny zegarek, który jeszcze do tego sam też by się nakręcił? A pamiętać musimy przy tym również i to, że każdy ruch w trwającym już czasie doprowadzałby również do możliwości rozszczepiania się tych wielce przypadkowych i jakichś tam ewentualnych połączeń pojedynczych cząstek zegarka, (co w nauce określamy prawem Entropii).
Ważną rzeczą, na którą należy zwrócić uwagę rozważając prawdopodobieństwo jest norma fizyczna, którą wprowadził dr Emile Borel. Otóż jeżeli jakieś zdarzenie ma prawdopodobieństwo mniejsze niż 1:1050 to takie zdarzenie możemy uznać za niemożliwe do zajścia.
I jeszcze jeden przykład, aby ugruntować naszą wiedzę. Jak wskazują matematycy i fizycy w jednym z filmów popularnonaukowych – prawdopodobieństwo, że tylko jedna proteina z ludzkiego ciała składająca się ze 100 aminokwasów miałaby powstać przypadkowo wynosi 1:1065. To mniej więcej tak, jakbyśmy znaleźli przypadkiem na ulicy zwycięski kupon lotto… i na dodatek znajdowalibyśmy taki sam kupon przez kolejne 1000 lat dzień w dzień. Jak myślisz, czy to możliwe?
Jeden z bardziej szanowanych obecnie biochemików, dr. Michael J. Beche, w jednym ze swych artykułów o mechanizmach molekularnych w biologii przyrównywał szanse przypadkowego znalezienia tylko jednej nowej funkcjonalnej struktury białka do szansy na znalezienie ziarenka piasku z wyrytym kształtem krzyżyka i ukrytego gdzieś na Saharze. Po trzykrotnym schowaniu i odnalezieniu. Jak myślisz, czy to możliwe?
“Prawdopodobieństwo przypadkowego powstania życia jest równe prawdopodobieństwu powstania kompletnego słownika w wyniku eksplozji w drukarni” (prof. Edwin Conlin, biolog) Jak myślisz, czy to możliwe?
Jeden z najwybitniejszych naukowców XX wieku, sir Fred Hoyle i jeden z pierwszych badaczy, który publicznie odrzucił teorię ewolucji chemicznej z przypadku, w ten sposób argumentował przeciwko możliwości samodzielnego powstania życia:
“Na wysypisku śmieci są porozkręcane i rozrzucone wszystkie fragmenty i części Boeinga 747. Przez wysypisko przypadkowo przechodzi tornado. Jakie są szanse na to, że po przejściu tornada znajdziemy tam kompletny i złożony, gotowy do lotu samolot?”
“Szanse na powstanie choćby jednego z polimerów żywego organizmu są równe szansie na to, iż niewidomi w licznie wypełniającej Układ Słoneczny równocześnie ułożą kostkę Rubika.”
“Niezależnie od wielkości branego pod uwagę środowiska, życie nie mogło mieć przypadkowego początku. Posadzenie do napisania dzieł Szekspira stada małp nie byłoby dobrym pomysłem, gdyż nie starczyłoby dla nich miejsca w całym Wszechświecie. A tym bardziej na śmietniki, które musiałyby pomieścić kartki z nieudanymi próbami.”
Jak myślisz, czy to możliwe?
Nie zważając na tak liczne i oczywiste dowody, ewolucjoniści wciąż próbują przeciągać na swoją stronę renomowanych matematyków z dodatkową wiedzą z zakresu biologii i biochemii. Dzięki przemyśleniom zawartym w opracowaniu dr Kazimierza Jodkowskiego na temat metodologicznych aspektów kontrowersji na linii ewolcjonizm-kreacjonizm możemy podsumować nasz artykuł.
Na jednej z takich debat ewolucjonistów m.in. z matematykami negującymi możliwość powstania życia w drodze ślepego doboru naturalnego i przypadkowych mutacji, uznany biofizyk, specjalista teorii informacji i inżynierii biomedycznej oraz programów instrumentalnych z ze słynnego Massachesetts Institute of Technology w U.S.A., który dokonał odpowiednich, szczegółowych badań z wykorzystaniem systemów komputerowych, postawił następującą konkluzję:
– geny człowieka zawieraj w sobie prawie miliard nukleotydów i bez znaczenia jak dokonywano owych obliczeń, zawsze otrzymywano podobną konkluzję, wskazującą na to, że okres trwania życia na ziemi w ogóle nie jest wystarczający, aby wszystkie owe nukleotydy i zawarta w nich informacja zaistniały przez przypadkowe mutacje.
Z kolei inni naukowiec stwierdził:
“Zarówno cząsteczki RNA jak i DNA nie mogą zachować zapisanych w nich informacji przez dłuższy okres czasu, gdyż cząsteczki kwasów nukleinowych z upływem czasu rozpadają się na fragmenty. Żeby zachować w nich informację na dłużej, muszą być oczyszczane. Jednak ten proces zachodzi tylko w organizmach żywych.” – * źródło: Informacja opracowana/ przytoczona na podłożu źródłowym i w oparciu o: Kazimierz Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, „Realizm. Racjonalność. Relatywizm”, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1998, s. 121-177. Rozdział 2 pt. „Ewolucjonizm bez Darwina?”
Myślę że warto też przytoczyć tutaj twierdzenia dra Hubert Yockey, fizyka i teoretyka informacji:
“Zakładając, że w danej cząsteczce białka co sekundę zachodziłaby mutacji, wówczas ta jedna cząsteczka byłaby obecnie w zaledwie 43% utworzona z powodu braku czasu, który upłynął od początku Wszechświata.”
“Istnienie pierwotnej zupy, w której miało powstać życie jest równie nieprawdopodobne, co istnienie perpetuum mobile.”
A więc, czy wciąż jeszcze uważasz (patrząc całkiem logicznie), że możliwość przypadkowego powstania życia w drodze ślepego doboru naturalnego ewolucji chemicznej, czy też przypadkowych przeistoczeń mutacji w jej obrębie,jest wciąż do przyjęcia? – Wskazani tu matematycy i naukowcy bynajmniej niewidzą takich szans!
A więc, czy wciąż jeszcze uważasz (patrzc całkiem logicznie), że możliwość przypadkowego powstania życia w drodze ślepego doboru naturalnego
ewolucji chemicznej, czy też przypadkowych przeistoczeń mutacji w jej obrębie, jest wciąż do przyjęcia? – Wskazani tu matematycy i naukowcy bynajmniej nie
widzą takich szans!Zakończmy, więc to nasze opracowanie tym samym argumentem przytoczonym tu już wcześniej na początku tego opracowania, a mianowicie – przedstawiony tu powyżej naukowiec o międzynarodowej reputacji, jeden z najbardziej uznanych i nagradzanych naukowców na świecie (patrz biografia powyżej), były agnostyk astrofizyk, astronom, kosmolog i matematyk w jednej osobie, Fred Hoyle, powiedział:
„Prawdopodobieństwo utworzenia życia z materii nieożywionej jest liczbą z 40 tysiącami zer po niej. To wystarczy, by pogrzebać Darwina i całą teorię ewolucji. Nie było żadnej zupy kwantowej, ani na tej planecie, ani na żadnej innej, a skoro początki życia nie były przypadkowe to musiały być produktem celowo działającej
inteligencji.” -Fred Hoyle.
źródło: opracowane na podstawie informacji zawartych w “What is the Probability of Evolution Occurring Solely by Natural Means? by Dr. John Ankerberg and Dr. John Weldon (Jakie Jest Prawdopodobieństw Zajścia Ewolucji Jedynie za Pomocą Możliwości Naturalnych) oraz informacji zawartych w opracowaniu z Ankenberg Theological Research Institute / i w oparciu o dodatkowe wskaz. w pow. informacje źródłowe oraz inne źródła.
źródło: Informacja opracowana/ przytoczona na podłożu źródłowym i w oparciu o: Kazimierz Jodkowski, Metodologiczne aspekty kontrowersji ewolucjonizm-kreacjonizm, „Realizm. Racjonalność. Relatywizm”, Wydawnictwo UMCS, Lublin 1998, s. 121-177. Rozdział 2 pt. „Ewolucjonizm bez Darwina?”
„Bóg podarował nam niesamowity i fascynujący świat, który możemy badać i zamieszkiwać.” – William Phillips – noblista w dziedzinie fizyki
Czy przybysze z kosmosu mieli wpływ na powstanie ziemskiego życia?
Wielu jest na świecie zwolenników teorii panspermii zakładającej, że życie na Ziemię przybyło z kosmosu. W ten sposób osoby te pomijają Boga nie uznając go za Stworzyciela Wszechświata, a wierzą, że obce kosmiczne cywilizacje mogły przyczynić się do powstania życia na Ziemi. Spróbujemy w tym artykule wykorzystać zarówno naukowe jak i logiczne argumenty, by przedyskutować tę kwestię.
Argumenty naukowe:
1W próbkach materii kosmicznej brak śladów życia.
Zarówno badania prowadzone przez sondy kosmiczne i teleskopy, jak i dokładna analiza próbek, które zostały na nich pobrane lub przybyły w postaci meteorytów na Ziemię sugerują, że życie na pozostałych planetach Układu Słonecznego najzwyczajniej nie istnieje.
2Sygnały wysyłane w kosmos pozostają bez odpowiedzi
Od wielu lat wysyłane w przestrzeń kosmiczną sygnały jak dotąd nie wywołały żadnej odpowiedzi. Trud badaczy, którzy wciąż niestrudzenie poszukują przejawów życia na innych planetach wciąż nie przynosi efektu. Istnienie innych cywilizacji jest więc mało prawdopodobne.
3Matematyczne nieprawdopodobieństwo
Naukowcy z różnych dziedzin nauki zainteresowali się prawdopodobieństwem z jakim przypadkowo powstałe w kosmosie życie mogłoby do nas przypadkowo trafić. Wniosek jest jeden – jest to praktycznie niemożliwe. Prawdopodobieństwo, że to się nie wydarzy jest dużo wyższe niż dokładnie obliczona liczba atomów we wszechświecie wynosząca 104478296 (1 z 4478296 zerami). Jak dowodzi prof. Harold Morowitz (biofizyk z Uniwesytetu Yale), szanse na samodzielne uformowanie się życia na Ziemi to 1:10340000000. Dla porównania i zobrazowania, jak małe to szanse obliczmy ile sekund istnieje wszechświat (wg teorii Wielkiego Wybuchu): 15 miliardów lat = 15 x 365 dni w roku x 24 h x 60 minut x 60 sekund = 1018 (dziesięć do potęgi – zaledwie – osiemnastej).
Odkrywca prawa rachunku prawdopodobieństwa, dr Emile Borel, wskazywał, że jeżeli jakieś zdarzenie ma prawdopodobieństwo mniejsze niż 1:1050, to można je uważać za niemożliwe do zajścia niezależnie od ilości dostępnego czasu i zasobów.
4Brak czasu.
W inny sposób przedstawiał problem powstania życia w kosmosie fizyk, dr Hubert Yockey. Dowodził on, że samoistne powstanie życia w pierwotnej zupie (mieszance aminokwasów i innych związków organicznych) jest równie nieprawdopodobny co perpetuum mobile. Nawet jeżeli do powstającej cząsteczki białka co sekundę samoistnie byłby dołączany kolejny aminokwas (co samo w sobie jest absurdalnym założeniem) to białko to, byłoby obecnie w zaledwie 43% swej drogi powstania, bo nie miałoby wystarczającej ilości czasu, który upłynął od Wielkiego Wybuchu.
Sir Fred Hoyle, znany na świecie brytyjski matematyk, astronom, kosmolog i astrofizyk odrzucając w 1981 roku hipotezę ewolucji chemicznej zrobił wielkie poruszenie w świecie naukowym. A w ten sposób argumentował nieprawdopodobieństwo powstania życia samoistnie:
„Prawdopodobieństwo powstania choćby jednego z polimerów żywych organizmów przez przypadek jest równe prawdopodobieństwu, że niewidomi całkowicie w liczbie wypełniającej przestrzeń Układu Słonecznego i obracający w rękach kostkę Rubika, ułożą ją prawidłowo i równocześnie.”
„Szansa że wyższa forma życia mogłaby się pojawić w ten sposób [samoistny] jest porównywalna z szansą, że tornado przechodzące przez wysypisko mogłoby złożyć Boeinga 747 z dostępnych tam materiałów.”
„Nie istotne, jak ogromne środowisko jest brane pod uwagę. Życie nie mogło mieć przypadkowego początku. Stada małp bębniące na chybił trafił na maszynach do pisania nie mogłyby stworzyć dzieł Szekspira z tej prostej przyczyny, że cały dostępny obserwacjom kosmos nie jest wystarczająco olbrzymi by pomieścić tak liczne hordy małp, niezbędne maszyny do pisania i, z pewnością, niezbędne kubły na śmieci, do których wyrzucano by nieudane próby. Identycznie rzecz ma się z ożywioną materią.”
5Zbyt duże odległości.
Nie jest możliwe podróżowanie w kosmosie z tej prostej przyczyny, iż Wszechświat jest zbyt duży, nawet gdyby możliwe było podróżowanie z prędkością światła lub większą.
Z czysto teoretycznego punktu widzenia, zakładając że obce cywilizacje istnieją gdziekolwiek we wszechświecie to i tak podróże kosmiczne są niemożliwe. Jak już wykazał Albert Einstein – żaden obiekt fizyczny nie może osiągnąć prędkości światła, w przeciwnym razie masa tego obiektu wzrosłaby nieskończenie. A na dodatek Wszechświat jest tak wielki, iż na pokonanie naszej galaktyki światło potrzebuje 100 000 lat świetlnych, a z kolei by przebyć drogę z centrum do granic Wszechświata – 100 miliardów lat świetlnych.
Niemożliwe są kontakty z jakąkolwiek obcą cywilizacją właśnie ze względu na ogrom dostępnej przestrzeni. Wysłanie sygnału z Ziemi na inną zamieszkaną planetę mogłoby zająć nawet parę milionów lat ziemskich nie wspominając o podróżach międzygwiezdnych olbrzymimi, fizycznymi statkami.
6Pozostałe czynniki.
Podróże międzygwiezdne z prędkością zbliżoną do świetlnej są obarczone jeszcze jednym problemem. Przy tak dużej prędkości jakiekolwiek zetknięcie z pyłem gwiezdnym, choćby wielkości ziarnka piasku, spowodowałoby ogromną katastrofę niszcząc przemierzający kosmos statek. Jak stwierdził Frank Drake, zderzenie z cząstką o minimalnej masie kilku gram porównać można do wybuchu bomby atomowej.
7Unikalność Ziemi.
Ziemia jest planetą jedyną w swoim rodzaju. Istnieją bardzo małe szanse na to, by podobna planeta znalazła się gdzieś w przestrzeni. Samo prawdopodobieństwo powstania tego typu planety o zbliżonych warunkach, dających cień szansy na przetrwanie życia, wynosi 1/1076.
Ponadto naukowcy nie pozostawiają złudzeń. Nasz Wszechświat jest wyjątkowo nieprzyjazny, by mogło w nim powstać i rozwijać się życie.
Stworzono więc hipotezę Jedynej Ziemi. Mówi ona o tym, że by powstało na innej planecie równie złożone, wielokomórkowe życie musiałyby zaistnieć liczne czynniki biologiczne, fizyczne czy nawet geologiczne, których ilość jest tak wielka, że taki łańcuch życia nie miałby możliwości powtórnego zaistnienia.
Wnioski są takie, iż nasza planeta jest na równi w wyjątkowo szczęśliwym, co rzadkim położeniu i zachodzi bardzo duże prawdopodobieństwo, że jest unikalną planetą w całym Wszechświecie.
Śmiało możemy wywnioskować z powyższych stwierdzeń, że powstanie Ziemi i tak szczególnych warunków na niej panujących nie mogło być kwestią przypadku, lecz wynikiem celowego działania inteligentnej osobowości, Siły Stwórczej.
A oto kilka wybranych parametrów (z ponad 200), które są kluczowe dla powstania na Ziemi życia (lista stworzona przez kanadyjskiego astrofizyka, dra Hugh Rossa):
właściwa strefa w galaktyce;
Słońce, które posiada odpowiednią wielkość;
odpowiedni układ planetarny;
odpowiednia wielkość planety;
satelita – Księżyc – o odpowiedniej wielkości;
dobrze dopasowana siła pola magnetycznego;
sprzyjające ruchy tektoniczne;
idealny skład atmosfery i temperatura;
i inne…
Prawdopodobieństwo zaistnienia jednocześnie tych i podobnych czynników przy skończonej ilości planet we Wszechświecie jest tak małe, że trudno uwierzyć tu w przypadek.
To musi być celowy i inteligentny projekt.
W latach 60. ubiegłego stulecia dr Frank Drake zaproponował równanie, które określa ile cywilizacji technologicznych może istnieć w naszej galaktyce, a raczej próbuje wyjaśnić mechanizmy rządzące powstaniem innych cywilizacji w kosmosie.
Równanie Drake’a przedstawia się ono następująco:
N = R* · fp · ne · fl · fi · fc · L
gdzie:
N – liczba możliwych do skomunikowania się z nami cywilizacji pozaziemskich R* – tempo w jakim powstają gwiazdy w Drodze Mlecznej fp – ilość gwiazd wokół których krążą planety ne – odsetek planet w odpowiedniej odległości od gwiazdy, tzw. ekosferze fl – ilość planet, na których rzeczywiście powstanie życie fi – ilość planet, na których powstanie inteligentne życie (powstanie cywilizacja) fc – ilość cywilizacji chętnych do skomunikowania z Ziemią L – długość istnienia tych cywilizacji
Obecnie liczba cywilizacji zaobserwowanych w galaktyce wynosi 1 i jest to cywilizacja Ziemska. Fakt ten w zestawieniu z Równaniem Drake’a doprowadza nas do tzw. paradoksu Fermiego.
Paradoks Fermiego: to wprost zauważalna sprzeczność, w której z jednej strony szacuje się wysokie prawdopodobieństwo istnienia cywilizacji pozaziemskich, a z drugiej strony kompletny brak śladów ich istnienia.
Na pierwszy rzut oka wielkość oraz wiek Wszechświata pozwala przypuszczać, że życie pozaziemskie powinno być dość często spotykane. To właśnie Enrico Fermi w roku 1950 zadał proste pytanie przynoszące mu sławę: “Gdzie Oni są?”. A wyjaśniając pytanie tłumaczył, że powinny być jakiekolwiek ślady w znanej nam części galaktyki w postaci sygnałów, sond czy statków kosmicznych, które by dowodziły istnienia pozaziemskich cywilizacji.
Definicja paradoksu Fermiego:
“Kosmos jest tak duży i istnieje tak długo, że należy założyć, że istnieje mnóstwo zaawansowanych w rozwoju cywilizacji pozaziemskich. Ale teza ta upada pod własnym ciężarem z braku dowodów istnienia owych cywilizacji.”
Pierwsza część paradoksu, zwana argumentem skali jest wynikiem obserwacji ilości gwiazd w naszej galaktyce (ok. 250 miliardów) oraz Wszechświecie (70 tryliardów). Zgodnie z zasadą kopernikańską, mówiącą że Ziemie nie jest szczególną planetą we Wszechświecie, bo podobnych jej jest wiele, można by przypuszczać, że nawet przy ułamkowym procencie planet, na których powstało życie, wciąż wiele powinno znajdować się w samej Drodze Mlecznej.
Dla co bardziej dociekliwych osób, przedstawiam poniżej szczegółowe rozwinięcie informacji o czynnikach decydujących dla powstania życia.
+Hipoteza Rzadkiej Ziemi
Hipoteza Rzadkiej Ziemi powstała jako wypadkowa wszystkich zbiegów okoliczności, które przyczyniły się do powstania na Ziemi życia. Najbardziej istotnie z nich to:
Strefa życia w obrębie galaktyki
Wszechświat nie jest miejscem sprzyjającym powstawaniu życia. Podczas gdy oddalamy się od centrum galaktyki zachodzi szereg czynników wpływających na szanse powstania życia:
zmniejsza się ilość koniecznych do powstania życia pierwiastków cięższych od litu;
spada siła szkodliwego promieniowania gamma, którego źródłem są czarna dziura w centrum galaktyki oraz okoliczne gwizdy neutronowe;
coraz rzadsze są pobliskie wybuchy supernowych;
zmniejsza się częstotliwość trafiania planet przez groźne bolidy powstające na skutek zaburzeń torów gwiazd i planetozymali.
Połączenie powyższych czynników sprawia, że jedynie wąski pas w odpowiedniej odległości od środka galaktyki nadaje się dla planety, na której jest życie.
Warunkiem przetrwania i rozwoju życia jest istnienie stabilnych warunków przez miliony lat. Dlatego gwiazda, wokół której krąży planet powinna mieć orbitę wokół jądra galaktyki najbardziej zbliżoną do koła i jednocześnie unikać ramion i innych niebezpiecznych regionów. Szacuje się, że jedynie 5% gwiazd w Drodze Mlecznej spełnia takie warunki.
Właśnie taką, prawie idealną, orbitę ma Słońce. Jedynie raz na 100 milionów lat zdarza się przecięcie z ramieniem galaktyki, jednak jak widzimy ta sytuacja nie wyklucza istnienia życia.
Odpowiedni typ gwiazdy macierzystej
Powszechna jest opinia naukowców, iż życie rozwinie się jedynie na planetach krążących wokół gwiazd o odpowiednim rozmiarze. Zbyt duże gwiazdy emitują nadmiar promieniowania UV, które działa destrukcyjnie na życie, a na dodatek takie gwiazdy mają tendencję do zbyt szybkiego wypalania, po którym następuje eksplozja tzw. supernowej. Z nich potem powstają czarne dziury lub gwiazdy neutronowe.
Wiemy również, że istnienie złożonego życia wymaga obecności ciekłej wody. Dlatego temperatury panujące na planecie muszą na to pozwalać. Zakres dopuszczalnych odległości od gwiazdy został obliczony przez Kastinga na 0,95-1,15 jednostki astronomicznej. Stąd w układach, gdzie gwiazdą są czerwone karły tylko planety o bardzo małych orbitach mają szansę na utrzymanie wody w stanie ciekłym, ale z drugiej strony nie rotują, przez co jedna ich połowa jest gorąca, a druga zimna. Tego typu gwiazdy stanowią znaczącą większość wszystkich gwiazd.
Kolejnym ograniczeniem dla zaistnienia życia jest brak pierwiastków cięższych od litu, bez których nie mogą istnieć żadne znane nam złożone związki organiczne. Jedyne znane badaczom źródło cięższych pierwiastków są wybuchy supernowych. Znakomita większość ciał niebieskich jest uboga w tego typu pierwiastki. A najwięcej gwiazd o właściwym składzie chemicznym istnieje na obrzeżach dużych galaktyk spiralnych.
Układy planetarne
W obrębie układów planetarnych porusza się duża ilość asteroid i komet, których drogi często kolidują z drogami planet. Tego typu zderzenia stanowią poważne zagrożenie dla życia na planecie. Pewną ochronę przed tymi zdarzeniami stanowią odpowiednio duże planety, które dzięki swej sile przyciągania ściągają na siebie te uderzenia oraz pod wpływem grawitacji wyrzucają obiekty poza dany układ planetarny. Z drugiej strony nie może być tych planet zbyt dużo, bo mogłyby zaburzać orbity innych, mniejszych planet. Dla przykładu w naszym Układzie Słonecznym takim strażnikiem przed asteroidami jest Jowisz.
Rozmiar planet
Gdy planeta jest mała, mała jest również jej atmosfera, a przez to temperatury na powierzchni są bardzo niestabilne. Zbyt duża ilość promieniowania docierającego do powierzchni uniemożliwia istnienie oceanów, chyba że przykryte by były warstwą lodu, jak na księżycu Jowisza – Europie.
Natomiast gdy planety są zbyt duże, to siła grawitacji uniemożliwia powstawanie kontynentów i gór. Dlatego, gdyby na takiej planecie były oceany, to praktycznie zajmowałyby całą powierzchnię planety. Istnienie odsłoniętych skał jest warunkiem odpowiedniej cyrkulacji CO2.
Rozmiar księżyca
Ziemia jest w wyjątkowo szczęśliwym położeniu mając duży księżyc. Wg obecnej wiedzy naukowców Księżyc wytworzył się na skutek zderzenia Ziemi z niewiele mniejszym obiektem, które to zderzenie wprawiło Ziemię w ruch obrotowy i nachyliło jej oś. Dzięki temu mogą istnieć pory roku, wahania temperatury nie są uciążliwe i może zachodzić fotosynteza.
Silne pływy morskie wywołane grawitacją Księżyca przy jego braku byłyby bardzo słabe. A są one bardzo istotne w procesie powstania i ewolucji życia.
Magnetosfera
Wiatr słoneczny i promieniowanie kosmiczne działają zabójczo na biosferę Ziemi, a jedyną ochroną przed nimi jest pole magnetyczne. Wytwarza się ono dzięki istniejącym w płynnym żelaznym jądrze ziemi prądów magnetohydrodynamicznych. Jądro może utrzymać swój płynny stan skupienia dzięki energii z rozpadu pierwiastków radioaktywnych, takich jak uran(238), tor(232) czy potas(40). Są to bardzo rzadkie w kosmosie pierwiastki, dlatego bardzo mało układów planetarnych ma szansę na wytworzenie wokół planet pól magnetycznych.
Ruchy tektoniczne
Choć to mało oczywiste, to ruchy tektoniczne mają znaczący wpływa na regulację temperatury na powierzchni planety. Niskie stężenie gazów cieplarnianych doprowadziłoby do epoki lodowcowej, a z kolei zbyt wysokie spowodowałoby wyparowanie oceanów. Aby utrzymać poziomy gazów cieplarnianych w odpowiednim przedziale Ziemia wykorzystuje skały do wiązania CO2 poprzez opady deszczu z wapniem obecnym w skałach, a następnie powstały osad trafia do stref subdukcji. Gdy tylko temperatura rośnie, zwiększa się ilość opadów i procesy przyspieszają. Poziomy CO2 są odnawiane np. poprzez wybuchy wulkanów.
Atmosfera
Ciągle niejasne jest, jakie reakcje chemiczne warunkują powstanie życia. Jednak pewne czynniki związane z atmosferą mogą być wspólne dla różnych planet, na których może powstać życie.
Gwiazdy emitując duże ilości promieniowania UV przyczyniają się do niszczenia wiązań związków organicznych, tym samym uniemożliwiając rozwijanie się życia. Dla Ziemi ochroną jest warstwa ozonowa, która absorbuje znaczne ilości promieniowania UV. Jej istnienie jest warunkowane istnieniem dużej ilości wody.
Ponadto atmosfera powinna być pozbawiona związków łatwo reagujących z tlenem, jak np. metan czy chlorki. Aczkolwiek samego tlenu też nie może być zbyt wysokie stężenie, gdyż jest silnie reaktywny. Powinien być rozrzedzony innymi neutralnymi gazami, jak np. azot.
Skoki ewolucyjne
Nawet jeżeli spełnione by były wszystkie powyższe warunki, nie gwarantuje to zaistnienia życia i ewolucji. Pierwsze organizmy żywe na Ziemi pojawiły się ok. 3,8 miliarda lat temu i dopiero 3,2 miliarda lat temu zaczęły znacząco ewoluować.
Sytuację mogą zmieniać tzw. skoki ewolucyjne wywołane np. masowymi wymieraniami, uderzeniami asteroid, bliskimi wybuchami supernowych, rozbłyskami gamma czy gwałtownymi zmianami pola magnetycznego i jasności macierzystej gwiazdy.
Te wydarzenia jednak na równi z siłą popychającą ewolucję do przodu mogą powodować całkowite zniszczenie życia. Dlatego Ziemia jest w tak szczęśliwym położeniu.
Jednokomórkowe organizmy
Hipoteza Rzadkiej Ziemi jest analizą warunków koniecznych do powstania życia. Istnienie jednokomórkowego życia może być znacznie bardziej powszechne niż nam się zdaje. Szczególnie na uwagę zasługują tutaj bakterie zwane ekstremofilami, żyjące w bardzo skrajnych warunkach środowiskowych.
Archeobiolodzy udowadniają, że ekstremofile istniały już 3,5 miliarda lat temu, czyli relatywnie niedługo po powstaniu odpowiednich do życia czynników. Wszechświat jest pełen miejsc, w których z powodzeniem mogłyby egzystować. Choć szacunki są dość niedokładne, to można śmiało założyć, że na jedną planetę podobną Ziemi przypada tysiące planet zamieszkanych tylko przez najprostsze bakterie.
+Logiczne wnioski
Widzimy w tym miejscu wyraźnie, że przypadkowe trafienie na Ziemię życia lub sprowadzenie go przez istoty z kosmosu jest niemożliwe.
Zakładając,że gdzieś istnieją cywilizacje, które by mogły mieć wpływa na życie ziemskie, to:
Skąd pochodzą?
Dlaczego nie pozostały po ich obecności żadne namacalne dowody?
Dlaczego zerwali z ludźmi kontakt uniemożliwiając im szybki rozwój technologiczny?
Dlaczego nie pozostawili życia na innych planetach, bliskich Ziemie, tak byśmy mogli liczyć na kontakt?
Kto stworzył to obce życie?
Różni zwolennicy teorii UFO wysuwają swoje argumenty i próbują w ten sposób udowadniać ich istnienie.
Kosmici chcą nas obserwować i uczyć się od nas.
Jest to nielogiczny argument, gdyż ich poziom zaawansowania nie pozostawiałby dla nas nic, czego już by sami nie wiedzieli.
Chcą badać rozwój naszych organizmów oraz kultury.
Jest to nielogiczny argument z tego powodu, że już dawno poradziliby sobie z badaniami i obserwując kolejne lata niczego nowego by się nie dowiedzieli. Tym bardziej, że ludzie, jako istoty o niższej inteligencji nie byli by warci włożonego wysiłku.
Chcą dominować nad ludźmi oraz Ziemią.
Jest to nielogiczny argument ponieważ już dawno by nas spacyfikowali przy ich poziomie zaawansowania.
Chcą pomóc nam w szybkim rozwoju cywilizacji.
To dlaczego jeszcze tego nie zrobili? Nielogiczny argument.
Próbują ratować człowieka przed samozniszczeniem.
W takim razie niezbyt dobrze sobie radzą, gdyż człowiek skutecznie doprowadza swoją planetę do zagłady, niszcząc ją. Ponadto, dlaczego mieliby się ukrywać, mając tak szczytny cel?
Chcą nas zwodzić i omamiać.
Jest to nielogiczny argument, bo dawno by znudzili się człowiekiem. Byłoby to kompletnie bezcelowe działanie. Chyba, że działa tu rzeczywiście jakaś nieczysta siła o nadnaturalnej mocy. Jednak w tym miejscu wchodzimy inny wymiar, w którym również żyje Stwórca. Ta teoria może mieć o tyle sens, iż naukowcy często dostrzegali związki w zachowaniach osób opętanych oraz osób uważających, że były uprowadzane przez UFO.