Czy w Biblii jest pełno sprzeczności?
Jako że jestem chrześcijaninem właściwie od urodzenia, to regularnie zdarza mi się sięgać po Pismo Święte. Przeczytałem je wielokrotnie i jak do tej pory nie spotkałem się z sytuacją, by zaprzeczało ono samemu sobie. Nauki Biblii są jak misterny splot w gobelinie (tkany obraz), w którym każda nić jest na swoim miejscu.
Ten film bardzo ciekawie odpowiada dlaczego nadszedł Nowy Testament i zastąpił Stare Przymierze:
Najczęstszym przykładem na sprzeczność Biblii są dwa fragmenty: “oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę” (Wj 21, 24) oraz “A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!” (Mt 5, 39). Tak naprawdę oba nakazy są odpowiednie.
Pierwszy z nich to słowa Boga do izraelitów, który zobowiązuje ich do tego, aby prawo i porządek były respektowane poprzez nakładanie kar adekwatnych do popełnionego czynu. Miało to powstrzymać sędziów przed wydawaniem zbyt surowych lub zbyt łagodnych wyroków.
W drugim fragmencie Jezus zwraca się do pojedynczych osób, a nie do całego narodu. W ten sposób ostrzega nas przed szukaniem zemsty i wymierzania kar na własną rękę. To cierpliwość powinna być naszą najważniejszą cnotą. Gdy nadstawiamy policzek, to postępujemy według przykazań Boga i ukazujemy innym jego dobroć. Nie jest rzeczą łatwą nadstawianie drugiego policzka, ale gdy tak czynimy, uznajemy zwierzchnictwo władzy wykonawczej nadanej przez autorytet Boga.
Wyrywanie fragmentów Pisma Świętego z kontekstu jest prostą drogą do uznania, że istnieją w Biblii sprzeczne ze sobą słowa. A to podejście błędne i nieuczciwe. Księga ta jest zbyt dla nas ważna, aby w taki sposób nią manipulować. Dlatego postępując w duchu uczciwości, powinniśmy jak najwięcej samodzielnie czytać Pismo Święte.
Oko za oko to nie do końca prawo odwetu czy zemsty ale prawo wyrównania, a nawet pokoju.
Aby to zrozumieć trzeba odwołać się do żydowskiej mentalności. Pojęcie „wyrównania rachunków” jest bardzo ważne. Wszelkiego rodzaju krzywda postrzegana jest w kategoriach pustki, braku, niedoboru. Wybiłeś mi oko, to w świecie jest nierównowaga. Ja nie mam, ty masz, to trzeba wyrównać. Możesz zwrócić mi oko? Nie, to poświęcisz swoje i będzie kwita. Semickie słowo określające pokój (hebr. szalom) ma ten rdzeń co zawołanie „leszalem!”, które słyszy się w izraelskich restauracjach, gdy przychodzi do płacenia rachuku. Oznacza ono nie mniej ni więcej, tylko „płacić!”.
Pokój to nie stan braku walki, tylko równowaga, sytuacja, gdy jeden nie jest winnien drugiemu nic a nic. „Oko za oko” jest wezwaniem do zachowania pokoju, do równowagi. Ale nie można zrozumieć tego jeśli nie zna się sytuacji wcześniejszej, gdy w ludach tamtejszych nie obowiązywało tak jak nas teraz prawo pisane.
Biblijne „oko za oko” wypowiedziane w tamtych czasach to rewolucyjny przełom w prawodawstwie. Jaka bowiem była sytuacja u początku. Były sobie plemiona-rody, które wędrowały z jednego terytorium na drugie (np. Abraham i jego rodzina). Często wchodziły w kontakty z innymi rodami-plemionami. Raz były to kontakty przyjazne, np. wymiana handlowa. Ale bywało też że miały miejsca kontakty nieprzyjazne, np. o dostęp do wody lub pastwiska. Znając temperament obowiązujący w tamtejszych regionach, skłonność do podnoszenia głosu i machania rękami nie trudno domyśleć się, że dochodzilo do rękoczynów, a w konsekwencji zabójstw. Jeśli członek jednego plemienia zabił (nawet przypadkiem) członka drugiego plemienia, to najbliższy krewny zabitego miał obowiązek pomścić go. No i kiedy go dopadał zrobił to. Wtedy krewny tegoż zabitego mordercy miał święty obowiązek zabić mordercę mordercy. I tak dalej, i tak dalej. W nieskończoność. Ślady takiej filozofii są do dziś widoczne na Sycylii. „Oko za oko” mówi: wyjął ci oko, wyjmij jemu i KONIEC!!! Ani nie możesz go pozbawić ręki, ani nogi, ani zgwałcić żony, porwać niewolnika a tym bardziej zabić. Masz prawo do wyrównania rachunku i kropka. Potem jak już jest wyrównanie, będzie między wami pokój, stan równowagi.
Następnym krokiem jest ustanowienie sądów. Bowiem musiał być ktoś kto stwierdzał bezstronnie (przynajmniej w teorii, bowiem korupcja to zjawisko ponadczasowe) jaka jest skala szkód, kto co komu zrobił i jak to wyrównać. Jak już się trochę tych wyroków nazbierało, to pojawili się ludzie, którzy mówili do sędziego: „wydałeś taki a taki wyrok, chwała Ci za to. Ale dlaczego dwa tygodnie temu gdy w sądziłeś w podobnej sprawie, to dałeś wyrok bardziej korzystny dla oskarżonego, dlaczego?”. Ludzi dziś tych nazywamy adwokatami. Pojawiła się więc konieczność spisywania wyroków aby pamiętać co cię komu odjęło.
Oznaczało to koniec „sprawiedliwości” ludowej i zaczął się system prawny.
W czasach mojej młodości przedstawiciele „jedynego naukowego światopoglądu” mówil nam: ta cała wasz Biblia to tak naprawdę plagiat, na przykład słynne „oko za oko” to kalka z wcześniejszego Kodeksu Hammurabiego”. No i co z tego? Czy reguły prawne mają mieć tylko zakres jednostkowy i niepowtarzalny? Czy jeśli jakaś norma prawna (jak widać potrzebna i skuteczna) nie mogła się pojawić wcześniej? Hammurabi miał już państwo, miał administrację, problemy państwowe. Żydzi byli dopiero na etapie przechodzenia z gromady uciekinierów do stanu narodu, który potem utworzy państwo. Im wcześniej prawa nie były potrzebne, robił to za nich faraon w Egipcie. Teraz dostaną prawa nowoczesne i sprawiedliwe, bo go potrzebowali. Dostają prawa i mają stać się narodem a historia ma toczyć się dalej. My chrześcijanie widzimy w tym konsekwentne toczenie się w stronę Jezusa, który ma wyzwolić nas z grzechu i wypełnić prawo zapisane w Starym Testamencie.
„Oko za oko” nie wolno czytać bez całości kontektsu biblijnego w którym jest umieszczony. To tak jakbyśmy przykazanie „nie kradnij” czytali bez „nie”. Wychodzi nonsens.
A przecież zaraz po ustanowieniu „oko za oko” pojawia się 10 przykazań a w nich „nie zabijaj”.
Prawo „oko za oko” było, tak jak każda norma prawna, przedmiotem dyskusji, rozważań, analiz. Uczeni w Piśmie, prawnicy i zwykli ludzie zastanawiali się co i jak.
Aż przyszedł Mistrz z Nazaretu i powiedział jak należy rozumieć tę normę. Zerknijmy do Mateusza 5, 35-41 „A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie.”
W tych słowach Jezusa znajdziemy odpowiedź na pytanie. Tak trzeba rozumieć zasadę „oko za oko”! Krótko, węzłowato i dobitnie. Nas chrześcijan, prawo odwetu nie obowiązuje. Krzywda doznana od bliźniego ma stać się punktem wyjścia do zawarcia z nim pokoju ale nie na zasadzie wyrównania tylko na zasadzie miłości.