Home / 2015 / październik

Powołanie to nie tylko Kapłaństwo. Zostaliśmy powołani do rożnych rzeczy. Przede wszystkim zostaliśmy powołani do Świętości, do życia w rodzinie, do takiej, czy innej pracy. Konferencja ojca Adama mówi nam w jaki sposób rozpoznawać powołanie, jak rozeznawać swoją drogę życia oraz w jaki sposób właściwie dokonywać wyborów.

„Co robić? Kim jestem?” to główne pytania, które stawia o. Adam.

Aby właściwie rozpoznać swoje powołanie najpierw musimy uwierzyć, że Bóg nas kocha i chce dla nas jak najlepiej. Musimy pozwolić mu pokierować naszym życiem i zaufać, nawet jeśli coś jest nie po naszej myśli. To Bóg tak naprawdę pokazuje nam co będzie dla nas najlepsze, musimy mu tylko na to pozwolić.

„Daj mi poznać drogi Twoje, Panie, i naucz mnie Twoich ścieżek! Prowadź mnie według Twej prawdy i pouczaj, bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca, i w Tobie mam zawsze” nadzieję. (Ps 25, 4-5 )

Przybliżona zostaje również postać Gedeona, który ze słabego chłopca staje się przywódcą narodów.

„Pójdziesz z siłą, jaką masz” (Sdz 6,14)

To tylko zarys tego, o czym jest konferencja. Warto wysłuchać jej od początku do końca. Serdecznie polecam i zapraszam.

 

 

Każdy z nich spotkał Jezusa żywego i obecnego tu i teraz. Doświadczyli Jego wielkiej miłości i przebaczenia. Zostali wyrwani z niewoli, w której sami siebie uwięzili. Ruszyli nową drogą, komunii i modlitwy, lecz także ewangelizacji również wśród swoich kolegów. Jezus dał im nowe – szczęśliwe życie z Bogiem i Matką Najświętszą.
Najlepiej o tym opowiedzą sami. Zachęcam do wysłuchania tego, co mają do powiedzenia. „Jeśli nie my, to kamienie mówić będą..”

Źródło: www.wyrwanizniewoli.pl

To jesteśmy właśnie my, WYRWANI Z NIEWOLI, a tą Tajemniczą Osobą, która ukochała nas bardziej niż swoje życie jest Chrystus, który wyswobodził nas ku wolności i miłości jakiej nie dał nam świat.

Około 1,5 roku później od tego wspaniałego doświadczenia, poznaliśmy się na niezwykłych rekolekcjach, gdzie było 1,5 tys. ludzi. Rzuciliśmy się sobie w oczy, gdyż we dwóch byliśmy łysi. Gdy przybiliśmy sobie piątkę na przywitanie, pierwszym zdaniem, które jeden z nas wypowiedział, było stwierdzenie: „jestem nawrócony a Ty?”. Drugi odpowiedział „ja też.” Gdy opowiedzieliśmy sobie historię naszego życia, to ze zdumieniem stwierdziliśmy, że spotkaliśmy Chrystusa w tym samym niemal czasie i w bardzo podobny sposób. Spotkaliśmy go w Sakramencie Pokuty i Pojednania, gdzie oczyścił nasze zgniłe i zardzewiałe serca i w Komunii Świętej, gdzie nakarmił nas sobą, gasząc wszystkie pragnienia i potrzeby.

Świadectwo, jakie składa ojciec Adam tylko pozornie jest historią jego życiowej drogi. Jak sam twierdzi, chciałby opowiedzieć o Bogu i tym w jaki sposób On działa z ludźmi i dla ludzi.

Na pytanie o powołanie, skąd wiedział, że ma być księdzem odpowiada:„Pan Bóg zrobił wszystko za mnie i dla mnie […] mam nadzieję że tak już zostanie”. Od początku wiedział, że będzie księdzem. Od dziecka. Jednak prawie 20 lat zajęło mu podjęcie tej jedynej i słusznej decyzji, jaką było wstąpienie na drogę kapłaństwa.

W wieku 16 lat uciekł z domu.. do zakonu, w którym chciał już pozostać do końca życia. Jednak był jeszcze zbyt młody, nie był pełnoletni więc piękna przygoda skończyła się tak szybko jak się zaczęła. Wrócił do domu, gdzie rodzice zakazali mu wszelkich form wiary. (Było ochrzczony, był u komunii i po bierzmowaniu, jednak poza tym nikt nie uczył go wiary i przykazań.)
Od tego wydarzenia w jego życiu pojawił się mrok i nieczystość na kilkanaście lat.

W klasie maturalnej znów powróciła myśl o tym, że musi coś zrobić ze swoim życiem, ze będzie księdzem i zamiast jechać do Krakowa „zdawać” na historię, pojechał do Częstochowy na egzaminy do seminarium. Został przyjęty, jednak wytrzymał w nim tylko rok. W międzyczasie, po pierwszym roku poznał dziewczyną, z która chciał założyć rodzinę, jednak wrócił na tygodniowe rekolekcje, które są obowiązkowe przed każdym rokiem w seminarium, z myślą, że to będzie znakomite zakończenie przygody z kapłaństwem. W czwartek, godz. 12.47 przed przyjęciem Komunii Świętej doznał objawienia, że wstąpi do zakonu Dominikanów i tak się stała. Po roku wstąpił do zakonu, zupełnie „w ciemno” bo nic o nim nie wiedział. Minął rok, przyszedł czas składania ślubów zakonnych i znów historia z zakochaniem, kolejny kryzys wiary.. Zastanawiał się czy składać śluby, czy nie, jednak je złożył, ale zaraz potem Szatan przypuścił swe ataki na księdza. Miał być lepszy, ale nie był; miał umieć się modlić, ale nie umiał.. kolejny rok oswajał się z myślą, że odchodzi z zakonu.

Aż nadszedł czas że brazylijscy rekolekcjoniści przyjechali na spotkanie z księżmi, co odmieniło serce Ojca Adama. „Pan Bóg wziął serce kamienne […] powymieniał i wsadził nowe.” Zrodził się nowy człowiek. Serdecznie zapraszam do wysłuchania całego świadectwa osobiście, ponieważ jest to naprawdę niewiarygodna opowieść, a jednak prawdziwa, dająca nadzieję każdemu z nas i przedstawiająca potęgę Boga.

W Piśmie Świętym nie znajdziemy dokładnej informacji na temat tego, kim właściwie była żona Kaina. Możliwe są tylko trzy odpowiedzi – była jego siostrą, siostrzenicą lub ewentualnie córką siostrzenicy. Nie zostało nigdzie napisane w jakim wieku był Kain, gdy zabił Abla (Rdz 4:8), ale skoro obaj pracowali na roli, możemy z pewnością założyć, że byli już dorośli i mieli założone własne rodziny. W czasie gdy doszło do bratobójczego czynu Adam i Ewa mieli zdecydowanie więcej dzieci, niż tylko znanych nam synów: Kaina i Abla (Rdz 5:4). Obawa Kaina o własne życie po zamordowaniu brata (Rdz 4:14) może oznaczać, że Abel posiadał rodzinę – np. dzieci, wnuki, prawnuki – która mogłaby chcieć się zemścić.

Kobieta, którą Kain wziął za żonę (Rdz 4:17) musiała być córką lub wnuczką Adama i Ewy, którzy byli nie tylko pierwszymi, ale też jedynymi ludźmi stworzonymi przez Boga. Dlatego też to ich dzieci nie miały innego wyjścia, jak tylko wchodzić w związki małżeńskie między sobą. Należy pamiętać że Bóg Ojciec nie zabraniał kazirodczych małżeństw aż do momentu, kiedy na świecie było tylu ludzi, że przestały być one koniecznością (Pwt 18:6-18). Natomiast z perspektywy dzisiejszych czasów możemy oceniać taką sytuację jako coś niewłaściwego, a przynajmniej dziwnego. Jednak musimy pamiętać, że ludzkie DNA i wady genetycznie zaczęły pojawiać się dopiero z biegiem czasu. A jako że Adam i Ewa zostali stworzeni przez Boga jako pierwsi nie mieli żadnych genetycznych wad, dzięki czemu jakość ich zdrowia, jak również zdrowia kilku pokoleń ich potomków, była o wiele wyższa, niż nasza dzisiaj. W związku z tym małżeństwa w rodzinie były czymś bezpiecznym (świadczy o tym choćby średnia ilość lat, którą przeżywali pierwsi ludzie).

Jeżeli Bóg, jakiego znamy z Pisma Świętego jest Bogiem nieskończenie dobrym, to dlaczego na świecie wciąż istnieje tyle cierpienia? Każdy chrześcijanin wierzy, iż Bóg jest miłosierny, gdyż ma moc i władzę czynić wszystko czego zapragnie. Nie jest w żaden sposób ograniczony a jego mądrość jest powodem, dla którego zawsze wie co dla człowieka jest w danej chwili najlepsze.

Pozwól, że przytoczę pewną historię:

Fryzjer rozmawia ze swoim klientem i mówi do niego:
– Bóg nie istnieje, bo gdyby istniał nie pozwolił by na morderstwa,
cierpienie i całe to zło na świecie.
Klient następnego dnia wrócił z kolegą, który miał długie włosy i odpowiedział:
– Wiesz co? Fryzjerzy nie istnieją!
– Jak to przecież ja jestem fryzjerem?
– Gdyby fryzjerzy istnieli nie było by ludzi z długimi włosami jak mój kolega.
– Fryzjerzy istnieją problem w tym, że Ci ludzie przychodzą aby się ostrzyc.
– No właśnie Bóg też istnieje ale ludzie do niego nie przychodzą aby miłować.

 

 

Fundamentem religii chrześcijańskiej jest wiara w to, że Bóg jest miłością. A połączenie mądrości i miłości stanowi niezaprzeczalną moc Boga.

Wiara w ten fakt daje poczucie bezpieczeństwa, a dopiero przykre doświadczenia z naszego życia mogę te wiarę zachwiać. Wtedy sobie myśli – czy popełniłeś jakiś błąd, albo czy Twój obraz Boga jest zniekształcony?

Problem przedstawia się następująco:

  1. Jeżeli Stwórca jest wszechmogący, to może zakończyć każde cierpienie;
  2. Jeżeli jest miłością, to chce też zakończyć każde cierpienie;
  3. Jeżeli jest mądry, to wie jak zakończyć każe cierpienie.

Mimo to krzywdy trwają dalej, a nierzadko dotykają najbardziej tych, którzy wcale na nie nie zasługują.

Taki twardy orzech do zgryzienia mają wierzący w Boga, jak również Ci, którzy dopiero go odnajdują w życiu. Inaczej mówiąc – cierpimy dlatego, że wierzymy w Boga!

Powiem więcej. Możemy odnieść wrażenie, że Bóg wcale nie potrafi ukrócić cierpień lub po prostu tego nie chce. Ale jeżeli nie potrafi tego zrobić, to czy jest Bogiem, któremu zechcę zaufać? A jeżeli nie chce tego zrobić, to czy jest Bogiem godnym tego, by ludzie w potrzebie mu zaufali?

Pozwól że przedstawię tu cztery obserwacje:

1. Wystrzegaj się wiary w ZŁE ZAŁOŻENIA.

Po co człowiek ma zakładać, że świat powinien by pozbawiony cierpienia oraz bólu? Niejeden przyjmuje taką postawę zakładając, że skoro Bóg jest miłością, to przestrzegając wyznaczonych przez niego przykazań i zasad nie powinni natrafiać w życiu na żadne problemy. Ale Pismo Święte nie naucza takiej drogi. Mówi coś zupełnie odwrotnego!

Pochyl się jeszcze raz nad życiem ludzi całkowicie oddanych Bogu, którzy mimo tego wiele w swym życiu musieli wycierpieć. Jak możemy przeczytać w Księdze Psalmów: “Wiele nieszczęść [spada na] sprawiedliwego (…)” (Ps 34, 20).

Święty Piotr namawia nas: “Umiłowani! Temu żarowi, który w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały.” (1 P 4, 12-13).

Nic w tym dziwnego. Pismo nigdzie nie mówi o tym, że nasze życie przejdziemy bez cierpienia żyjąc w permanentnym “szczęściu” – w dość przyziemnym znaczeniu tego słowa. Każdy kapłan, który w ten sposób naucza, myli się i wprowadza w błąd innych.

Stanie się lub bycie chrześcijaninem nie eliminuje możliwości doznawania różnych form cierpienia. Ten ból lub cierpienie może po prostu wynikać z tego, że żyjemy w upadłym świecie, zatem żaden chrześcijanin nie jest uodporniony na fizyczne cierpienia powodowane przez choroby. Chrześcijanin nie zawsze potrafi też uniknąć emocjonalnych cierpień związanych z życiem rodzinnym.

To niebezpieczne założenie twierdzić, że moglibyśmy się cieszyć życiem pozbawionym cierpienia. A na pewno Pismo Święte nie może być podstawą do takich twierdzeń.

2. Weź za swoje czyny ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Bóg Jahwe jest we wszystkim wierny, ale ludzie są sami odpowiedzialni za swoje czyny. Niejeden człowiek, który zetknął się z cierpieniem wybrał tak oczywistą drogę – obwiniał Boga i unikał wszelkiej odpowiedzialności za zniszczony świat, w którym żyje człowiek.

Czy możemy wątpić w Stwórcę, podczas gdy źli ludzie dokonują zamachów bombowych, w których mnóstwo osób ginie lub zostaje rannych? Czy możemy wątpić w Stwórcę, gdy rodziny przechodzą kryzysy, rozpadają się, a następnie jej członkowie wpadają w coraz głębsze problemy? Czy możemy wątpić w Stwórcę, jeżeli w imię religii giną i doznają krzywd niewinni ludzie? Można by tu przytoczyć wiele podobnych sytuacji.

Dlaczego obwinianie Boga nie jest właściwą drogą? Gdyż Pismo Święte uczy nas dokładnie, że każdy człowiek jest odpowiedzialną za siebie i bliźniego. Bóg dał nam niesamowitą wolność, byśmy mogli podejmować decyzje takie jak nam się podoba, ale to tylko od nas zależy czy działanie, które podejmiemy będzie złe lub dobre.

Nierzadko my, jako rodzice strofujemy swoje dzieci, mówiąc im, żeby wzięły wreszcie odpowiedzialność za to, co robią. A czy sami jesteśmy w stanie pogodzić się z faktem, że świat wygląda obecnie tak źle z powodu natury ludzi. Za podejmowane przez nas decyzje nie możemy oskarżać nikogo, prócz siebie.

W Piśmie Świętym możemy przeczytać, jak to się stało. W Pierwszej Księdze Mojżeszowej (Rdz, 3) znajdziemy opis nieposłuszeństwa człowieka a wraz z nim odnajdziemy źródło, istotę i konsekwencje grzechu. Jeżeli jeszcze nie poznałeś tego fragmentu lub go nie uznajesz, trudno będzie Ci zdiagnozować stan obecnego świata.

Adam był pierwszym człowiekiem, którego stworzył Bóg i od razu obdarzył go wolną wolą. Kluczową decyzją, jaką musiał podjąć, było dotrzymanie wierności Bogu Ojcu. Gdyby Bóg nie pozwolił mu wybrać, Adam nie stałby się w pełni człowiekiem. Wolność wyboru czyniła go istotą ludzką dając furtkę do bycia nieposłusznym, czyli grzeszenia, a także cierpienia jako konsekwencji tego wyboru.

Adam wybrał drogę niewierności, a nawet próbował obwiniać Boga: “Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem.” (Rdz 3, 12).

Wszyscy grzeszymy nie dlatego, że ktoś nas do tego przymusza, lecz dlatego, że sami podejmujemy takie decyzje. Człowiek świadomie podejmuje decyzje, by być niewiernym wobec Boga – grzech nie zjawia się znikąd, bez udziału naszej świadomości. Człowiek planuje czynienie zła, a potem ten plan realizuje. Adam wybrał, mając do tego pełne prawo, ale jego wybór wpłyną na wszystkich ludzi po nim: “Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli…” (Rz 5,12).

Od owego dnia, gdy Adam podjął tę decyzję, zachowanie ludzi na ziemi stało się przewidywalne. Od tego momentu dla człowieka nie tylko zło stało się osiągalne, ale również zaczął się on skłaniać ku grzechowi. Natura człowieka jest przepełniona wielką ilością bólu i cierpienia, za które Bóg nie może odpowiadać. Należałoby tutaj zaznaczyć, iż cierpienie konkretnego człowieka nie zawsze jest adekwatne do popełnionych przez niego grzechów.

Istnieją również inne przyczyny cierpienia człowieka. Bywają w życiu takie lekcje, które uczą nas czegoś nowego tylko przez przykre wydarzenia.

Należy też być świadomym, że poza naszymi osobistymi przewinieniami istnieje również Szatan. W Księdze Rodzaju Adam oraz Szatan ponoszą wspólną odpowiedzialność. Zły jest rzeczywistością. Szatan jest równie złą istotą, co Bóg dobrą. Jest on jednocześnie zaangażowany w to by świat Stwórcy doznawał wiele cierpienia. Jego misą jest niszczenie każdej rzeczy należącej do Boga i szukaniem wszelkich możliwości do zniszczenia reputacji Boga.

Pamiętaj że życie na ziemi to dopiero początek i pielgrzymka do życia wiecznego u boku Boga Ojca.
Bóg tworząc człowieka wiedział co ten uczyni gdy otrzyma wolną wolę, dlatego przygotował dla ludzi plan ratunku i wybawienia z grzechu oraz cierpienia przez Najświętszą Ofiarę i Śmierć Chrystusa.

Święty Paweł zaznacza, że: “Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego, nie ma rozumnego, nie ma, kto by szukał Boga. Wszyscy zboczyli z drogi, zarazem się zepsuli, nie ma takiego, co dobrze czyni, zgoła ani jednego.” (Rz 3, 10b-12).

Wobec powyższego fragmentu – jeżeli nie jestem dobrym człowiekiem, to czemu Bóg jest dla mnie dobry? Pytanie to musi przypominać nam o tym, że cierpimy czasem dlatego, że zasłużyliśmy na cierpienie.

Nim przejdziemy do dalszych rozważań, pozwól sobie zadać jedno pytanie. Dla czego Bóg jest tak dobry dla mnie? Naturalnie ja i ty jesteśmy grzeszni, ale żyjemy w świecie należącym do Boga. Oznacza to tyle, że otrzymanie wszelkiej łaski od Niego jest niezasłużone. Jeśli z jakiegoś powodu uważasz, że Bóg nie jest wobec ciebie dobry, to z pewnością nie otrzymałeś wystarczającej ilości kar. Żaden z nas nie zostanie osądzony bardziej surowo niżby na to zasłużył. Cud nie polega na tym, że umieramy za nasze grzechy – lecz, że pomimo nich pozostajemy przy życiu!

3. Zmień swoją PERSPEKTYWĘ

Zmiana perspektywy, to inaczej zmiana punktu widzenia. Czy zdarzyło Ci się kiedyś spotkać osobę, która uważała cierpienie za dar? Ból nie zawsze jest zły. Odczuwanie bólu może być naszym sprzymierzeńcem, gdyż ostrzega nas przed pogorszeniem sytuacji.

Co można rzec o przejawach miłości i współczucia wywołanego cierpieniem innych? Zauważ jak wielka fala pomocy pojawia się zawsze po klęskach żywiołowych, gdy ludzie i organizacje z całego świata łączą siły pragnąc pomagać. Świat pozbawiony sympatii, współczucia i chęci pomocy byłby bardzo nierzeczywisty.

Zmiana perspektywy może udowodnić nam że ból jest wspaniałym nauczycielem. Niejeden człowiek doświadczył tego, że tylko na drodze cierpienia można przyjąć lekcję, z której płynie pożytek. A taką lekcję można też przekazać innym, by z niej skorzystali.

Ostatecznie dla chrześcijanina przejście próby zawsze jest dobre. Ktoś powiedział, że gdy nacinasz diament, to lecą iskry i w tym celu Bóg działa w życiu wierzących. Hiob napisał: “Lecz On zna drogę, którą kroczę, z prób wyjdę czysty jak złoto.” (Hi 23, 10).

Pismo Święte naucza, że Bóg karze nas, choć miłuje swoje dzieci. Dajemy kary naszym dzieciom właśnie dlatego, że je kochamy. A Bóg karze ludzi, pełen pragnień i miłości względem nas bo wie że trudne sytuacje mogą nas nawrócić.
Dzięki cierpieniu możemy sami sobie udowodnić jak wielka jest nasza wiara w Boga Ojca. Możemy Mu złorzeczyć  i niejeden niestety tak właśnie robi. Ale możemy też Mu w pełni mu zaufać i zdać się na Jego miłość, mądrość i sprawiedliwość.

Ważna jest szerokość perspektywy. Popatrzcie na osobę, która kontempluje dzieło sztuki. Odsuwa się od niego, zamiast tkwić z nosem w obrazie. To byłby fatalny pomysł. Tak też my znajdujemy się zbyt blisko bólu i cierpienia, by docenić jego wartość, by pojąć, co Bóg robi. Ale nadejdzie dzień, gdy zmienimy nasz punkt widzenia i stwierdzimy: “Tak, teraz już wiem, o co chodziło. Te okropne cierpienia, które przeżyłem były częścią większego, doskonałego planu mojego zbawienia”.

4. Bóg UTOŻSAMIA się z nami i z naszym cierpieniem.

Gdy człowiek doznaje cierpienia, to nasze słowa otuchy dla niego niewiele znaczą. Ale zwróć uwagę że Bóg dał nam coś więcej niż słowa. Ofiarował nam swego Syna, Jezusa Chrystus, który cierpiał za nasze grzechy i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Bo Bóg tak umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał!

Żył kiedyś chłopczyk, który otrzymał karę od swojego ojca. Jednak nie wiedział dlaczego. Ojciec kazał mu iść do swojego pokoju nie pozwalając mu nawet zjeść kolacji przez co był głodny. Pomyślał sobie wtedy, że ojciec w ogóle o niego nie dba i nic go nie obchodzi. Wtem ojciec chłopca przyszedł do jego pokoju, usiadł przy nim na łóżku i powiedział: “Mój drogi, wiem, że masz do mnie żal, ale nadejdzie dzień gdy zrozumiesz moje czyny. Jeszcze kiedyś będziesz szczęśliwy z powodu miłości, którą cię obdarzyłem i wychowania, które ci dałem.” Niewiele te słowa pomogły na głód chłopca, jednak pozwoliły mu bezpiecznie zasnąć w objęciach taty. Tak właśnie postępuje Bóg. W rzeczywistości nie jest dane nam poznać właściwej odpowiedzi na pytanie, po co nam cierpienie. Ale podtrzymuje nas świadomość, że Jezus utożsamił się z naszą krzywdą.

“Tak bowiem Bóg umiłował świat” – ten zepsuty od grzechu świat, który Boga nie jest w stanie pokochać. Jednak on tak wielce umiłował, “że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3, 16).

To poprzez własne cierpienie, a z powodu naszego grzechu Bóg dokonał dla nas największego poświęcenia. “Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami.” (Rz 5, 8). Gdy zastanowimy się nad przesłaniem śmierci krzyżowej Jezusa, stwierdzimy, że Bóg z pewnością się o nas troszczy i kocha nas.

Z tej przyczyny pytanie: “Czemu Bóg pozwala na cierpienie?” możemy zamienić na inne – “Czemu Bóg Ojciec dopuścił cierpienie własnego Syna?”.

Umierając za grzeszników Jezus utożsamił się z naszym życiem i cierpiał męczarnie za nas – dlatego chrześcijaństwo jest uważane za religię miłości.

 

Co Jezus miał na myśli mówiąc: „Zaprawdę powiadam wam: Wszystkie grzechy będą odpuszczone synom ludzkim, nawet bluźnierstwa, ilekroć by je wypowiedzieli. Kto by jednak zbluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, nie dostąpi odpuszczenia na wieki, ale będzie winien grzechu wiekuistego” (Mar. 3:28-29) oraz „Każdemu, kto powie słowo przeciwko Synowi Człowieczemu, będzie odpuszczone; lecz kto by bluźnił przeciwko Duchowi Świętemu, temu nie będzie odpuszczone” (Łuk. 12:10)?

Stwierdzenie to zachowało się w dwóch formach. Łukasz wymienia je jako jedno z serii stwierdzeń dotyczących Syna Człowieczego i Ducha Świętego, natomiast Marek umieszcza je w kontekście pewnych wydarzeń. (Obie wersje – Marka i Łukasza – zostały połączone w jedno w Mat. 12:31-32.)

 

Marek

Według Marka uczeni w Piśmie i znawcy prawa żydowskiego przyszli z Jerozolimy do Galilei, by ocenić dzieła, których – jak słyszeli -dokonywał tam Chrystus, i przyjrzeć się w szczególności jego egzorcyzmom – wypędzaniu demonów z opętanych. (Ten opis i użyte w nim sformułowania wskazują, że opętanie jest rzeczą realną i jednocześnie straszną, nawet jeśli dzisiaj powszechnie sądzi się inaczej). Uczeni w Piśmie doszli do zadziwiającego wniosku: „Mówili, że ma Belzebuba i że mocą księcia demonów wypędza demony” (Mar. 3:22). (Imieniem Belzebub określano kiedyś starożytne bóstwo kananejskie: „pan na wysokościach” a w czasach Jezusa Żydzi używali go w odniesieniu do władcy otchłani, siedziby demonów.) Dowiedziawszy się o tych zarzutach, Jezus obnażył niedorzeczność przypuszczeń, jakoby moc szatana można było pokonać z pomocą niego samego. Następnie oskarżył tych, którzy wysunęli tak niedorzeczny wniosek, o bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu. Dlaczego? Ponieważ rozmyślnie przypisali dzieło Ducha Świętego demonom.

Wynika z tego, że każdy grzech i każde bluźnierstwo może zostać przebaczone – jeśli oczywiście grzesznik będzie go żałował. A jeśli ktoś będzie pokutować za bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu? Czy nie ma przebaczenia dla człowieka, który żałuje popełnienia tego grzechu?

Odpowiedź wydaje się następująca: sama natura tego grzechu polega na tym, że człowiek nie chce go żałować, ponieważ ci, którzy się go dopuszczają i trwają w nim, nie wiedzą, że grzeszą. Marek wyjaśnia, dlaczego Jezus oskarżył uczonych w Piśmie o bluźnierstwo przeciwko Duchowi Świętemu: „Bo mówili: Ma ducha nieczystego” (Mar. 3:30). Jezus głosił nadejście Królestwa Bożego, a pomoc jakiej udzielał znękanym i opętanym przez demony śmiertelnikom świadczyła o tym, że królewskie panowanie Boga było obecne i czynne w jego służbie. „Jeżeli natomiast Ja – powiedział – palcem Bożym wypędzam demony, zaiste przyszło już do was Królestwo Boże” (Łuk. 11:20; w Mat. 12:28 określenie „palec Boży” zostało zastąpione słowami „Duch Boży”). Jeśli niektórzy ludzie widząc wytchnienie, jakie niósł dla ciał i dusz ludzkich, utrzymywali, że czyni to z pomocą wielkiego duchowego tyrana, księcia demonów, ich oczy było tak mocno zamknięte na światło, że światłość stawała się dla nich ciemnością, a dobro – złem. Światłość jest dostępna dla tych, którzy chcą ją przyjąć, ale jeśli inni ją odrzucą, gdzie indziej mogą mieć nadzieję na znalezienie oświecenia?

Czy Paweł grzeszył przeciwko Duchowi Świętemu, w czasach gdy prześladował wierzących, a nawet (według Dz. 26:11) „zmuszał ich do bluźnierstwa”? Najwyraźniej nie, ponieważ (jak pisze w I Tym. 1:13) czynił to „nieświadomie, w niewierze” i dlatego dostąpił miłosierdzia. Gdyby jednak w drodze do Damaszku ujrzawszy światłość i usłyszawszy wezwanie zmartwychwstałego Pana zamknął swoje oczy i uszy oraz trwał w prześladowaniu wierzących, popełniłby „grzech śmiertelny”. Jednak nawet wtedy nie uznałby go za grzech i nie szukałby zań przebaczenia; trwałby nadal w przekonaniu, że wykonuje dzieło Boże, a jego sumienie pozostałoby równie spokojne jak przedtem.

 

Łukasz

Łukasz, jak już zauważyliśmy, umieszcza swoją wersję tego stwierdzenia w innym kontekście. Oskarżenie, że Jezus wyrzuca demony z pomocą Belzebuba, zapisuje we wcześniejszym rozdziale (Łuk. 11:14-26), gdzie nie wspomina jednak nic na temat grzechu przeciwko Duchowi. Natomiast stwierdzenie Jezusa dotyczące tego grzechu zamieszcza w Łuk. 12:10, bezpośrednio po słowach: „Powiadam wam: Każdy, kto mnie wyzna przed ludźmi, tego i Syn Człowieczy wyzna przed aniołami Bożymi. Kto zaś zaprze się mnie przed ludźmi, tego i Ja się zaprę przed aniołami Bożymi” (Łuk. 12:8-9). (Druga część tej wypowiedzi znajduje swoje odbicie w Mar. 8:38, gdzie pojawia się w odpowiedzi na wyznanie Piotra nieopodal Cezarei Filipowej.) Następnie, po słowach dotyczących grzechu przeciwko Duchowi, Łukasz cytuje następujący nakaz: „A gdy was wodzić będą do synagog i do urzędów, i do władz, nie troszczcie się, jak się bronić i co mówić będziecie. Duch Święty bowiem pouczy was w tej właśnie godzinie, co trzeba mówić” (Łuk. 12:11-12). Wypowiedź ta ma swój odpowiednik u Marka w opisie rozmowy na Górze Oliwnej (Mar. 13:11); na nim Łukasz oparł swoją wersję opisu, gdzie wprawdzie nie Duch Święty, lecz Jezus jest tym, który da uczniom mądrość i właściwe słowa, by mogli odpowiedzieć swym prześladowcom (Łuk 21:15). Z kolei Mateusz podobne słowa umieszcza w opisie wysłania dwunastu apostołów: „Albowiem będzie wam dane w tej godzinie, co macie mówić. Bo nie wy jesteście tymi, którzy mówią, lecz Duch Ojca waszego, który mówi w was” (Mat. 10:19-20).

Łukasz zatem umieszcza słowa o bluźnierstwie przeciwko Duchowi Świętemu pomiędzy stwierdzeniem o niebiańskiej roli Ducha jako adwokata tych, którzy wyznają Syna Człowieczego (to jest Jezusa), a zapewnieniem, że Duch sprawi, że wyznawcy Jezusa będą potrafili odpowiedzieć ludzkim trybunałom właściwymi słowami we właściwym czasie. W takim kontekście kwestia bluźnierstwa przeciwko Duchowi Świętemu otrzymuje nieco inny nacisk niż w Ewangelii Marka. Łukasz wskazuje na to, że bluźnierstwo przeciwko Duchowi polega na odrzuceniu jego cudownej pomocy do wytrwania przy Jezusie i nie wyparcia się go, co równa się przecież zdradzeniu wiary. Jeśli tak, bluźnierstwo przeciwko Duchowi w tym kontekście jest równoznaczne z apostazją: rozmyślnym i zdecydowanym wyparciem się Jezusa jako Pana. Nie jest to jedyny fragment w Nowym Testamencie, który przestrzega przed nieodwracalnym złem apostazji: inny dobrze znany cytat to Hebr. 6:4-6, gdzie czytamy, że apostatów nie sposób przywieść na powrót do upamiętania, ponieważ odrzucili jedyną drogę zbawienia.

Jednakże Łukasz łączy tę przestrogę dotyczącą bluźnierstwa przeciwko Duchowi z zapewnieniem Jezusa, że istnieje przebaczenie dla każdego, kto będzie mówił przeciwko Synowi Człowieczemu. Na ten temat należy powiedzieć dwie rzeczy.

Po pierwsze, w języku aramejskim, którym posługiwał się Jezus, wyrażenie „syn człowieczy” zazwyczaj oznaczało „człowieka”; jedynie kontekst mógł wskazać, kiedy Jezus zamierzał nadać temu określeniu szczególne znaczenie wyrażone pełniejszym tłumaczeniem „Syn Człowieczy”. Co więcej, określenie „człowiek” niosło w sobie znaczenie gatunkowe, to znaczy nie odnosiło się do konkretnego człowieka, ale do całej ludzkości (podobnie jak współczesne stwierdzenie „Człowiek rodzi się, by cierpieć, by wzlecieć niczym iskra”). Zatem Jezus mógł mieć na myśli: „Mówienie przeciw ludziom może być odpuszczone, ale nie przeciw Duchowi”.

Po drugie, jeśli to właśnie Jezus miał na myśli, wówczas samego siebie uznał za człowieka, jeśli nie za przedstawiciela całej ludzkości. W rozumieniu Łukasza słowa te odnoszą się do Jezusa w szczególności; inaczej byłby napisał: „każdemu, kto powie słowo przeciwko człowiekowi”, a nie (jak czytamy) „przeciwko Synowi Człowieczemu”. Dlaczego bluźnierstwo przeciw Duchowi Świętemu jest znacznie poważniejszym wykroczeniem niż obraza Syna Człowieczego? Może dlatego, że tożsamość Syna Człowieczego skrywała się pod jego pokorą; ludzie łatwo mogli nie rozpoznać w nim tego, kim był naprawdę. Już samo określenie nie ma w sobie nic z władczych pretensji. Syn Człowieczy, tymczasowo doznając poniżenia oraz będąc narażony na odrzucenie i prześladowanie, mógł rzeczywiście być przez niektórych pogardzany. Ci, którzy zaczęli go naśladować i obawiali się, że od presją mogą się go zaprzeć, otrzymali zapewnienie pomocy Ducha Świętego. Jeśli jednak opieraliby się Duchowi i odrzucili jego pomoc, wówczas ich sytuacja byłby zaiste opłakana.

Piotr pod wpływem strachu zaparł się Syna Człowieczego, lecz otrzymał przebaczenie: jego usta przez krótką chwilę stały się ustami zdrajcy, ale serce nie zaparło się wiary. Jego żal i skrucha otworzyły drogę działania uzdrawiającej łasce Ducha, a kiedy otrzymał przebaczenie i został przyjęty na nowo, mógł umacniać innych (Łuk. 22:31-32). Dlaczego zatem, można zapytać, nie wpłynął na Ananiasza i Safirę, kiedy przyszli do niego z częścią dochodu ze sprzedaży swojego mienia udając, że to cała suma? Być może dlatego, że – jak powiedział sam Piotr – poddali się szatańskiej namowie, aby „okłamać Ducha Świętego”, ponieważ „zmówili się, by kusić Ducha Pańskiego” (Dz. 5:3,9). Dlatego właśnie, zdaniem Piotra, dopuścili się grzechu, od którego nie ma odwrotu. Jak Jezus patrzy na ich wykroczenie, to już inne pytanie.

Podsumowując: w kontekście Ewangelii Marka grzech przeciwko Duchowi Świętemu polega na celowym zamknięciu oczu ma światłość i upartym nazywaniu dobra złem; w Ewangelii Łukasza równa się nieodwracalnemu wyparciu się wiary.

F.F. Bruce „Trudne stwierdzenia Jezusa”
© Fundacja Ewangeliczna

Zamknij oczy i wyobraź siebie, leżącego w szpitalu. Umierasz. Ale nie tracisz nadziei, bo ktoś dał ci buteleczkę z dziwnym niebieskim płynem, mówiąc, iż to lekarstwo. Jednak płyn okazał się być trucizną. Czyż to nie tragedia?

Bycie szczerym w tym w co wierzymy jest z pewnością pomocne w życiu. Jednak ważniejsze jest to, czy to w co wierzymy jest prawdą.

Wybór religii nie jest takim samym wyborem, co np. spis ulubionych 10 filmów. Wybór religii dotyczy prawdy o tobie. Wybór filmów to kwestia zwykłych osobistych preferencji.

Jezus rzekł: “Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.” (J 14, 6). Życie wieczne (lub śmierć wieczna) jest tak ważnym tematem, że musimy wykrzesać z siebie coś więcej niż tylko szczerość. Potrzebna nam prawda.

Są to zbyt ważne kwestie, aby nasze subiektywne preferencje hamowały nas przed poznaniem prawdy, która jest obiektywna i pochodzi od Jezusa. Wiara w Boga to nie kwestia preferencji czy gustu, ale rzecz decydująca o naszym życiu w wieczności. Rozwiązanie problemu, czy utworzyć więź z Bogiem jest decydująca i ma konsekwencje. Dlatego najważniejsze jest to, czy przedmiot naszej wiary jest prawdą.

Nauka płynąca z Pisma Świętego, która dotyczy pomniejszych spraw bywa często różnie interpretowana. Ale istnieją główne prawdy wiary, które zostały opisane tak jednoznacznie i zrozumiale, że nikt chcący je przyjąć nie będzie miał wątpliwości. W księgach Nowego Testamentu odnajdziemy przypomnienie głównych prawd wiary z całej Biblii. Możemy w liście do Koryntian przeczytać: “(…) że Chrystus umarł za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie (…)” (1 Kor 15, 3-6). a także “Prawdziwa to mowa i w całej pełni przyjęcia godna, że Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników, z których ja jestem pierwszy.” (1 Tm 1, 15).

Zmiana nauki płynącej z Pisma Świętego tylko dlatego, że jest ciężka do zrozumienia i przyjęcia, a także bywa niezgodna z naszymi poglądami jest wielkim nadużyciem. Zrozumie ją każdy, kto czyta ją z sercem szeroko otwartym i szczerze pragnie doświadczyć prawdy.

Coś bardzo niewłaściwego dzieje się z naszą planetą. Kolejne wojny, klęski żywiołowe i głodujący ludzie. Wiele krwi się wśród ludzi polało i jeszcze więcej łez. Niepowstrzymana fala gniewu, złości, egoizmu, przemocy i tragedii. Śmiertelne choroby nadchodzą – niczym nieproszeni goście – w celu naruszenia naszego bezpieczeństwa i pozostawienia nas z olbrzymią ilością pytań. Człowiek jest zmęczony złudną nadzieją wzbudzaną przez naszych szefów, lekarzy i polityków. To wszystko zdaje się być nie w porządku. Świadomi obecności Boga w naszym życiu i tak stawiamy sobie pytanie, czemu Bóg nie pozbędzie się tych wszystkich problemów?

Pismo Święte, które jest bożym przesłaniem dla ludzi, uczy nas, że Bóg jest miłością i posiada wszelką moc. Czemu więc nic nie zrobi? Rozważmy tę kwestię rozbijając ją na dziesięć szczegółowych pytań, które wyostrzą nam obraz całości.

1. Czy na świecie zawsze istniało cierpienie?

Z opisu stworzenia pamiętamy, że Bóg widział, iż wszystko co stworzył było dobre. Świat był pozbawiony bólu, smutku, grzechu, a nawet śmierci. Ten rajski świat zmienił się z powodu świadomego buntu pierwszych ludzi przeciwko Bogu. Już na początku zdecydowali, że chcą wiedzieć czym jest zło. To przez to świat stał się gorszym miejscem. Całe stworzenie boskie poznało czym jest śmierć.

2. Czy karą za własne czyny jest cierpienie?

Księga Hioba jest pierwszą (najstarszą) poetycką księgą w Biblii. Opisuje ona tragiczną historię Hioba (Joba), który w bardzo krótkim czasie stracił wszystko, co było dla niego ważne. Przyjaciele, chcąc mu ulżyć, starali się uzasadniać jego cierpienie, lecz nie byli świadomi, iż Szatan przez swoje działanie doprowadził do tragedii Hioba. Na końcu tej księgi przemawia Bóg i stawia jej bohaterom siedemdziesiąt pytań, w których udowadnia, że człowiek nie jest w stanie pojąć siły i sposobu myślenia Boga, ani jego planów. Hiob dostąpił w końcu bożego błogosławieństwa, lecz historia ta wyraźnie zaznacza, że zwykle cierpienie i jego przyczyny są źle pojmowane. W Księdze Hioba to Szatan był jedyną przyczyną problemów.

Na świecie nie było cierpienia, dopóki nie pojawił się grzech. Obecnie bardzo szybko ponosimy konsekwencje naszych złych uczynków. Niszczymy płuca, gdy palimy papierosy, osłabiamy wątrobę, gdy przesadzamy z alkoholem, a brawurowa jazda samochodem często jest przyczyną tragedii. Cierpienie jednak nie zawsze jest tak oczywistym skutkiem grzechu. Niewidomemu od urodzenia człowiekowi, Jezus powiedział, że jego ślepota nie jest rezultatem jego grzechu lub grzechu jego rodziców, ale że dzięki niej Bóg zamierza dokonać czegoś dobrego.

Innym razem, Jezus nawiązał do dwóch sytuacji: śmierć grupy ludzi, którzy przyszli oddać chwałę Bogu i zostali zamordowani przez Poncjusza Piłata oraz tragiczny wypadek, w którym z powodu zawalenia się wieży zginęło osiemnaście osób. Według Jezusa obie sytuacje pokazuję, że jeżeli bezgranicznie nie zaufamy Bogu i nie nawrócimy się, wszyscy zginiemy.

W wielu przypadkach wydaje nam się, że cierpią te osoby, które nie powinny. Jest to integralna część naszego życia. Uderzając o siebie kawałki krzemienia z całą pewnością zobaczymy lecące iskry, a skoro żyjemy z całą pewnością zobaczymy niejedno cierpienie.

3. Jaki jest sens cierpienia?

Bóg potrafi czynić dobro nawet wykorzystując złe okoliczności. Nie da się go niczym zaskoczyć, bo jest wszechwiedzący i żyje poza czasem. Zawsze aktualne są słowa, że Bóg jest miłością. Ponad sto lat temu w Durnham (Anglia) zdarzyła się tragiczna w skutkach górnicza katastrofa. W trakcie nabożeństwa żałobnego biskup Durnham pokazał ludziom gobelin (wyszywany obraz) odwrócony tyłem na przód. Była to chaotyczna plątanina kolorowych nici, bez żadnego wyraźnego wzoru. Potem gobelin został obrócony, a oczom ludzi ukazał się wspaniale utkany napis “BÓG JEST MIŁOŚCIĄ”.

Człowiek nigdy nie osiągnie doskonałości w życiu doczesnym. Tragedia jednego człowieka może jednak wywołać współczucie, troskę i miłość u innych. Gdyby na świecie nie było cierpienia, byłoby to przerażające miejsce jednocześnie pozbawione wszelkiego współczucia.

Nawiąż więź z Bogiem, a będziesz mieć pewność, że twoje łzy, ciężka praca, ból czy poświęcony czas nigdy nie będą zmarnowane. Plan Boga jest wspaniały. Wykorzystuje wszystko – nawet czyjeś problemy – w określonym celu.

4. Czy bożą karą za grzechy są kataklizmy?

W Piśmie Święty możemy przeczytać, że Bóg sprawuje sądy nad narodami i ludźmi. Brzydzi się nieprawością, która dla nas jest czymś zwyczajnym. Sprowadzenie cierpienia może sprawić, że osoba lub nawet cały naród zwróci się ku Bogu wyrzekając się grzechu. To jednak nie my powinniśmy oceniać, czy dany kataklizm jest zwiastunem Bożego sądu.

5. Czy Jezus też musiał cierpieć?

Jezus nie zrobił nic złego. Będąc Bogiem został posłany na świat jako człowiek i by czynić dobro i oddać życie za nasze grzechy. Czynił liczne cuda – uzdrawiał chorych, karmił głodnych, pomagał zagubionym, uciszał burze czy nawet wskrzeszał z martwych. Jednak mimo wszystkich cudów ludzie skazali go na śmierć krzyżową. Był okrutnie biczowany i raniony, w koronie cierniowej dźwigał ciężki drewniany krzyż na swoich ramionach. Przybity do krzyża, nagi i poniżony, umierał na nim bo Bóg obarczył go cierpieniem i grzechami wszystkich ludzi – wszystkimi grzechami od początku aż do skończenia świata. Jezus umierał w samotności, żaden przyjaciel przy nim nie pozostał. Został niejako odłączony od swojego ojca, gdy ponosił karę za nasze grzechy. W Piśmie Świętym czytamy: “Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich” (Iz 53, 6). zraniony za występki nasze, starty za winy nasze.” (Iz 53, 5), po to, by dzięki Jego mękom Bóg mógł przebaczyć grzechy Tobie i mi.

Aby ci, którzy ufają Bogu mogli dostąpić światłości, Jezus musiał przemierzyć ciemność. Umarł na krzyżu, by połączyć nas z Bogiem. To był jedyny sposób, by boska kara za grzechy i miłość Boga mogły nam się objawić.

6. Czy nadejdzie moment na sprawiedliwość?

Wpatrując się w Jezusa dostrzeżemy, że śmierć nie jest ostatnim etapem naszej drogi. Wprawdzie umarł na krzyżu i został złożony w grobie, jednak po trzech dniach zmartwychwstał. Jezus  często mówił o życiu wiecznym w niebie, i o potępieniu w piekle. Przez swój akt powstania z martwych tylko potwierdził, że mówił prawdę. Niejeden pogrążyłby się w rozpaczy, gdyby miało się okazać, że życie doczesne jest wszystkim. Liczymy na coś więcej niż obecna średnia 76 lat życia.

Psalm 73 “Zagadka powodzenia grzeszników” próbuje odkryć tajemnicę źródła cierpienia. Autor psalmu zwraca uwagę, że człowiek dobry i sprawiedliwy często cierpi znaczniej bardziej niż inni, co zmusza go do zastanowienia się nad zasadnością wiary. Jego spojrzenie nabiera jednak innej wyrazu, gdy zmieni perspektywę na tę należącą do Boga i wieczności. Dostrzega jak ulotne jest życie na ziemi w porównaniu do życia w wieczności obiecanej przez Boga Ojca. Każdy kto zacznie w ten sposób patrzeć na cierpienie dojdzie do wniosku, że w końcu Bóg zwycięży zło, a na świecie zapanuje sprawiedliwość.

7. Czemu jedni żyją bez problemów, a inni cierpią?

Bardzo trudno jest nam zrozumieć, czemu jedni ludzie wciąż mają rzucane kłody pod nogi, a inni z kolei bez problemów przechodzą przez życie. Jednak wiedza o tym, jaki jest nasz Bóg, pozwala nam zaufać mu i być wdzięcznym za trudne momenty, których obecnie nie jesteśmy w stanie pojąć. Pismo Święte pisze: “To, co jest zakryte, należy do Pana, Boga naszego, a co jest jawne, do nas i do naszych synów po wieczne czasy.” (Pwt 29, 28).

Bóg nieustannie nam coś objawia. Objawił nam swoją miłość, dobroć i sprawiedliwość. Przez Anioła objawił również pojawienie się na świecie swego Syna. Objawił, że jesteśmy stworzeni na Jego podobieństwo, obdarzył nas życiem wiecznym i w ten sposób możemy złączyć się z nim w wieczności. On bardzo dobrze wie, jak prowadzić nas po ścieżkach życia.

Są jednak pewne sytuacje, których nie potrafimy pojąć. Czemu małe dziecko umiera? Czemu młoda matka ginie w wypadku? Dlaczego z powodu tsunami giną ludzie? Dlaczego istnieją terroryści i zabijają niewinnych ludzi, a innych oszczędzają? Czemu istnieją śmiertelne nowotwory? Dopóki żyjemy na tym świecie nie będzie dane nam poznać powodów cierpienia konkretnych ludzi, ale – wiedzą, że Bóg jest dobry – możemy mu zaufać. Pamiętaj, że czas życia na ziemi jest bardzo krótki w porównania do życia w wieczności z Bogiem i w ciągu tego krótkiego czasu mamy zasłużyć na to aby spotkać się z naszym Ojcem w niebie.

8. Dlaczego źli ludzie nie ponoszą konsekwencji swoich czynów?

Kolejni dyktatorzy, tyranii, grupy terrorystyczne, źli przywódcy wyrządzili na świecie wiele zła. Łamiąca jest świadomość, że przez ich egocentryzm popłynęły łzy i krew tak licznym ludziom. Pismo Święte ostrzega nas, że wszyscy ludzie, bez wyjątku, zostaną postawieni przed Sądem Bożym. Wtedy każdy za siebie będzie odpowiadał ile uczynił dobra, a ile zła. Bóg wymierzy sprawiedliwość, a Ci którzy nie podążali drogą dobra będą cierpieć i wylewać łzy po wieczność.

9. Czy cierpienie już zawsze będzie na świecie?

Pismo Święte dość jasno tłumaczy, ze nadejdzie dzień, gdy świat na którym żyjemy, odejdzie w niepamięć, a Bóg zaprosi nas do nowego nieba i ziemi. Opis Nowego Jeruzalem jest cudowny: baranek i lew leżą obok siebie, z mieczy powstają lemiesze do pługa, wszelkie narody żyją w zgodzie, a na każdym kroku usłyszeć można śmiech dzieci bezpiecznych i pewnych, że nic złego im się nie przydarzy.

Jednak nie wszyscy dostąpią możliwości życia w tej rzeczywistości. Dla tych, którzy zeszli z wąskiej Bożej ścieżki do odkupienia i nawiązania więzi z Bogiem, czekają wieczne męki. Ta prawda jest bardzo niewygodna i ciężko sobie to wyobrazić. Jednak Jezus bardzo nas kocha, i nie raz ostrzegał nas przed piekłem – miejscem do którego trafimy, gdy nie będziemy wierni jego naukom. Bóg nie pragnie niczyjego cierpienia, ale liczy na szczerą wiarę i żal za grzechy.

10. Jak powinniśmy reagować na cierpienie?

Tym czego pragnie Pan Bóg jest to, byśmy wyrzekli się wszelkiego zła i zwrócili swą twarz w stronę zmartwychwstałego Jezusa, aby odpuścił nam grzechy i stał się w naszym sercu Panem i Zbawcą. Jezus daje nam gwarancję, że z nim bezpiecznie przejdziemy przez życie i śmierć, by następnie żyć z Bogiem po wieki w niebie. Królestwo Niebieskie to nie nagroda, ale dar dla ludzi, którzy oddali w pełni swoje życie Jezusowi Chrystusowi.

Wciąż wielu ludzi wierzy, że po śmierci trafimy przed oblicze Boga, który położy na szali nasze dobre i złe uczynki, a te które przeważą zdecydują o tym, czy trafimy do nieba czy do piekła. Niejeden liczy na dobry wynik.

Jednak, co to właściwie oznacza “być dobrym”? Wyobrażamy sobie w myślach, że jeżeli nie popełniliśmy jakiejś wyjątkowej zbrodni, to Bóg powinien nas przyjąć do siebie.

Ale w Piśmie Świętym przeczytamy coś zupełnie innego. Standardy oceny naszych czynów będą Boskie, a nie ludzkie. On jest najdoskonalszy – zawsze czynił tylko dobro, jako byt najświętszy i najczystszy. Sam Bóg jest standardem dobroci. W szczerości serca powinniśmy przyznać, że nie jesteśmy w stanie takim standardom dorównać, albowiem każdy z nas popełnił w życiu wiele złych czyny, choć mogły się wtedy wydawać mało istotne.

Autor Listu do Rzymian, święty Paweł, napisał: “wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej” (Rz 3,23). Dlatego winniśmy porównywać się z Bogiem, a nie z innymi ludźmi.

Kolejna kwestia dotyczy tego, że wiemy, iż nie postępujemy słusznie. Każdy ma wyrzuty sumienia na myśl o niektórych swoich czynach i wiemy, że daleko nam do sprostania naszym własnym standardom moralnym, nie mówiąc już o Boskich. Będąc świadomym tego, jakie Jezus wymienił najważniejsze przykazanie, odczuwamy skruchę: “Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. (…) Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.” (Mk 12, 30-31). My niestety nie robimy tego, co Jezus nakazał, według którego “bliźnim” możemy nazwać każdego człowieka, nawet naszego wroga. Naprawdę nie wypadamy dobrze w porównaniu z doskonałymi standardami Boga.

Wreszcie, trzeba nam wiedzieć, iż to nie nasza moralność jest najważniejsza dla Boga, ale nasz stosunek do Stwórcy.

Stwarzając świat, stworzył człowieka i dał mu życie. My jednak zapomnieliśmy o Nim. To że n bo nie postawiliśmy Boga na pierwszym miejscu naszego życia. To najgorsza rzecz, jaką mogliśmy Mu zrobić. Co gorsza, w ciągu naszego krótkiego życia nawet nie dajemy mu miejsca w kąciku naszego serca.

Pismo Święte na szczęście nie zatrzymuje się na pokazaniu naszego beznadziejnego położenia i nie opuszcza nas w tej tragicznej sytuacji. Zawiera ono Ewangelię, która mówi o wielkiej miłości Boga, który posłał pomiędzy ludzi swojego Syna. Syna który, choć wiódł życie w doskonałości i siejąc dobro w sercach, umarł na krzyżu, aby wziąć na siebie winę za nasze grzechy. Człowiek nie jest zdolny do bycia “wystarczająco dobrym”. Nie pojedna się z Bogiem tylko starając się żyć dobrze. Musi w całości skupić się na jedynej rzeczy, która jest w stanie zmazać nasze przewinienia. A jest to odkupienie grzechów, które daje nam Jezus Chrystus. Stało się to możliwe, dzięki śmierci krzyżowej. Zaś lekceważąc ten fakt, narażamy się na wielkie niebezpieczeństwo wiecznego potępienia.

W tym miejscu równie dobrze moglibyśmy postawić pytanie: “Czy osoby będące w związku małżeńskim muszą się ze sobą spotykać?”.

Patrząc na kwestię czysto formalnie, odpowiedź brzmi “tak”. Ale wtedy jedynymi przejawami takiego małżeństwa są obrączki, akt małżeństwa i ewentualnie ślubne zdjęcia. Prawo wtedy mówi: “tak, oni są małżeństwem”.

Opisana wyżej sytuacja nie oddaje prawdziwego ducha małżeństwa. Związek taki bowiem nie polega na podpisaniu się na skrawku papieru, ale na tworzącej się wraz z przysięgą więzi. Tu chodzi o nieustanne bycie razem, cieszenie się każdą wspólną chwilą i wspólne przeżywanie życiowych momentów.

Czy więc może być tak, że chrześcijanin będzie unikał Kościoła? Tak, jednak nie wydaje się to być właściwe. Sam fakt chodzenia do kościoła nie uczyni z nikogo chrześcijanina, tak jak chodzenie na mecze nie zrobi z ciebie piłkarza. Wspólnota chrześcijańska spotyka się, by chwalić Boga, cieszyć się w większym gronie z cudów, których dokonuje w naszym życiu a także korzystać z darów zbawienia, które zostawił nam Jezus, a którymi są Sakramenty Spowiedź i Eucharystii. Msza jest także po to by poznawać bliżej Boga, słuchać Jego głosu i wzajemnie sobie pomagać. Dlatego ci, którzy zaufali Jezusowi i uznali Go swoim Panem i Zbawcą spędzają dużo czasu razem z nim.

Miłość Boga przejawia się w Jego pragnieniu, byśmy zawsze byli blisko Niego. My również chcemy być blisko Niego dzięki zrozumieniu kim On jest i czego nieustannie dla nas dokonuje. Bycie więc praktykującym chrześcijaninem jest bardzo istotnym elementem naszej drogi do Boga.

Jako że jestem chrześcijaninem właściwie od urodzenia, to regularnie zdarza mi się sięgać po Pismo Święte. Przeczytałem je wielokrotnie i jak do tej pory nie spotkałem się z sytuacją, by zaprzeczało ono samemu sobie. Nauki Biblii są jak misterny splot w gobelinie (tkany obraz), w którym każda nić jest na swoim miejscu.

 

Ten film bardzo ciekawie odpowiada dlaczego nadszedł Nowy Testament i zastąpił Stare Przymierze:

 

Najczęstszym przykładem na sprzeczność Biblii są dwa fragmenty: “oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę” (Wj 21, 24) oraz “A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!” (Mt 5, 39). Tak naprawdę oba nakazy są odpowiednie.

Pierwszy z nich to słowa Boga do izraelitów, który zobowiązuje ich do tego, aby prawo i porządek były respektowane poprzez nakładanie kar adekwatnych do popełnionego czynu. Miało to powstrzymać sędziów przed wydawaniem zbyt surowych lub zbyt łagodnych wyroków.

W drugim fragmencie Jezus zwraca się do pojedynczych osób, a nie do całego narodu. W ten sposób ostrzega nas przed szukaniem zemsty i wymierzania kar na własną rękę. To cierpliwość powinna być naszą najważniejszą cnotą. Gdy nadstawiamy policzek, to postępujemy według przykazań Boga i ukazujemy innym jego dobroć. Nie jest rzeczą łatwą nadstawianie drugiego policzka, ale gdy tak czynimy, uznajemy zwierzchnictwo władzy wykonawczej nadanej przez autorytet Boga.

Wyrywanie fragmentów Pisma Świętego z kontekstu jest prostą drogą do uznania, że istnieją w Biblii sprzeczne ze sobą słowa. A to podejście błędne i nieuczciwe. Księga ta jest zbyt dla nas ważna, aby w taki sposób nią manipulować. Dlatego postępując w duchu uczciwości,  powinniśmy jak najwięcej samodzielnie czytać Pismo Święte.

Oko za oko to nie do końca prawo odwetu czy zemsty ale prawo wyrównania, a nawet pokoju.
Aby to zrozumieć trzeba odwołać się do żydowskiej mentalności. Pojęcie „wyrównania rachunków” jest bardzo ważne. Wszelkiego rodzaju krzywda postrzegana jest w kategoriach pustki, braku, niedoboru. Wybiłeś mi oko, to w świecie jest nierównowaga. Ja nie mam, ty masz, to trzeba wyrównać. Możesz zwrócić mi oko? Nie, to poświęcisz swoje i będzie kwita. Semickie słowo określające pokój (hebr. szalom) ma ten rdzeń co zawołanie „leszalem!”, które słyszy się w izraelskich restauracjach, gdy przychodzi do płacenia rachuku. Oznacza ono nie mniej ni więcej, tylko „płacić!”.

Pokój to nie stan braku walki, tylko równowaga, sytuacja, gdy jeden nie jest winnien drugiemu nic a nic. „Oko za oko” jest wezwaniem do zachowania pokoju, do równowagi. Ale nie można zrozumieć tego jeśli nie zna się sytuacji wcześniejszej, gdy w ludach tamtejszych nie obowiązywało tak jak nas teraz prawo pisane.

Biblijne „oko za oko” wypowiedziane w tamtych czasach to rewolucyjny przełom w prawodawstwie. Jaka bowiem była sytuacja u początku. Były sobie plemiona-rody, które wędrowały z jednego terytorium na drugie (np. Abraham i jego rodzina). Często wchodziły w kontakty z innymi rodami-plemionami. Raz były to kontakty przyjazne, np. wymiana handlowa. Ale bywało też że miały miejsca kontakty nieprzyjazne, np. o dostęp do wody lub pastwiska. Znając temperament obowiązujący w tamtejszych regionach, skłonność do podnoszenia głosu i machania rękami nie trudno domyśleć się, że dochodzilo do rękoczynów, a w konsekwencji zabójstw. Jeśli członek jednego plemienia zabił (nawet przypadkiem) członka drugiego plemienia, to najbliższy krewny zabitego miał obowiązek pomścić go. No i kiedy go dopadał zrobił to. Wtedy krewny tegoż zabitego mordercy miał święty obowiązek zabić mordercę mordercy. I tak dalej, i tak dalej. W nieskończoność. Ślady takiej filozofii są do dziś widoczne na Sycylii. „Oko za oko” mówi: wyjął ci oko, wyjmij jemu i KONIEC!!! Ani nie możesz go pozbawić ręki, ani nogi, ani zgwałcić żony, porwać niewolnika a tym bardziej zabić. Masz prawo do wyrównania rachunku i kropka. Potem jak już jest wyrównanie, będzie między wami pokój, stan równowagi.

Następnym krokiem jest ustanowienie sądów. Bowiem musiał być ktoś kto stwierdzał bezstronnie (przynajmniej w teorii, bowiem korupcja to zjawisko ponadczasowe) jaka jest skala szkód, kto co komu zrobił i jak to wyrównać. Jak już się trochę tych wyroków nazbierało, to pojawili się ludzie, którzy mówili do sędziego: „wydałeś taki a taki wyrok, chwała Ci za to. Ale dlaczego dwa tygodnie temu gdy w sądziłeś w podobnej sprawie, to dałeś wyrok bardziej korzystny dla oskarżonego, dlaczego?”. Ludzi dziś tych nazywamy adwokatami. Pojawiła się więc konieczność spisywania wyroków aby pamiętać co cię komu odjęło.

Oznaczało to koniec „sprawiedliwości” ludowej i zaczął się system prawny.

W czasach mojej młodości przedstawiciele „jedynego naukowego światopoglądu” mówil nam: ta cała wasz Biblia to tak naprawdę plagiat, na przykład słynne „oko za oko” to kalka z wcześniejszego Kodeksu Hammurabiego”. No i co z tego? Czy reguły prawne mają mieć tylko zakres jednostkowy i niepowtarzalny? Czy jeśli jakaś norma prawna (jak widać potrzebna i skuteczna) nie mogła się pojawić wcześniej? Hammurabi miał już państwo, miał administrację, problemy państwowe. Żydzi byli dopiero na etapie przechodzenia z gromady uciekinierów do stanu narodu, który potem utworzy państwo. Im wcześniej prawa nie były potrzebne, robił to za nich faraon w Egipcie. Teraz dostaną prawa nowoczesne i sprawiedliwe, bo go potrzebowali. Dostają prawa i mają stać się narodem a historia ma toczyć się dalej. My chrześcijanie widzimy w tym konsekwentne toczenie się w stronę Jezusa, który ma wyzwolić nas z grzechu i wypełnić prawo zapisane w Starym Testamencie.

„Oko za oko” nie wolno czytać bez całości kontektsu biblijnego w którym jest umieszczony. To tak jakbyśmy przykazanie „nie kradnij” czytali bez „nie”. Wychodzi nonsens.
A przecież zaraz po ustanowieniu „oko za oko” pojawia się 10 przykazań a w nich „nie zabijaj”.

Prawo „oko za oko” było, tak jak każda norma prawna, przedmiotem dyskusji, rozważań, analiz. Uczeni w Piśmie, prawnicy i zwykli ludzie zastanawiali się co i jak.
Aż przyszedł Mistrz z Nazaretu i powiedział jak należy rozumieć tę normę. Zerknijmy do Mateusza 5, 35-41 „A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.”

W tych słowach Jezusa znajdziemy odpowiedź na pytanie. Tak trzeba rozumieć zasadę „oko za oko”! Krótko, węzłowato i dobitnie. Nas chrześcijan, prawo odwetu nie obowiązuje. Krzywda doznana od bliźniego ma stać się punktem wyjścia do zawarcia z nim pokoju ale nie na zasadzie wyrównania tylko na zasadzie miłości.

 

 

Pismo Święte wspomina, iż każdy człowiek – i ty i ja – jesteśmy grzesznikami. Również starszy, dobrotliwy staruszek, który codziennie rano jest na Mszy Świętej, zawsze życzliwy i dobry dla każdego spotkanego człowieka. Nawet on jest grzeszny w oczach najświętszego Boga. W Piśmie Świętym możemy przeczytać, że grzech zagościł w sercach wszystkich ludzi.

Bóg jest święty. Jest czystą doskonałością; nigdy się nie myli i zawsze czyni dobro. Jego dobroć jest tak wielka, że nie jest w stanie znieść jakiegokolwiek grzechu. Jego oblicze jest tak nieskalane, że nigdy nie obróci się w stronę grzechu. Bóg nie może ignorować faktu, że grzech istnieje. Problemem człowieka jest to, że grzesząc odcina się on od Pana. Grzesząc nie potrafimy utrzymać naszej więzi z naszym Świętym Ojcem, choć jest to to, czego Bóg pragnie najbardziej, gdyż nas bardzo kocha.

I dlatego właśnie Jezus umarł na krzyżu. Bóg umiłował człowieka tak nieskończenie, że posłał Jezusa, swojego Syna, aby ten odkupił nas od grzechu poprzez swoje cierpienie i w ten sposób pojednał nas z Ojcem. Chrystus – sprawiedliwy umarł za nas – niesprawiedliwych, aby przyciągnąć nas na powrót do Boga.

Dlaczego w ten, a nie inny sposób Bóg zdecydował się działać? Nikt z żyjących ludzi nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Pismo Święte mówi, że nie ma odpuszczenia win jeżeli nie zostanie przelana krew. Bóg ustanowił te trudne prawa, lecz my nie jesteśmy w stanie zawsze pojąć jego zamiarów. Bóg czyni wszystko w zgodzie ze swoją naturą. To co wiemy, to fakt, że Ojciec wydał wyrok, a Syn odebrał tę karę za nas. Dlatego jesteśmy wolni, jeśli tylko pełni ufności przyjmiemy, że Jezus jest naszym Panem i Zbawcą.

Pytam więc Ciebie: oddasz mu swoje życie?

Pismo Święte jest pełne przenośni, przypowieści, modlitw, kronik historycznych, symboliki i traktatów. Pojawiają się w nim nawet słowa złych duchów i ludzi przeciwnych Bogowi.

Pomimo takiej liczby rozmaitości, Pismo Święte wciąż jest księgą natchnioną przez Ducha Świętego i niezbędną do nauki, odkrywania prawdy, poprawy życia i wychowywania do dobrego życia.

Kroniki historyczne zawierają zapis zarówno dobrych, jak i złych zdarzeń w historii narodu wybranego. Z kolei liczne psalmy, poetyki i liryki są pełne metafor i nie mogą być odczytywane w dosłowny sposób.

Najlepiej będzie, jeżeli pozwolimy Pismu Świętemu mówić samemu za siebie podchodząc do interpretacji w sposób naturalny. To podejście do Żywego Słowa sprawi, że osoba czytające dozna błogosławieństwa. Czytanie Pisma Świętego skutkuje wzrostem wiary i jest w tym fakcie coś cudownego. Bóg mówi do nas przez słowo pisane. Dowiadujemy się tak wiele o Nim i o nas samych, gdy czytamy Biblię, że możemy na nowo odkryć naszą więź z Bogiem.

Czy wszystkie osoby, które wierzą w Jezusa Chrystusa opierają swoją wiarę wyłącznie na nadziei, iż taka jest prawda? Czy analiza tekstów naukowych nie tylko przez naukowców ale również przez każdego z nas może potwierdzić, iż taka postać nie istniała? Jak wyglądają fakty… i czy warto w nie wierzyć? Wiele takich pytań nurtuje nas w najmniej odpowiednich momentach- chwilach zwątpienia, które dopadają człowieka zwłaszcza w przykrych sytuacjach. Istnieją  jednak pewne dokumenty, mogące umocnić naszą wiarę i sprawić, że Jezus z Nazaretu stanie się nam jeszcze bliższy…

Fascynujące, niekiedy zadziwiające dokumenty z pierwszego wieku naszej ery zdają się potwierdzać to, w co wierzą miliony ludzi na całym świecie. Poniżej przedstawiam szereg odpowiedzi i dowodów, których nie da się zbagatelizować.

Podstawowe pytanie: Zmartwychwstanie Jezusa – prawda czy mistyfikacja?

Paweł, jeden z twórców Nowego Testamentu podkreśla w swoich listach, iż jeśli takie zdarzenie nie istniało, to daremne jest nauczanie ludzi o wierze. I ma rację. Bowiem Zmartwychwstanie jest fundamentem chrześcijańskiej, katolickiej wiary.

Zdumiewające jest to, że Nowy Testament nie stara się udowodnić zmartwychwstania, ale przyjmuje je za pewnik. W I wieku ludzie po prostu wierzyli w nie. Dlaczego? Z powodu pustego grobu. Temu nie dało się zaprzeczyć. Grób, w którym pochowano Jezusa, choć strzeżony (prawdopodobnie przez szesnastu rzymskich żołnierzy), trzy dni po Jego pogrzebie był pusty. Z Biblii dowiadujemy się, że grób został wcześniej opieczętowany, zabezpieczony i że był pilnowany przez strażników (Mt 27:66). W Nowym Testamencie znajdujemy sześć niezależnych świadectw dotyczących tego faktu. Trzy z nich pochodzą od naocznych świadków. Gdyby więc Jezus nie zmartwychwstał dlaczego nie znaleziono Jego ciała?

Jeśli Jezus nie zmartwychwstał, jak można wytłumaczyć to, że grób był pusty? Istnieje kilka, błędnych teorii, starających się wytłumaczyć ten cud:

 

  1. Ciało wykradzione przez uczniów.

Niezwykle ciekawa koncepcja. Pierwsi rozpowszechniali go strażnicy, którzy mieli pilnować grobu i złożonego w nim ciała Jezusa. Zostali oni przekupieni, aby szerzyć pogłoskę, że kiedy zasnęli, przyszli uczniowie i ukradli ciało (Mt 28:13). Po pierwsze, żołnierze nie odważyliby się zasnąć w trakcie wykonywania obowiązków, ponieważ wiedzieli, że musieliby słono za to zapłacić. Ale, gdybym był prawnikiem, przede wszystkim spytałbym ich, skąd oni o tym wiedzą, skoro wtedy spali! 🙂

Zakładając jednak, iż taka sytuacja miała miejsce.. Z jakiego powodu uczniowie mieliby wykradać ciało a później szerzyć kłamstwo, narażając się jednakowoż na tortury i śmierć w imię swojej wiary? I tak właściwie, co mieliby  z nim zrobić? Nie wspominając o logistycznym aspekcie całej „akcji”, która musiałaby być zaplanowana już podczas ukrzyżowania. W jaki bowiem sposób przemknąć bezszelestnie obok szesnastu strażników, odsunąć olbrzymi głaz, odwinąć ciało i je wykraść bez obudzenia choć jednej osoby? To szereg pytań zdający się potwierdzać prawdziwość Zmartwychwstania i obalenie jednej, z najbardziej popularnej teorii sceptyków.

 

  1. Wykradnięcie ciała przez żydowskich przywódców.

Brzmi nieprawdopodobnie, choć w teorii taka sytuacja byłaby bardziej realna od poprzedniej. Wysocy urzędnicy żydowscy mogli chcieć pozbyć się wszystkiego, co w jakikolwiek sposób nawiązywałoby do Jezusa z Nazaretu. Tym bardziej, iż pozbywając się głównego „dowodu” zatarliby ślady o jego nauce. Dlatego choć starali się robić wszystko, by zniszczyć chrześcijaństwo już w zalążku. To gdyby faktycznie wykradli ciało, wystarczyło by wystawili je na widok publiczny a skompromitowali by wszystkich uczniów Chrystusa. Jednak nie zrobili tego bo go nie mieli.

 

  1. Zrozpaczone kobiety pomyliły groby.

Żałoba jest dużym przeżyciem. Czytamy jednak, że kobiety, które podążały za Jezusem, obserwowały grób i patrzyły, jak chowano Jego ciało. Później wróciły z ziołami i wonnymi olejkami. Wiemy też, że Jezus nie został pogrzebany na cmentarzu, ale w ogrodzie. To był nowy grób, w którym nikogo dotąd nie pochowano. Czy mimo to mogły popełnić taką pomyłkę? I dlaczego przywódcy nie poszli potem do właściwego grobu, aby wskazać ciało, skoro zależało im na zahamowaniu rozwoju chrześcijaństwa? Zresztą wydaje się nieprawdopodobne, żeby wszyscy inni uczniowie Jezusa też poszli do niewłaściwego grobu. Poza tym, Jezus – przed swoim wniebowstąpieniem – ukazał się jako żywy i zmartwychwstały setkom ludzi.

 

  1. Podczas ukrzyżowania Jezus nie umarł, tylko zemdlał na dłużej.

To jedna z najciekawszych i abstrakcyjnych teorii, która jednak istniała już w XVI wieku. Według niej Jezus miał jedynie zemdleć, co tłumaczyłoby pusty grób po trzech dniach. Czy jednak można uwierzyć w to, że podczas biczowania, ciężkiej drogi krzyżowej, ukrzyżowania a następnie przebicia boku włócznią nastąpiło wyłącznie omdlenie? Czy człowiek po tak ciężkich ranach byłby w stanie samodzielnie przeżyć trzy dni bez jedzenia i picia w zawilgotniałym grobie? A wreszcie, czy znalazłby w sobie taką siłę, by odwinąć się z płótna, wstać, odsunąć kamień i po prostu wyjść? Argumenty zaprezentowane powyżej są wystarczającym dowodem podważającym koncepcję ludzi sceptycznie nastawionych do Zmartwychwstania.

W sytuacjach zwątpienia warto przeanalizować dla samego siebie wszelkie argumenty i pewne rzeczy przyjąć na „zdrowy rozum”. Tym bardziej, iż o Zmartwychwstaniu była już mowa w Starym Testamencie a sam Jezus Chrystus wielokrotnie przepowiadał to wydarzenie. To fakt historyczny, potwierdzany w wielu źródłach przez naocznych świadków. Samo wydarzenie było obserwowane przez setki ludzi. To ono doprowadziło do wyjścia uczniów na ulicę i głoszenia o Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu. Uczniowie Chrystusa oddali życie i zostali umęczeni za swoją wiarę, która nie poszła na marne i jest z nami od ponad 2000 lat. Wiara w Jezusa Chrystusa pozwoliła stworzyć religię, która jest czymś istotnym w życiu każdego człowieka. I choć czasem pojawiają się wątpliwości warto pamiętać, iż są one czymś normalnym. W końcu jesteśmy tylko ludźmi…

 

Możesz więcej na ten temat przeczytać tutaj:

Koniecznie przeczytaj także zbiór Materiałów dowodowych o życiu Jezusa oraz Analizę Całunu Turyńskiego (materiał, w który był owinięty Jezus gdy zdjęto Go z krzyża)

 

Warto obejrzeć film pt. Kim był Jezus:

Koniec świata to jeden z bardziej nurtujących tematów. Jaki będzie i kiedy nastąpi? To wie tylko Bóg. Choć spekulacji jest wiele, Biblia daje jasną odpowiedź: to od naszego Stwórcy wszystko zależy. Wiadomo, że Pan Jezus, kiedy urodził się w Stajence był bezbronnym dzieckiem. Jego powtórny powrót będzie już zwiastował coś zupełnie innego – powróci bowiem jako Król Królów i Pan wszystkich Panów…

Nikt nie wie, kiedy owy koniec świata będzie miał miejsce. Sam Jezus jednak dał ludziom wskazówki, zapowiadające Jego ponowne przyjście na Ziemię. Wydaje się więc rzeczą naturalną obserwowanie otaczającego nas świata i wypatrywanie określonych znaków i zjawisk. Ewangelia Mateusza przedstawia opis Ziemi tuż przed przyjściem Pana Jezusa. Z kolei Apokalipsa Jana, jedna z najczęściej wybieranych i przytaczanych w licznych rozmowach, skupia się głównie na serii nieszczęść i konfliktów, do których dojdzie przed powrotem Króla królów. W tekście Jana odnaleźć jednak można pokrzepiające słowa, które zostały wypowiedziane przez Jezusa w stronę uczniów – musi bowiem odejść, aby przyszykować w Niebie miejsce dla wszystkich ludzi, którzy Mu zaufali.

Jeden z apostołów – Paweł, tak relacjonuje Dzień Ostateczny: „A to wam mówimy na podstawie Słowa Pana, że my, którzy pozostaniemy przy życiu aż do przyjścia Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem” (1 Tes. 4:15-17). To słowa, dzięki którym osoby ufające Bogu mogą odczuć ulgę. Bowiem tuż przed końcem świata nie tylko spotkamy się z bliskimi, którzy odeszli dawno temu ale zostaniemy zabrani wraz z nimi do lepszego świata. Dlatego właśnie my, jako następcy uczniów Chrystusa nie musimy się obawiać. Jego zstąpienie na Ziemie oznaczać będzie koniec problemów, głodu, negatywnych uczuć czy żalu i tęsknoty… Nastąpi prawdziwa, dotąd nie znana nam radość.

Ci niewierni, odrzucający Słowo Boże i samego Jezusa Chrystusa muszą jednak zacząć się obawiać. Dla nich ten dzień oznaczać będzie rozpacz i tragedię. Dlatego bez względu na etap życia, w którym teraz jesteś, bezgranicznie zaufaj Bogu i Jezusowi i daj się prowadzić ku lepszemu, wymarzonemu życiu. Z Nimi nie tylko życie po śmierci będzie czymś wspaniałym ale i Twoje obecne, doczesne życie z Ich obecnością pomoże Ci przetrwać najgorsze próby. Wiele spośród opisywanych znaków gdzieś już się pojawiło. Wyczekujmy więc wspólnie powrotu Pana i tego, co będzie nas czekać pod Jego panowaniem.

 

Film o znakach na niebie, które już się pojawiły, i które jeszcze zobaczymy:

Bywają momenty, kiedy każdy z nas zastanawia się dokąd trafi po śmierci.. Czy swoim życiem zasłużył na życie u boku Boga? Czy dobrze ludzie zawsze idą do Nieba, a grzesznicy poznają piekielny ogień? Okazuje się, że nie ma dobrych ludzi…! Dlaczego? Odpowiedź znajduje się na kartach Biblii.
Zakładanie, że spełnianie raz na jakiś czas dobrego uczynku zaprowadzi bezpośrednio do Nieba jest niezwykle mylące. O ile nasz Stwórca rozkłada ramiona i czeka na każdego, kto Mu zaufał, o ile na świecie nie ma dobrych ludzi. Odpowiedź na taką postawę odnaleźć można w Biblii, która mówi, iż: „Nie ma sprawiedliwego, nawet ani jednego, nie ma rozumnego, nie ma, kto by szukał Boga wszyscy zboczyli z drogi, zarazem się zepsuli, nie ma takiego, co dobrze czyni, zgoła ani jednego. ” (Rzym. 3:10-12).

Choć dla wielu ludzi brzmi to niewiarygodnie, Pismo Święte wyraźnie wskazuje, iż każdy z nas jest owładnięty grzechem. I choć możemy się starać, aby złe uczynki były rzadkością, grzech obecny w nas od zawsze ma ogromny wpływ na każdą dziedzinę naszego ludzkiego życia.
Jesteśmy niczym skazańcy, nad którymi ciąży wyrok. O ile żarliwie wierzymy we wspaniałe Niebo, o tyle ciężko nam przekonać się, iż ogień piekielny też istnieje, a obecność w Piekle jest najgorszą, ze wszystkich kar. Miejsce to jest prawdziwie nieprzyjemne a ludzie, którzy tam trafiają za grzechy realnie cierpią.
Bez względu na wszystko nasze życie zostanie osądzone. Pocieszające jest jednak to, iż sam Bóg, pomimo świadomości o ludzkich grzechach i przewinieniach pragnie ocalić nas od złego. Jego starania, „walka” o każdą duszę i nieustanne wyciąganie swoich rąk sprawia, że pomimo wielu występków mamy szansę na Zbawienie i trafienie do Nieba. Pamiętajmy jednak, iż musimy wykazać dobrą wolę w pełni zaufać Jezusowie i uznać go za naszego Pana z Zbawcę a także starać się, aby nasze doczesne życie było pełne miłości do bliźniego, pozbawione grzechu i nienawiści. Tylko wówczas zasłużymy na Bożą łaskę, która uchroni nas od ognia piekielnego i pozwoli żyć w wieczności u boku Pana Boga.

Ostatnie lata to nieustanne wypowiedzi ludzi, którzy twierdzą, iż Biblia i nauka nie idą ze sobą w parze. Sama wiara w niektórych przypadkach traktowana jest jak starodawny folklor. Jednak jak pokazuje historia – nauka i Pismo Święte doskonale się uzupełniają.  

Pierwszym i niepodważalnym faktem, tak często zapominanym w obecnym świecie, jest to iż najwięksi ojcowie współczesnej nauki – tacy jak Newton, Becon czy Galileusz byli ludźmi wierzącymi. I choć zachowali swój racjonalizm, nigdy nie wyrzekli się Boga.

Biblia nieustannie powtarza, iż sam Stwórca jest racjonalnym Bogiem porządku. Dlatego też wiele tych cech można dostrzec także w Jego stworzeniu. Każdy z nas ma prawo badać otoczenie, obowiązujące prawa przyrody czy też poddawać analizie cały porządek świata. Problemem jest jednak fakt, iż wielu zjawisk czy aspektów stworzenia go, nie da się zbadać w żaden naukowy sposób. Właśnie rzeczy takie jak czerpanie inspiracji czy zachwyt nad pięknem świata zostały stworzone przez najlepszego inżyniera – naszego Boga Ojca.
Dzisiejsze czasy są jednak bezwarunkowo podyktowane nauką. Wszyscy nią się zajmujący, w opinii przeciętnego człowieka niestety nie słusznie uchodzą za nieomylnych. Wystarczy jednak dokładnie prześledzić życiorysy pewnych osobistości, poczytać ich cytaty i zwierzenia, by doskonale zorientować się, że mieli w sobie więcej pokory, niż niejeden z nas.

Jan Kepler, człowiek, który odkrył, że planety są elipsami powiedział kiedyś: „Boże, myślę Twoimi myślami – idąc Twoim śladem”. Wiara w Boga nie przeszkodziła mu jednak w analizie kosmosu i wszechświata, mimo, iż nigdy się w nim nie znalazł.

Podobnie było z Izaakiem Newtonem, któremu zdarzyło się kiedyś powiedzieć: „Nie wiem, kim mogę wydawać się światu, sobie samemu wydaję się jednak być chłopcem bawiącym się nad brzegiem morza, cieszącym się znalezionym co jakiś czas gładkim kamykiem lub ładną muszelką, podczas gdy przede mną rozciąga się cały nieodkryty ocean wiedzy” Takie słowa nie niosą za sobą pychy… ale pokorę i świadomość, że każdy człowiek jest tylko marną istotą, nad którą króluje Bóg.

Jeszcze piękniejsze zdanie zostało niegdyś wypowiedziane przez odkrywcę działania szczepień ochronnych, znanego Edwarda Jennera: „Nie dziwi mnie to, że ludzie są mi wdzięczni, zadziwia mnie jednak to, że nie są wdzięczni Bogu za to, że posłużył się mną, aby dać im coś dobrego”. Takie słowa nie mogą świadczyć o konflikcie między Stwórcą a nauką, a raczej ich spójności i wynikania jednego z drugiego.

Naukowcy, nawet Ci najlepsi nie są w stanie zrozumieć i wyjaśnić pochodzenia uczuć takich jak miłość, radość, piękno czy chociażby poczucie sprawiedliwości. Nie potrafią powiedzieć dokąd zmierza ludzkość i dlaczego każdy z nas odczuwa potrzebę czci Istoty Wyższej.

Kolejną absurdalną bzdurą jest stwierdzenie, że chrześcijanie podważają naukę. Nie ma nic bardziej mylnego, bowiem każdy rozumny człowiek doskonale zdaje sobie sprawę, z potrzeby obecności nauki i rozwoju. Bez niej nie byłoby tak posuniętej medycyny, technologii a nasze życie z pewnością wyglądałoby zupełnie inaczej. Aby być dobrym zarządcą świata, zgodnie z poleceniem zapisanym w Biblii, człowiek musi uznawać naukę i sprawiać, iż w każdej dziedzinie będzie wciąż się rozwijać.

Gdzie więc leży problem? Jego przyczyną jest to, że Bóg zbyt często był wykorzystywany do wyjaśniania rzeczy niewytłumaczalnych. Zapełniano nim luki w naszym poznaniu. Dopóki nie jesteśmy w stanie zapanować nad takimi zjawiskami jak pogoda, nazywamy je działaniem Boga, gdy jednak nauka zaczyna wyjaśniać ich istotę, znika potrzeba Boga. Jest to jednak błędne rozumowanie. To, że jesteśmy w stanie zrozumieć, jak coś działa, nie znaczy, że Ten, który stworzył i umożliwia dane działanie, nie jest już potrzebny. Wyobraź sobie, że znalazłeś zegarek. Nie masz pojęcia, jak on działa, dlatego jesteś w stanie uwierzyć, że ktoś go skonstruował. Co się jednak stanie, gdy stopniowo zaczniesz rozumieć, jak funkcjonuje jego mechanizm? Czy dojdziesz do wniosku, że nikt go nie stworzył? Oczywiście, że nie!

Warto więc pamiętać, że nauka pozwala na poznanie i zrozumienie pewnych rzeczy. Co ciekawsze to właśnie przez nie pokazuje się wielkość Boga. Dlatego te dwa elementy muszą iść ze sobą w parze.

Co zatem prowadzi do błędnych twierdzeń i teorii?
Ograniczona wiedza, która sprawia że na świecie pojawiają się wiele niepotwierdzonych teori, które nie są faktami (np. teoria ewolucji Darwina). Niestety wiele takich teorii umożliwia unikanie Boga i stopniowe wypieranie się Go. Dodatkowo istnieją błędne interpretacje Biblii, które mogą sprawiać wrażenie, że istnieje konflikt między Biblią i nauką co często przyczynia się do odrzucenia przez ludzi Boga bo jest dla nich wygodne prowadzić życie bez Niego.

W każdym zakątku świata znajdujemy ślady wielkiego i wspaniałego Stwórcy – Jego dzieła są zdumiewające… Przyroda świadczy o chwale Boga. Zupełnie racjonalną postawą jest więc przekonanie o tym, że projekt musi mieś swojego Projektanta, że to, co istnieje, musi mieć swojego Wykonawcę, że stworzenie musi mieć swojego Stworzyciela.

Problemem naukowców jest to że mają możliwość badania tylko tych rzeczy, które są przez nich widziane. Właśnie z tego powodu temat Boga i jego działań pozostaje wciąż jedną z największych tajemnic. Stwórcy nie da się zobaczyć, dotknąć, pomimo, iż żyje w ludziach wierzących i każdego dnia opiekuje się nami.

W jaki sposób najlepiej zobrazować tę różnicę? Wystarczy poprosić któregoś z naukowców do prezentacji powstania chleba. W krótkim czasie dowiemy się o roślinach, zbiorach na polach, mieleniu, zmieszaniu z innymi składnikami aż do etapu pieczenia. To naturalny i bardzo prawdziwy opis. Inna sytuacja miałaby miejsce, jakby dany chleb pochodził ze szczątków pięciu chlebów, które Jezus połamał i nakarmił nimi ponad pięć tysięcy osób. To wydarzenie zostało dokładnie opisane w Ewangelii Mateusza. Możemy być zatem pewni, iż w takim przypadku ciężko by było naukowcom wyjaśnić pochodzenie chleba. Bardziej współczesne znaki od Boga to choćby cudowne uzdrowienia czy Cud Słońca widziany 13 października 1917 roku przez około 70 000 ludzi.

Jak mówi Pismo Święte to na jego kartach można znaleźć informacje o Boskim działaniu, bowiem sama Biblia jest słowami naszego Stwórcy. Nie spodziewajmy się więc, iż wszystkie Jego ruchy będą naszą codziennością. Wówczas uznalibyśmy je za działania ludzi. Ufajmy i nie podważajmy decyzji Pana. To On wie, co jest dla nas najlepsze.

Nikt nie oczekuje, że kot połączy się z internetem i będzie czytał serwis informacyjny. Nie dlatego, że informacji z serwisu nie da się zrozumieć, ale dlatego, że przekracza to możliwości kota. Zrozumienie Boga to, coś, czego człowiek nigdy nie osiągnie i co by się nie działo, nie można tego zmienić. Siła, moc i wszechstronność Boga sprawia, iż żaden człowiek nie jest w stanie Go zrozumieć. Pan Bóg jest czymś niepojętym, nie da się Go umieścić w laboratorium i poddać serii testów. Ba, właściwie wiemy o Nim tylko to, co sam nam przekazuje. Stwórca jest przekroczeniem wszelkich możliwości.

Największym błędem jest myślenie o Bogu przez pryzmat nas samych. Nie zapominajmy bowiem, że to Bóg stworzył mężczyznę i kobietę. To dzięki Niemu jesteśmy w stanie kochać, wnioskować, przyjaźnić się czy smucić. To wszystko sprawia, że możemy ze sobą funkcjonować i cieszyć się życiem.

Bóg jest nieograniczony. Od Niego wszystko się zaczęło i wszystko się zakończy. To my, ludzie jesteśmy ograniczeni, dla Niego nie ma pojęcia czasu czy też przestrzeni. Jako Istota Wszechmocna nie został stworzony przez coś czy też przez kogoś. My rodzimy się i umieramy a Bóg jest nieustannie i dopiero gdy Mu zaufamy będzie żyć z Nim w Niebie przez wieczność,  Dzięki Jego dobroci żyjemy na Ziemi. Nasz umysł nie jest w stanie ogarnąć złożoności boskich działań. Nie możemy bowiem ani policzyć gwiazd ani wytłumaczyć, dlaczego ludzki organizm składa się z miliardów komórek. I choć wszystko gdzieś się zaczyna i w pewnym momencie kończy, On będzie trwał przy nas wiecznie.

Jak podaje Pismo Święte Pan Bóg to: „Król królów, Pan panów, jedyny, który ma nieśmiertelność, który mieszka w światłości niedostępnej, którego nikt z ludzi nie widział i widzieć nie może; jemu niech będzie cześć i moc wieczna” (1 Tym. 6:15-16). Warto więc zrozumieć, że gdybyśmy potrafili zrozumieć Go w pełni, wówczas nie bylibyśmy ludźmi a On nie byłby naszym Bogiem.

Wielu ludzi stara się sprowadzić Istotę Boga do czegoś na ludzkie podobieństwo. To największy błąd, bowiem w takiej sytuacji staralibyśmy się nad Nim zapanować. Jeśli zatem twierdzimy, że wszystko ma swój początek, w tym również On, musimy założyć, że Bóg jest istotą podobną do nas. A tak nie jest, bowiem Stwórca jest czymś zdecydowanie potężniejszym.

Jedną z najbardziej popularnych teorii współczesnego świata jest ateizm. Otwarcie przyznaje on, że Boga nie ma a wszystko, co dzieje się na świecie jest kwestią przypadku czy też nauki. Trzeba przyznać, iż zwolenników takich poglądów jest coraz więcej, za sprawą wszechobecnych mediów, wysuwających najróżniejsze hipotezy. Czy jednak rzeczywiście jest to prawdą? Czy ateiści mają rację? Czy faktycznie my, jako osoby wierzące, nie jesteśmy w stanie udowodnić istnienia Boga?

Największym problemem staje się nowoczesny ateizm, który jest niezwykle bojowo nastawiony do chrześcijan. Tłumaczy bowiem, że jakikolwiek dialog z nami nie ma większego sensu, gdyż jesteśmy głupcami, ślepo zapatrzonymi w wyimaginowane twierdzenia. Porównują wiarę w Boga do wiary w Świętego Mikołaja – czegoś bardzo naiwnego i wręcz nieprawdopodobnego. Ateiści są osobami, które piszą książki, udzielają się w mediach, pojawiają się na licznych spotkaniach tłumacząc jak bardzo źle robimy wierząc w Boga. Jeden z największych propagatorów ateizmu napisał w swojej książce: „Jeśli spotkamy kogoś, kto twierdzi, że nie wierzy w ewolucję, to jest on ignorantem, głupcem, wariatem” (zob. Donald C. Johanson, Maitland A. Edey, „Projekty. Rozwiązanie zagadki ewolucji”. Zresztą cała jego twórczość opiera się na obrażaniu człowieka wierzącego, bez względu na to, w co dokładnie wierzy.

To, co prawdziwie bolesne to fakt, iż ludzie przeciwni wierze pojawiają się w mediach wg nich jedyną właściwą prawdę. Rzadko dochodzi do konfrontacji pomiędzy nimi a chrześcijanami. Zwykle zapraszani są bowiem niedouczeni wierzący, którzy wykłócają się w dość absurdalny sposób. Ale o to w tym wszystkim chodzi. Ateizm jest modny. Jest popularny, zwłaszcza wśród młodych ludzi, którzy nie chcą zaufać Bogu. Niepokojącym jest również zjawisko wyśmiewania wierzących, zarówno w szkołach, na uczelniach czy zwykłych ulicach. W ich mniemaniu każdy ateista jest kimś wyjątkowym, inteligentnym, kto powinien być stawiany jako wzór do naśladowania. Co ciekawsze wielu ateistów poddaje w wątpliwość każdego chrześcijanina, który choć w najmniejszym stopniu interesuje się nauką. W ich odczuciu bowiem, nauka i Biblia nie mogą iść ze sobą w parze i wzajemnie się wykluczają. Nie dopuszczają do siebie dowodów, w postaci ludzi światłych, naukowców, którzy żarliwie wierzyli w Stwórcę. Jak powiedział kiedyś jeden z najważniejszych mikrobiologów na świecie, Luis Pasteur: „Odrobina nauki oddala ludzi od Boga, ale jej spora dawka przyprowadza ich z powrotem do Niego”. Jan Kepler, człowiek, który odkrył, że planety są elipsami powiedział kiedyś: „Boże, myślę Twoimi myślami – idąc Twoim śladem”. Wiara w Boga nie przeszkodziła mu jednak w analizie kosmosu i wszechświata, mimo, iż nigdy się w nim nie znalazł. Podobnie było z Izaakiem Newtonem, któremu zdarzyło się kiedyś powiedzieć: „Pełen piękna układ słońca, planet i komet mógł pochodzić jedynie z rady i panowania inteligentnej i potężnej Istoty”. Jeszcze piękniejsze zdanie zostało niegdyś wypowiedziane przez odkrywcę działania szczepień ochronnych, znanego Edwarda Jennera: „Nie dziwi mnie to, że ludzie są mi wdzięczni, zadziwia mnie jednak to, że nie są wdzięczni Bogu za to, że posłużył się mną, aby dać im coś dobrego”. Takie słowa nie mogą świadczyć o konflikcie między Stwórcą a nauką, a raczej ich spójności i wynikania jednego z drugiego.

Te i wiele innych cytatów jest zwykle umiejętnie pomijanych podczas dyskusji czy debat.

Wiele wielkich umysłów doskonale wiedziało, iż to Bóg stworzył wszystko a dzięki jego działaniom zwykły człowiek jest w stanie odkrywać niektóre zjawiska. Do zwolenników wiary chrześcijańskiej zaliczani byli także:  Michael Faraday, Robert Boyle, Humphry Davey, Samuel Morse, James Simpson, Mikołaj Kopernik . Co ważniejsze, lista ta stale się powiększa. Współczesna nauka w połączeniu z wiedzą i wiarą pozwala bowiem stworzyć pogląd, iż Bóg rządzi światem w sposób poukładany a człowiek, jako istota mu podległa może swobodnie zarządzać dobrami stworzonymi przez Stwórcę.

Czy zatem my, jako chrześcijanie mamy dowody na istnienie Boga?

Wbrew pozorom jest ich całkiem sporo.  Najważniejszymi z nich są z pewnością: Cud Stworzenia, ludzkie sumienie, Biblia jako słowo Boże, Pan Jezus czy też osoby, które się nawróciły. Każdemu z tych argumentów warto przyjrzeć się bliżej.

 

  1. Cud stworzenia świata

Każdy człowiek ma w swoim życiu moment, w którym dostrzega piękno otaczającego świata. To może być pierwszy śpiew ptaków po długiej zimie, jak również sad podczas kwitnienia czy też wyjątkowy widok gór w trakcie jesiennej wędrówki. W takich momentach nie zastanawiamy się nad ich stworzeniem. A szkoda, bo przecież każdy twór musi mieć swojego Stwórcę. Kogoś, kto w najmniejszym szczególe zaprojektował cały świat i sprawił, że dzięki jego działaniom możemy cieszyć się złożonością i pięknem natury.

Wszystko jest dokładnie przemyślane. Wystarczy tylko spojrzeć w niebo, by dostrzec miliardy gwiazd. Pomyślenie o Układzie Słonecznym daje nam niepowtarzalny argument na istnienie Boga. Ziemia znajduje się bowiem w idealnej odległości od Słońca i od innych planet, dzięki temu możemy swobodnie na niej funkcjonować i żyć. Jakakolwiek pomyłka co do odległości groziła by unicestwieniem życia na ziemi, dlatego chociażby w takiej rzeczy uwidacznia się Boskie działanie.

Prawdą jest również fakt, iż w dobie rozwoju technologii oraz badań laboratoryjnych coraz ciężej człowiekowi wierzyć w obecność Boga. Przecież wszystko, co powstaje w takich warunkach jest dziełem człowieka. Czy jednak na pewno? To, że jako ludzkość mamy nowoczesne urządzenia umożliwiające specjalistyczne badania, jak również ogromną wiedzę stale poszerzaną nie jest dowodem na brak istnienia Istoty Wyższej. W końcu każdy przedmiot, dziedzina czy zjawisko musi mieć swój początek. Bez odpowiednich narzędzi, pojawiających się na przestrzeni wieków nie doszlibyśmy do tego, co mamy teraz. Należy pamiętać, że każdy kamień, kruszec czy roślina została zaprojektowana przez Boskiego projektanta.

I najważniejsze – stworzyć coś, to zrobić coś z niczego. My, jako ludzkość otrzymaliśmy podstawowe materiały, z których jesteśmy w stanie tworzyć dalszą cywilizację. My przetwarzamy i produkujemy z tego co otrzymaliśmy ale Bóg stworzył coś z niczego!

 

  1. Ludzkie sumienie

Nikt z nas nie rodzi się osobą niewierzącą. To, jak funkcjonujemy w pierwszych latach zależy głównie od naszych rodziców i opiekunów. Na nasze powstające poglądy mają również wpływ rówieśnicy i wszystkie osoby, z którymi mamy kontakt. To także wszechobecność mediów, prezentujących pewne utarte schematy. Nic nie dzieje się jednak bez przyczyny. Sam Bóg bowiem umieścił w sercu każdego z nas wieczność, która w pewnym momencie się odzywa a wówczas człowiek zaczyna się zastanawiać nad sensem jego działań. Choć wielokrotnie wypieramy się świadomości istnienia Kogoś większego od nas samych przychodzą takie momenty, gdy zaczynamy wierzyć. To np. sytuacja na łożu śmierci, gdy pragniemy dla siebie i bliskich aby ona nie zakończyła naszego egzystowania. Podobnie jest w przykrych momentach, w których ludzkie słowa i czyny nie są w stanie ukoić naszego bólu. Wówczas również, czy chcemy czy też nie, kierujemy się do naszego Stwórcy.

Jeszcze jeden aspekt nie pozwala nam zapomnieć, iż jesteśmy Dziećmi Bożymi. To obecność dobra i zła, których rozgraniczenie wpajane jest od najmłodszych lat. Każdy z nas ma silne poczucie sprawiedliwości i w sytuacjach kryzysowych wymaga aby był osądzony we właściwy sposób. Słysząc w wiadomościach o złapaniu groźnego przestępcy, naturalnym odruchem jest wiara w sprawiedliwość i wymierzenie adekwatnej kary do przewinienia. Bowiem to nasze sumienie jest sędzią najlepszym ze wszystkich. Jeśli robimy coś wbrew woli serca, bardzo często pojawiają się wyrzuty sumienia.

Jak doskonale tłumaczy Biblia pojawiające się nienawiść, nieszczęścia czy okrucieństwa w naszym świecie są wynikiem wypaczonych zachowań. Ma to zwykle miejsce na skutek wpływu złego środowiska, osób wpływających na nasze sumienie i podejmowanie decyzji. Dlatego najlepiej jest kierować się nie tylko rozumem, ale i własnym sercem.

Wystarczająco przekonujące wyjaśnienie znajduje się w pierwszym rozdziale Listu do Rzymian. Czytamy w nim: „Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę, dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi” (Rz 1:18-22). Słuchajmy serca, zachowując się zawsze zgodnie z własnym sumieniem.

 

  1. Biblia stanowiąca Słowo Boże

Czym właściwie jest Biblia? To słowa, które zostały spisane przez okres blisko 1600 lat. Ich twórcami było prawie czterdzieści osób, które wywodziły się z różnych kultur m.in. rzymskiej, egipskiej, babilońskiej czy hebrajskiej. Zaskakującym jest fakt, iż Pismo Święte pomimo tak długiego czasu tworzenia, jak i odmiennych osób stanowi nieprawdopodobną spójność. Spójność, która jest jednocześnie słowami Bożymi.  Co ważniejsze, cały zbiór składa się z 66 ksiąg, z których 39 jest Starym Testamentem (stworzonym przed narodzinami Chrystusa), a pozostałe 27 tworzy tzw. Nowy Testament, spisany już po Jego urodzeniu. Połączone w jedną całość, tworzą interesujący zbiór poezji, proroctw, ksiąg historycznych jak również listów kierowanych do konkretnych osób czy też całych społeczności.

Znajomość Biblii jest elementem, który może pomóc w walce z zawziętymi ateistami. Wielu bowiem z nich nie wie, jak bardzo dużo faktów chronologicznych i historycznych jest w niej zawartych. To właśnie sprawia, że samo Pismo Święte jest znakiem na to, że Bóg istnieje. Wystarczy przeczytać zaledwie parę informacji, potwierdzających jego rzetelność. Jakich?

  • Czy wiecie, że Księga Hioba – jedna z najstarszych w Biblii mówi, iż Ziemia jest „zawieszona nad nicością”. Niewiarygodne jest to, że taka teza pojawia się na prawie tysiąc lat przed odkryciem tego faktu. (Hi 26:7 BW)
  • Biblia wyraźnie mówi o „kręgu Ziemi” sugerując, iż nie jest płaska, jak przez wiele lat sądzono. Przecież jej kształt został odkryty przez Galileusza. (Iz 40:22 BW)
  • Jeszcze przed narodzinami medycyny, Pismo Święte mówiło, iż „życie ciała jest we krwi”, co świadczyło o ogromnej potędze tego płynu w leczeniu ludzi. (Kpł 17:11)
  • Na wiele setek lat przed powstaniem nauki zwanej oceanografią, Biblia wspominała o lądach znajdujących się na dnie oceanu. Można o tym przeczytać w tych słowach: „Aż ukazało się łożysko morza i obnażyły się posady lądu” (2 Sm 22:16).
  • Tysiące lat przed Ignacym Semmelweisem (1818-1865) oraz Ludwikiem Pasteurem (1822-1895), którzy stworzyli podstawy teorii dotyczącej drobnoustrojów, Biblia uczyła zasad higieny. Czytamy w niej na przykład: „Jeżeli chory na wycieki będzie oczyszczony od wycieków, to odliczy sobie siedem dni na swoje oczyszczenie, wypierze ubranie, wykąpie ciało w wodzie żywej i będzie czysty” (Kpł 15:13).

 

Biblia jest księgą, z której my jako ludzie dowiadujemy się kim jesteśmy, kim dla nas jest Bóg a także w jaki sposób powinniśmy żyć, aby spełnić Jego oczekiwania. To, o czym często zapominamy to fakt, iż my jako istota ludzka nie jesteśmy w stanie samodzielnie odnaleźć właściwej drogi. To On bowiem wyciąga do nas rękę, sprawia, że możemy iść Jego śladami. Jedyną opcją na Zbawienie jest bowiem łaska Pana Boga. Same dobre uczynki nie wystarczą. Musimy zasłużyć na wieczne życie ufając Bogu i wierząc w Jezusa, dzięki któremu zostały odpuszczone grzechy ludzkości. Bądźmy wdzięczni za życie i możliwości dane od Stwórcy.

I choć każdy z nas zna słowa Pisma Świętego jaką możemy mieć pewność, iż to, co zostało niegdyś zapisane jest właściwe i prawdziwe? Otóż okazuje się, że Biblia złożona jest z licznych proroctw. Nie są to tanie przepowiednie, jak w przypadku horoskopów czy wizyt u wróżki ale jasne informacje, dające podgląd co może wydarzyć się w przyszłości. Ich przykładów jest wiele, ale może dla lepszej refleksji i zrozumienia tematu, skupmy się na jednej z nich.

Całe życie Jezusa, rozpoczynając od Jego narodzin po nauki, cuda i uzdrowienia aż do momentu męczeńskiej śmierci na Golgocie zostało zapisane w Piśmie Świętym. O ile Nowy Testament wydaje się czymś oczywistym ( w końcu został napisany przez naocznych świadków po urodzeniu Mesjasza), o tyle Stary Testament, spisany na wiele setek lat przed wielkim wydarzeniem w Betlejem jest niepodważalnym dowodem , że Bóg istnieje.

Żaden Chrześcijan nie mógł mieć wpływu na to, co zostało spisane w pierwszej części Pisma Świętego. Prorocy żyjący przed Jezusem zapisali swoje wizje w pismach Żydowskich. Zapytasz pewnie, co dokładnie przewidzieli? Lista wydarzeń jest długa…

  • Jezus zostanie zdradzony przez przyjaciela. (Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, kim był owy „przyjaciel” Judasz.
  • Mesjasz doświadczy ubiczowania.
  • Upokorzony poprzez plucie.
  • Umrze jako nędzarz, choć Jego grób będzie bogaty.
  • Jego śmierć nastąpi wraz ze śmiercią złoczyńców.
  • Ręce i nogi Jezusa będą przebite.
  • Ludzie rzucą losy o szaty Mesjasza.
  • Pomimo szarpania żadna kość nie zostanie złamana.
  • Ciało Jezusa nie ulegnie rozkładowi.

A to, co zostało przewidziane dokładnie i stanowi niezwykle ważne wydarzenie dla każdej osoby, która wierzy to fakt, iż Syn Boży powstanie z martwych.
Czy ktokolwiek byłby w stanie przepowiedzieć te wszystkie rzeczy poza Bogiem? Odpowiedź jest przecież oczywista więc nie wątp!

 

  1. Obecność Jezusa

Niemalże większość informacji o Jezusie, które uznawane są za prawdziwe, ma miejsce w Piśmie Świętym. Biblia mówi, że Bóg przyszedł na świat w ciele Jezusa i w ten sposób zamieszkał między ludźmi. Dlatego też same narodziny Dzieciątka nie są czymś nierealnym. Skoro więc Bóg pojawił się na Ziemi w ciele swojego Syna, to Jezus narodził się jako człowiek ( z ciała kobiety, Dziewicy Maryi) i jako Bóg.

Jezus jako Syn Boży mógł robić wiele rzeczy. Uzdrawiać chorych, słyszeć myśli tych, którzy spiskowali przeciw Niemu czy też uspakajać Ocean. Żaden przecięty człowiek nie byłby w stanie tego dokonać. Największym zaś dowodem na boskość Stwórcy jest fakt, iż Jezus Zmartwychwstał. Nikt z nas, zwykłych ludzi nie mógłby po sobie zostawić pustego grobu. A przecież świadków na to wydarzenie było wielu.

Syn Boży był martwy. Umarł za nasze grzechy. Żaden z rzymskich, zawodowych egzekutorów nie ogłosiłby śmierci ukrzyżowanego, gdyby nie była pewna. Tym bardziej, iż po wyzionięciu ducha przez Jezusa jeden ze strażników, przebił Jego bok włócznią. To było ostatecznym dowodem na to, iż Chrystus umarł. Następnie, po zdjęciu z krzyża ciało zostało zabalsamowane, owinięte ściśle w tkaninę (warto przeczytać o Całunie Turyńskim) oraz złożone do grobu, który został zapieczętowany.

Ponieważ wysocy przywódcy religijny doskonale wiedzieli, że Jezus ma zmartwychwstać (sam bowiem to przepowiedział), postanowiono ustawić kilku strażników, którzy strzegli grobu dzień i noc. Po trzech dniach jednak kamień był odsunięty a grób pusty. Przez kolejnych 40 dni Jezus Chrystus ukazywał się wielu osobom. To oni stali się naocznymi świadkami. Część z nich nie chciała uwierzyć, jak np. Tomasz, który dopiero po zobaczeniu na własne oczy i dotknięciu ran Chrystusa uwierzył w wielką moc Boga.

Absurdalnym wydaje się więc osąd, iż ciało Jezusa zostało wykradzione. Oczywiście, wszystko można tłumaczyć złym występkiem ludzi ale w tym wypadku nie ma on żadnego uzasadnienia. Dlaczego? Przede wszystkim bowiem rodzi się pytanie, kto i z jakiego powodu miałby wykradać ciało? Poza tym ważniejsze pytanie rodzi się samo: w jaki sposób ktokolwiek ze złodziei miałby szanse przemknąć niepostrzeżenie obok strażników i odsunąć wielki głaz? Aż w końcu po co miałby się pojawić ktoś, kto udawałby Jezusa? Przebił sobie stopy i dłonie i pokazywał się przez kolejne czterdzieści dni?

Warto pamiętać, że Zmartwychwstanie było zapowiedziane na wiele setek lat przed narodzinami Jezusa. To proroctwa zapisane w Starym Testamencie. Sam Syn Boży wielokrotnie zapowiadał swoją śmierć i Zmartwychwstanie.  Ponadto zostało ono szczegółowo opisane przez czterech Ewangelistów oraz innych ludzi.

 

  1. Nawrócenie

Chrześcijańska wiara jest czymś wyjątkowym, bowiem znacznie wykracza poza ludzki umysł. I chociaż Bóg objawił się całemu światu, Jego moc wkracza w życie poszczególnych jednostek. Już od ponad dwóch tysięcy lat ludzie dokonują głębokiej przemiany, powracając do Boga. To zjawisko, które jest czymś niewyjaśnionym dla ateistów. Nawrócenia do Jezusa nie da się bowiem porównać do niczego innego. To także nieosiągalne jest w innych religiach.

Ekscentryczny, egoistyczny i materialistyczny polityk o nazwisku Wilbeforce zmienił się nie do poznania, gdy do swojego życia zaprosił Jezusa. Wówczas to założył ponad 70 organizacji charytatywnych a resztę swojego życia poświęcił walce z niewolnictwem.

Znany Lord Shaftesbury na skutek nawrócenia stał się obrońcą biednych, mimo, że wcześniej wyznawał zasadę ciężkiej pracy przez małe dzieci dzieci. Bardzo wielu ludzi doświadczyło takich nawróceń, zmieniając drastycznie całe swoje życie.

W ostatnich latach jeden współczesny terrorysta z Oddziałów Ochotniczych z Ulsteru, niejaki David Hamilton został skazany wyrokiem prawomocnym na karę wieloletniego więzienia. Został on potraktowany przez społeczeństwo jak wyrzutek. Jednak jedna kobieta postanowiła się za niego modlić. Po dwóch i pół roku, pewnej nocy David poczuł olbrzymie pragnienie czytania Biblii, która do tej pory służyła mu jako kartki na skręty od papierosów. Po wykonaniu wyroku zaczął legalnie żyć i pracować. Obecnie jest pastorem w kościele w północnej Anglii.

Z kolei Alison Steward była kobietą, która nie zaznała dzieciństwa. Od najmłodszych lat wpakowała się w narkotyki i seks, od których była uzależniona. Jej życie stawało się coraz bardziej nieznośne. Kobieta próbowała jeszcze je ratować, zapisując się na kolejne terapie odwykowe. W sumie było ich aż dziewięć , jednak żadna nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Dopiero po trafieniu do chrześcijańskiego ośrodka jej życie się zmieniło. To tam bowiem po raz pierwszy usłyszała o Bogu, Jego ogromnej miłości do ludzi i chęci zbawienia ich ode złego. Dzięki Pismu Świętemu udało jej się pokonać narkotyki i rozpocząć zdecydowanie lepsze życie. To kolejny przypadek nawrócenia, które jest ciężkie do wytłumaczenia przez ateistów, prawda?

Biblia jest wyjątkowa. Podobnie jak sam Bóg. To w niej można bowiem przeczytać, że zaprzeczanie w jego istnienie jest prawdziwą głupotą. Zamiast zastanawiać się nad sensem, lepiej prosić Jezusa o łaskę i stać się jednym z Dzieci Bożych. Wówczas nasze życie nabierze sensu. Jeśli wydaje Ci się, że w tym momencie nie jesteś jeszcze gotowy- poczytaj Ewangelie, przejrzyj wpisy na tej stronie, a każdy z nich będzie słowem Jezusa, który sam zapragnie zaprosić Cię do siebie. Jego miłość jest ogromna i z pewnością nie pozostawi Cię samego. To On bowiem umarł za Ciebie na krzyżu i odkupił Twoje winy.

Choć bycie ateistą jest wygodne i modne, właściwym rozwiązaniem jest zawrócenie z tej drogi. Choć nie jest to prosta sprawa,  Bóg zawsze nam w tym pomoże.
Dlatego aby nie było za późno warto spróbować już dziś i stać się Dzieckiem Bożym.

To bardzo ważne pytanie. Jeśli bowiem zmartwychwstanie Jezusa nie miało miejsca, zajmowanie się chrześcijaństwem nie ma sensu (1 Kor. 15:17).

Wielu ludzi traktuje historię zmartwychwstania Jezusa jak legendę lub nadaje jej znaczenie wyłącznie symboliczne. Istnieje jednak szereg pytań, na które nie sposób sensownie odpowiedzieć przy założeniu, że zmartwychwstanie Jezusa jest fikcją.

Jeśli Jezus nie zmartwychwstał, jak wyjaśnić biblijne relacje mówiące o ludziach, którzy – po Jego śmierci – widzieli Go żywego? Apostoł Paweł pisze (w jednym ze swoich listów), że zmartwychwstałego Jezusa widziało ponad pięciuset świadków. Większość z nich żyła, w czasie gdy Paweł pisał swój list (1 Kor. 15:6). Prawdziwość jego relacji łatwo było zweryfikować rozmawiając ze świadkami, na których się powoływał! Czyżby przeciwnicy rodzącego się ruchu Jezusa nie podjęli tego tropu? A jeśli podjęli, dlaczego nie upublicznili wyników dochodzenia? Nie były po ich myśli?

Pierwsi chrześcijanie byli ostro zwalczani przez miejscowe władze religijne oraz państwowe. Dlaczego przeciwnicy uczniów Jezusa tracili energię ścigając ich, zamykając do więzienia i zabijając, skoro wystarczyło pokazać Jego ciało? Nie było czego pokazywać?

Jeśli Jezus nie zmartwychwstał, czym wyjaśnić radykalną zmianę, która nastąpiła w Jego uczniach krótko po jego śmierci? Przerażeni, przygnębieni i bezradni chowają się przed światem. Wkrótce jednak odważnie – nie bacząc na niebezpieczeństwa – zaczynają głosić, że widzieli Jezusa. Tysiące ludzi nawracają się już w pierwszych dniach. Wszyscy tak łatwo uwierzyli w kłamstwo? Czy może dostrzegli w apostołach coś, czego nie byli w stanie wytłumaczyć inaczej, niż faktem zmartwychwstania Jezusa?

Obiektywni religioznawcy przyznają, że pisma Nowego Testamentu reprezentują bardzo wysoki poziom etyczny i ustanawiają wysokie standardy moralne. Bezstronni historycy przyznają zaś, że chrześcijaństwo dokonało moralnej rewolucji, wpływając na życie społeczne, prawodawstwo, kulturę itp. Czy to możliwe, że cały ten imponujący system etyczny został zbudowany na kłamstwie? Czy apostołowie – znani z prawego życia i zachęcający innych do odrzucenia zła – spreparowali historię o zmartwychwstaniu Jezusa? Czy – znosząc prześladowania i cierpiąc niedostatek – poświęcili życie głoszeniu kłamstwa? Spośród dwunastu apostołów, jedenastu nie doczekało starości – zginęli głosząc Ewangelię o Jezusie, który powstał z martwych! Dwunasty, doczekał sędziwego wieku, ale wierność Jezusowi przypłacił zesłaniem do obozu pracy. Oddali życie za coś, o czym wiedzieli, że jest kłamstwem? A może spotkanie zmartwychwstałego Jezusa sprawiło, że głoszenie prawdy o Nim stało się dla nich ważniejsze niż wygoda i ratowanie własnego życia?

Apostołowie ruszyli w świat głosząc Ewangelię. Pod koniec pierwszego wieku społeczności chrześcijańskie istniały już w głównych miastach imperium rzymskiego, dwieście lat później setki wspólnot głosiły Ewangelię praktycznie we wszystkich głównych zakątkach imperium. Dziś, dwadzieścia wieków po narodzeniu Jezusa, Biblia (w całości lub we fragmentach) jest dostępna w ponad 2400 językach. Ewangelia zaś jest głoszona przez radio, telewizję, internet. Dociera do wszystkich narodów świata. Dokładnie tak, jak to zapowiedział Jezus (Mat. 24:14; Łuk. 24:47). Przypadek? Czy może dowód na to, że Jezus wiedział, co mówi?

Każdego dnia, tysiące ludzi nawracają się do Boga, uznając Jezusa za Zbawiciela i doświadczając „nowego narodzenia” (Jan 3:3). Ich życie zmienia się. Doświadczają wolności, pokoju, przebaczenia. Mówią, że Jezus dał im moc do nowego życia. Uzależnieni doznają uwolnienia. Oszuści zaczynają prowadzić uczciwe życie. Przestępcy wielbią Jezusa i pomagają innym. Przytłoczeni i cierpiący – dzięki Bożej mocy – potrafią stawiać czoła trudnościom. Ludzie prowadzący rozwiązłe życie zaczynają brzydzić się nieczystością i opowiadają innym o Bogu. Mimo że nie zobaczysz tego w TV, te rzeczy dzieją się każdego dnia, w każdej części świata. Zbiorowa histeria? Zbieg okoliczności? A może jednak kolejna rzecz, której nie sposób sensownie wyjaśnić bez uznania, że zmartwychwstanie Jezusa jest faktem.

Koniecznie przeczytaj także zbiór Materiałów dowodowych o życiu Jezusa oraz Analizę Całunu Turyńskiego (materiał, w który był owinięty Jezus gdy zdjęto Go z krzyża)

 

Na podstawie artykułu: Jarosława Jankowskiego

Jesteśmy osobami wierzącymi i rozumnymi, ale często zastanawiamy się, skąd właściwie wiemy, że Bóg istnieje? Odpowiedź na to pytanie niekiedy wpływa na całe nasze życie. Możemy bowiem dowiedzieć się wszystkiego tego, co jest nam potrzebne z jednego źródła – boskiego objawienia czyli Biblii. To ono sprawia, że uzyskujemy niezbędne informacje. W Biblii istnieje jednak pewna część, stworzona jako chrześcijańskie przesłanie, formę zaprezentowania ludziom, jak wielką Istotą jest Bóg. Można ją znaleźć w Nowym Testamencie. Wyjaśnia wiele, dzięki czemu jest tak istotna dla wszystkich, którzy zaufali Stwórcy.

List do Rzymian rozpoczyna się od słów: „To, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę” (Rzym. 1:19-20). Słowa te sugerują, iż każde dzieło potrzebuje swojego Stwórcy. Bez względu na to, czy patrzymy na piękne pola, zachwycającą górę czy nasz własny organizm, musimy mieć świadomość, że wszystko to powstało za Jego sprawą.

Historia całego świata kształtuje się w określony sposób. Ma bowiem swój cel i kierunek, w którym podąża. Przypatrując się nie tylko naszej, ale również innym religiom nie sposób nie zauważyć, że każda z nich opiera się na dążeniu do Boga. Ludzie wierzący potrzebują, kogoś, Komu mogą zaufać i podążać za Nim w najcięższych chwilach. Potrzebują również modlitwy, bowiem ona jest łącznikiem pomiędzy życiem na Ziemi a naszym Stwórcą. Takie myślenie prowadzi nas do jednego sformułowania – człowiek, bez względu na wiarę ma świadomość tego, iż istnieje Istota Wyższa, Ktoś, komu winni jesteśmy posłuszeństwo. To, co najbardziej charakteryzuje ludzkość, bez względu na kontynent czy zwyczaje to tęsknota za Bogiem, uwidaczniana na wiele, różnorodnych sposobów.

Od dzieciństwa jesteśmy uczeni, czym jest dobro a czym zło. Na pewnym etapie swojego życia samodzielnie dostrzegamy różnicę pomiędzy nimi. Każdy z nas posiada poczucie moralności. To ona właśnie wskazuje na obecność Boga w naszym życiu. Przecież gdyby nie On, ludzkość mogłaby żyć jak chce, bez reguł, zasad czy przykazań. Jednak ich obecność umożliwia podążanie odpowiednią dla naszego Zbawienia drogą.

Podstawą ludzkiego funkcjonowania jest sumienie. To ono sprawia, że człowiek rozważa pewne sytuacje, stara się żyć w zgodzie ze samym sobą, odsuwa od nas pewne sytuacje. Nasze sumienie jest pewnego rodzaju pieczęcią pana Boga, pozostawioną w naszych sercach. Najczęściej jednak, przypominamy sobie o nim w sytuacjach zagrożenia. Nie bez powodu postało powiem powiedzenie: „ Jak trwoga, to do Boga”.

Jeśli jednak miotają Tobą wątpliwości, zadaj sobie jedno, podstawowe pytanie: Czy naprawdę, w głębi Twojego serca, wierzysz, że jesteś dziełem przypadku? Jeśli tak, jaką wartość ma życie? Dlaczego kochamy życie i jesteśmy do niego tak przywiązani? Te głębokie pytania pokazują, że jesteśmy czymś więcej niż zlepkiem pierwiastków chemicznych pokrytym skórą; pokazują, że istnieje Bóg, który dał nam życie i stworzył nas w określonym celu. To prawda, nie ma naukowego wzoru pozwalającego udowodnić istnienie Boga, ale mnóstwo dowodów znajdziemy wokół nas. Nie możemy przejść obok nich obojętnie. Jezus twierdził, że jest Bogiem. Warto zastanowić się nad tym i osobiście sprawdzić, czy Jego stwierdzenia były uzasadnione – szczególnie to, mówiące, że jest drogą do Boga Ojca.

Grzech jest jednym ze zjawisk, które towarzyszy człowiekowi od maleńkości. I choć każdy z nas wie, czym on jest w praktyce, mało które źródło precyzyjnie definiuje jego obecność. Właściwie poza Biblią nie ma żadnego opracowania, bloga czy tekstu, omawiającego tak dokładnie problem i specyfikę ludzkiego grzechu.

Jak wiesz, grzech jest przepaścią pomiędzy nami a Bogiem. To poważna sprawa, której nasz Stwórca nie toleruje. Wszyscy zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Boga i do życia wraz z Nim, jednak na skutek błędnych lecz świadomych decyzji tak często oddalamy się od Niego.

To jak zboczenie z właściwej trasy, na którą później ciężko powrócić. Grzech jest pewnym chybieniem celu, czymś, co prowadzi ludzkość w przeciwnym kierunku. To świadome odejście od wszystkich dobrodziejstw przygotowanych przez naszego Stwórcę. Samo Pismo Święte definiuje to zjawisko jako:

  • Niezwykle duży ciężar, którego samodzielnie nie jesteśmy w stanie dźwignąć;
  • Silne więzy hamujące nasz rozwój i możliwość swobodnego życia;
  • Rodzaj brudu, niezmywalnego i niezwykle uciążliwego dla człowieka;
  • Dług wobec Boga, którego bez Jezusa nie jesteśmy wstanie spłacić;
  • Oraz chorobę, na którą człowiek nie zna lekarstwa.

Jak podaje Biblia Jezus Chrystus powiedział kiedyś do ludzi, iż to On, jako Syn człowieczy ma moc odpuszczania ludzkich grzechów na ziemi. Gdyby nie Jego obecność ludzkość nie miałaby szansy zbliżyć się do Boga. Ale to właśnie Jezus powoduje, iż:

  • Ciężar może być zdjęty;
  • Więzy przerwane a wolność człowieka odzyskana;
  • Brud zostanie zmyty z grzesznego ciała;
  • Dług spłacony
  • A choroba całkowicie wyleczona.

Nasze grzechy są jak wielkie wysypisko śmieci. Znajdują się bowiem tu niemalże wszystkie nieprzyjemne i negatywne rzeczy,  które mogą zaistnieć między ludźmi. To przede wszystkim: „Wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta, bałwochwalstwo, czary, wrogość, spór, zazdrość, gniew, knowania, waśnie, odszczepieństwo, zabójstwa, pijaństwo, obżarstwo i tym podobne; o tych zapowiadam wam, jak już przedtem zapowiedziałem, że ci, którzy te rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą” (Ef. 5:19-21).

W tych słowach znajdują się poważne zarzuty, z których ciężko nam się wybronić. W oczach Boga jesteśmy grzesznikami. A Bóg nie mówi nam tego aby nas potępić, ale by nas uleczyć i zbawić. Bowiem to On jest święty a nie my. Wystarczy jednak zwrócić się do naszego Ojca i powierzyć Mu swoje życie, Ponieważ On chce zdjąć z nas naszą winę i dać nam nowe życie w Panu Jezusie. Biblia mówi: „Chodźcie więc, a będziemy się prawować – mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna”.

Czy nawrócenie do Boga jest łatwe? W dobie współczesnych czasów z pewnością nie, ale warto wysilić się choć odrobinę, by zaufać Komuś, kto nigdy nas nie zawiedzie.

Co, jako zwykły, „szary” człowiek jesteśmy w stanie powiedzieć o Bogu? Kim właściwie jest? W jaki sposób powstał? Tak naprawdę wiemy tylko tyle, ile Stwórca objawił ludziom przed wiekami. Sama Biblia podaje, iż jest księgą spisaną pod Jego natchnieniem. To w niej można odczytać, że istnieje tylko jeden Bóg, który występuje w trzech osobach: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Jan pisze natomiast, iż jest On duchem, którego nie można zobaczyć ani dotknąć. Dopiero zsyłając na ziemię swojego Syna- Jezusa Chrystusa przybiera namacalną i ludzką postać.

 

Zanim przeczytasz dalszy fragment myślę, że warto przeczytać
co Bóg mówi sam o Sobie podczas Objawienia z 1932 roku.

Przeczytaj na naszej stronie

 

Wiele karykatur sceptyków  przedstawia Go jako sędziwego staruszka, siedzącego na chmurce i obserwującego ludzkość z nieba. Nie jest on jednak ani taką postacią, ani Świętym Mikołajem czy innym tworem. To istota znacznie przewyższająca ludzkie myśli… Zatem nasz umysł, nie jest w stanie jej ogarnąć. Anzelm, średniowieczny filozof, powiedział: „Bóg jest większy od rzeczy, których nie możemy pojąć”.

Biblia definiuje Boga jako Stwórcę. Kogoś, kto z niczego stworzył wszystko… Istotę, spod której ręki wychodzą rzeczy idealne. Kogoś nieprzewidywalnego, dla którego nie ma zaskoczenia. To, co ludzkość od wieków próbuje pojąć – jak chociażby prawa rządzące światem, On je zna… bo sam je stworzył. Bóg nie czuje się niczym zdziwiony, bowiem do Niego należy przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. To, co było przed wiekami jak i to wszystko, co jeszcze przez ludzki organizm nie zbadane. I choć wielu sceptyków mówi, że wszystko jest zapisane w gwiazdach, prawdą jest fakt, iż to to On wszystko „zapisał”.

W przeciwieństwie do kruchej ludzkiej istoty, Bóg jest wszechmocny. Nie odczuwa zmęczenia, nigdy nie traci koncentracji a każdy Jego ruch jest dokładnie przemyślany. Posiada olbrzymią moc… Moc, która się nigdy nie wyczerpuje. To, co jednak najważniejsze to fakt, iż jest wszechobecny. Nie można przed Nim uciec, schować się, ukryć. Zna nas jak nikt inny i doskonale potrafi przewidzieć każdy ruch człowieka. Jego niezmienność sprawia, że to jedyna Istota na świecie godna Twojego zaufania. W przeciwieństwie do naszych przyjaciół czy rodzin nie ulega pokusom, chwilowym impulsom czy nastrojom. Jest ponad Tobą, mną i ponad czasem.

Jak naucza Biblia Stwórca jest Istotą Świętą, która nigdy nie zgrzeszyła. Nie zna grzechu, dlatego też nie może patrzeć na nasze występki. Dokonując niewłaściwych wyborów oddalamy się od Niego. To przez codzienne grzechy nigdy nie byliśmy w stanie się tak naprawdę do Niego zbliżyć. I choć możemy robić wiele, On i tak zrobi wszystko dla naszego dobra. Stałość naszego Ojca w Niebie jest ostoją i ochroną kruchej ludzkości. Wszystko co musisz zrobić to bezgranicznie Mu zaufać.

Nasz Stwórca jest nieskończenie sprawiedliwy, dlatego nie może przejść obok ludzkich grzechów obojętnie. Nie da się bowiem ich zamieść pod dywan, czy przykryć niewidzialnym prześcieradłem. Podobnie jak w życiu. Jeśli ktoś napadnie innego człowieka i zostanie złapany przez policję, nie dostanie upomnienia i nie wróci tak szybko do domu. Będzie musiał odbyć karę – adekwatną dla swojego przewinienia. Podobnie jak każdy, kto zgrzeszy. I choć brzmi to dość złowieszczo, każdy grzesznik zostanie we właściwy sposób ukarany.

Ale wiedź że Bóg Ojciec jest także nieskończenie miłosierny i kocha Swoje stworzenie. Jego nieskończona miłość, którą obdarza każdego człowieka i z powodu, której oddał swojego Syna, który został ukrzyżowany. To przez Jego śmierć każdy z nas może dostąpić Boskiego przebaczenia. Czy ktokolwiek z nas odważyłby się na taki czyn? Czy poświęcenie, którego Bóg dokonał nie świadczy o olbrzymiej sprawiedliwości i miłosierdziu do nas? Bóg mówi w Biblii: „Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna” (Iz. 1:18).

Powinniśmy być bezgranicznie wdzięczni naszemu Tatusiowi w niebie za jego miłość a mimo to wciąż od Niego odchodzimy.

Bóg po śmierci Jezusa zostawił nam na ziemi Swojego Ducha Świętego, który gdy się do Niego zwrócimy ześle nam łaskę uwierzenia w Boga.

 

Duchu Przenajświętszy, racz mi udzielić daru mądrości,
abym zawsze umiejętnie rozróżniał dobro od zła
i nigdy dóbr tego świata nie przedkładał nad dobro wieczne;
daj mi dar rozumu, abym poznał prawdy objawione
na ile tylko jest to możliwe dla nieudolności ludzkiej;
daj mi dar umiejętności, abym wszystko odnosił
do Boga, a gardził marnościami tego świata;
daj mi dar rady, abym ostrożnie postępował wśród
niebezpieczeństw życia doczesnego i spełniał wolę Bożą;
daj mi dar męstwa, abym przezwyciężał pokusy nieprzyjaciela
i znosił prześladowania, na które mógłbym być wystawiony;
daj mi dar pobożności, abym się rozmiłował w rozmyślaniu,
w modlitwie i w tym wszystkim, co się odnosi do służby Bożej;
daj mi dar bojaźni Bożej, abym bał się Ciebie obrazić jedynie dla miłości Twojej.
Do tych wszystkich darów, o Duchu Święty dodaj
mi dar pokuty, abym grzechy swoje opłakiwał,
i dar umartwienia, abym zadośćuczynił Boskiej sprawiedliwości.
Napełnij Duchu Święty serce moje Boską miłością i łaską wytrwania,
abym żył po chrześcijańsku i umarł śmiercią świątobliwą.
Amen.

 

 

W dzisiejszych czasach panuje przekonanie, iż każda religia prowadzi do tego samego Boga. Wszystkie ścieżki, nieważne od tego jak są różne prowadzą na ta samą górę, na sam jej szczyt. Logiczne. Ale czy na pewno?! Biblia wyraźnie temu przeczy.

Wyobraź sobie sytuację, w której Ty topisz się w morzu, a na brzegu tłum ludzi udziela Ci wskazówek, często sprzecznych wobec siebie, zamiast próbować Cię uratować. Zagłuszają siebie nawzajem wprowadzając chaos do Twej głowy. Jak wielka byłaby Twoja radość w momencie, kiedy znalazłby się człowiek, który ryzykując własne życie wskoczyłby do wody, by Cię uratować. Ponieważ potrzebowałeś ratunku, a nie wskazówek i dobrych rad.

Można by wysnuć zatem dość śmiałe stwierdzenie, bardzo upraszczając, że wszystkie religie, poza Chrześcijaństwem są właśnie zbiorem takich wskazówek i dobrych rad. Religie te, pragnąc doprowadzić człowieka do Boga mówią mu, co ten powinien uczynić, jak się zachować by trafić do nieba i uniknąć piekła. Chrześcijaństwo pokazuje nam jednak coś innego. Pokazuje nam wiernym, że Bóg tak ukochał swój lud, iż sam zszedł na ziemię, poprzez Jezusa Chrystusa, który„skoczył w morze” by nas ratować, umarł na krzyżu dla naszego zbawienia. Ponad to przychodzi do nas codziennie w Eucharystii, daje nam Swoje Ciało i Krew w Komunii.

Bóg jest zbyt wielki i zbyt święty, abyśmy my – grzeszni ludzie – mogli się do Niego zbliżyć. Dlatego to On podjął inicjatywę i stał się człowiekiem takim jak my, przyszedł do nas i zmarł, aby nas ratować. W Biblii czytamy: „Chrystus, gdy jeszcze byliśmy słabi, we właściwym czasie umarł za bezbożnych” (Rzym. 5:6); Bóg „daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł” (Rzym. 5:8). To niesamowita prawda oddziela Chrześcijaństwo od innych religii, prawd, idei i przepisów na życie. To nie my dokonujemy cudów. To Bóg dokonuje wielkich rzeczy poprzez Jezusa. Grzech oddzielił nas od Boga, jednak ten dał nam Swego Syna, który zmarł, by odbudować naszą jedność z Ojcem niebieskim. Co więcej Jezus powstał z martwych, co pozwala nam wierzyć, iż my również zmartwychwstaniemy.

Spośród wszystkich ludzi na ziemi tylko Jezus był czysty, i nigdy nie popełnił grzechu. Więc tylko On mógł oddając swoje życie za nasze grzechy zapewnić nam „życie wieczne”. Biblia daje nam gotową receptę na grzech. Jest nim Zbawiciel. Grzech zamyka nam drogę do zbawienia, ponieważ Bóg bardzo poważnie traktuje nasze grzechy. Jezus umarł jako sprawiedliwy za niesprawiedliwych, gładząc nasze grzechy. A my mamy ratunek w sakramencie pokuty i pojednania, który odbudowuje naszą więź ze Stwórcą, Eucharystia zaś zapewnia nam zbawienie.
Tylko Jezus po trzech dniach od swej śmierci wrócił do życia.

Zmartwychwstanie to fakt historyczne, który Rzymianie i Żydzi próbowali zatuszować, lecz im się nie udało. I to kolejna rzecz, która odróżnia Chrześcijaństwo od innych religii. Możemy udać się na grób Mahometa, Buddy, Marksa czy innego „wielkiego tego świata”. Jednak grobu Jezusa nie znajdziemy, gdyż On żyje!

Dlatego próbując odpowiedzieć na pytanie „czy wszystkie religie prowadza do Boga?” możemy odpowiedzieć Nie! Sam Jezus powiedział, że jedyną drogą do Boga-Ojca jest On sam.
„Ja jestem drogą i prawdą, i życiem, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie” (Jan 14:6).

Wiedzieli o tym również uczniowie Jezusa, którzy za wairę umarli śmiercią męczeńską będąc krzyżowanymi i kamieniowanymi. Piotr mówił – „Nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4:12); Paweł – „Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus” (1 Tym. 2:5).

Kiedy przeanalizujemy słowa Apostołów wystarczy znaleźć w sobie pragnienie by iść pod prąd, wbrew dominującym poglądom. Odkryjemy, że Jezus jest rzeczywiście tym, za kogo się podawał, a my winniśmy oddać Mu cześć i Chwałę oraz iść Jego śladami.

  • 1