Czy uczciwe życie nie wystarczy do zbawienia?
Wciąż wielu ludzi wierzy, że po śmierci trafimy przed oblicze Boga, który położy na szali nasze dobre i złe uczynki, a te które przeważą zdecydują o tym, czy trafimy do nieba czy do piekła. Niejeden liczy na dobry wynik.
Jednak, co to właściwie oznacza “być dobrym”? Wyobrażamy sobie w myślach, że jeżeli nie popełniliśmy jakiejś wyjątkowej zbrodni, to Bóg powinien nas przyjąć do siebie.
Ale w Piśmie Świętym przeczytamy coś zupełnie innego. Standardy oceny naszych czynów będą Boskie, a nie ludzkie. On jest najdoskonalszy – zawsze czynił tylko dobro, jako byt najświętszy i najczystszy. Sam Bóg jest standardem dobroci. W szczerości serca powinniśmy przyznać, że nie jesteśmy w stanie takim standardom dorównać, albowiem każdy z nas popełnił w życiu wiele złych czyny, choć mogły się wtedy wydawać mało istotne.
Autor Listu do Rzymian, święty Paweł, napisał: “wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej” (Rz 3,23). Dlatego winniśmy porównywać się z Bogiem, a nie z innymi ludźmi.
Kolejna kwestia dotyczy tego, że wiemy, iż nie postępujemy słusznie. Każdy ma wyrzuty sumienia na myśl o niektórych swoich czynach i wiemy, że daleko nam do sprostania naszym własnym standardom moralnym, nie mówiąc już o Boskich. Będąc świadomym tego, jakie Jezus wymienił najważniejsze przykazanie, odczuwamy skruchę: “Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. (…) Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” (Mk 12, 30-31). My niestety nie robimy tego, co Jezus nakazał, według którego “bliźnim” możemy nazwać każdego człowieka, nawet naszego wroga. Naprawdę nie wypadamy dobrze w porównaniu z doskonałymi standardami Boga.
Wreszcie, trzeba nam wiedzieć, iż to nie nasza moralność jest najważniejsza dla Boga, ale nasz stosunek do Stwórcy.
Stwarzając świat, stworzył człowieka i dał mu życie. My jednak zapomnieliśmy o Nim. To że n bo nie postawiliśmy Boga na pierwszym miejscu naszego życia. To najgorsza rzecz, jaką mogliśmy Mu zrobić. Co gorsza, w ciągu naszego krótkiego życia nawet nie dajemy mu miejsca w kąciku naszego serca.
Pismo Święte na szczęście nie zatrzymuje się na pokazaniu naszego beznadziejnego położenia i nie opuszcza nas w tej tragicznej sytuacji. Zawiera ono Ewangelię, która mówi o wielkiej miłości Boga, który posłał pomiędzy ludzi swojego Syna. Syna który, choć wiódł życie w doskonałości i siejąc dobro w sercach, umarł na krzyżu, aby wziąć na siebie winę za nasze grzechy. Człowiek nie jest zdolny do bycia “wystarczająco dobrym”. Nie pojedna się z Bogiem tylko starając się żyć dobrze. Musi w całości skupić się na jedynej rzeczy, która jest w stanie zmazać nasze przewinienia. A jest to odkupienie grzechów, które daje nam Jezus Chrystus. Stało się to możliwe, dzięki śmierci krzyżowej. Zaś lekceważąc ten fakt, narażamy się na wielkie niebezpieczeństwo wiecznego potępienia.