Czy Jezus istniał naprawdę? Przeczytaj fakty o jego istnieniu.
Istnienie Jezusa z Nazaretu jest niepodważalne. I to nie tylko ze względu na ilość osób wierzących, ale przede wszystkim ze względu na fakty historyczne, które mówią same za siebie. Choć w 70 roku naszej ery doszło do zniszczenia niemalże wszystkich źródeł historycznych, na skutek najazdu Rzymian na Jeruzalem, część z nich pozostało nietkniętych. Niestety, jak przypuszczają historycy i badacze wielu dziedzin, spora część informacji uległa zniszczeniu. Co gorsza, tamto wydarzenie doprowadziło do śmierci tysięcy, jak by się mogło wydawać, naocznych świadków życia i nauczania Chrystusa.
Jezus Chrystus jest nie tylko uznaną postacią religijną, ale Jest on również rzeczywistą i uznaną postacią historyczną.
Dobrze jest pamiętać o tym, iż w czasach antycznych historyczność Jezusa nigdy nie była podważana. Nawet sceptycy, czy osoby nie wierzące, nie miały wątpliwości, co do Jego obecności. Wszystko zmieniło się dopiero w połowie XVIII wieku, kiedy to do głosu doszli zagorzali ateiści. Od tego momentu, coraz częściej pojawiały się pogłoski, o rzekomej mistyfikacji i olbrzymiej wyobraźni chrześcijan.
Ewangelia według św. Łukasza jasno podaje, że Jezus jest znakiem, „któremu sprzeciwiać się będą”. (Łk 2, 34). Już te słowa wskazują, iż Biblia ma mnóstwo racji i jest dodatkowym źródłem, potwierdzającym realność istnienia Bożego Syna.
Prawdą jest również to, że nawet historycy żyjący w tamtych czasach niespecjalnie interesowali się działalnością Jezusa. Tym bardziej, jeśli należeli do grona świeckich ludzi. W ich kręgu zainteresowań pojawiały się wydarzenia – z punktu widzenia ówczesnej historii – ważniejsze, niż życie Jezusa. Pewien autor książki pt. „Poczta Ojca Malachiasza” napisał bardzo mądre, i jakże realne słowa: ” Generalnie, postacie podległej, prowincjonalnej i mało liczącej się prowincji Judei i kwestie podbitych Żydów, dla kronikarzy rzymskich nie były specjalnie interesujące. Nie byli oni nawet zapoznani z wieloma istotnymi elementami biografii uwielbianych filozofów greckich, a nie mówiąc już o postaciach zniewolonej i podległej wówczas Judei”.
Warto również uzmysłowić sobie, że tamtejsze czasy zdecydowanie różniły się od naszych obecnych. Przede wszystkim, przepływ informacji nie miał miejsca, jak teraz, w czasie rzeczywistym dzięki internetowi i telewizji. Wszystko odbywało się zdecydowanie dłużej. Jeszcze inną kwestią jest fakt, że Pan Jezus nie szukał rozgłosu. Nie marzył o byciu sławnym, koncentrował się bowiem na swojej misji powierzonej od Boga Ojca. Często też, Jego działania miały miejsce w odosobnionych gospodach, gdzie poza naocznymi świadkami, ciężko było o większą „publikę”.
Kolejną sprawą, która jasno wyjaśnia dlaczego do naszych czasów nie zachowało się aż tak dużo historycznych przekazów jest fakt, że w tamtych latach antyczni historycy pisali o tym, o czym chcieli, albo co im dyktowała władza. Dla nich zwykły, biedny „Mesjasz”, urodzony gdzieś w stajence i przez całe życie wiodący żywot osoby ubogiej i skromnej, był mało interesującą postacią. Zdecydowanie kłócił się ze wszelkimi wyobrażeniami człowieka wykształconego, potężnego i silnego. Był przecież tylko „zwykłym” nauczycielem, zaliczanym do biedoty, którą skutecznie pogardzano. To zaplanowała próba ludzkości, nałożona przez samego Boga. Wielokrotnie Jezus wspomina o niej, w swoich słowach: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie”.
Pomimo wielu trudności, prób i działań zmierzających do zniszczenia ważnych przekazów pisemnych, pozostały pewne akty i dokumenty, pozwalające na udowodnienie obecności Jezusa Chrystusa i przedstawienie Jego życia w dość szczegółowy sposób. Źródła te, można podzielić na cztery, różne kategorie. Należą do nich:
- źródła Rzymsko- Greckie (te w oczach ateistów i sceptyków są najbardziej wiarygodne),
- źródła Żydowskie,
- źródła Wczesnochrześcijańskie,
- źródła Biblijne.
Jak powiedział niegdyś pewien historyk i Klasyk – E.M. Blaiklock : „Uznaję siebie za historyka. Moje podejście do Klasyki jest historyczne. I oznajmiam wam, że dowody, co do życia, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa są lepiej udokumentowane niż większość faktów ze starożytnej historii”. Dlatego też warto poznać wszystkie możliwości, aby przekonać się, że uznanie Prawdy nie jest czymś skomplikowanym i niemożliwym, a jedynie wyborem pomiędzy wieloma lekturami. Przyda się to głównie wątpiącym, nie do końca umiejącym poznać siebie i właściwą drogę.
Źródła Rzymsko – Greckie (pozabiblijne).
Poznając historię Jezusa i Jego wiarygodność, nie można pominąć dzieł, które zostały napisane przez Józefa Flawiusza, syna Mattiasza, żyjącego około 37 lat po narodzeniu Syna Bożego w Betlejem. To człowiek niegdyś należący do grupy kapłanów rzymskich, z czasem awansujący na głównego historyka domu cezara Wespazjana i jego syna- Tytusa. Autor ciekawych dzieł o historii i codziennym życiu populacji żydowskiej. To w nich właśnie odnaleźć można wiele postaci biblijnych, które powtarzają się często w różnych dziełach. W Antiquitates” ( XVIII, 116-119) wspomina z ogromnym szacunkiem o chrzcie św. Jana. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż wszystkie zapiski i źródła stworzone przez Flawiusza, uznawane są przez historyków za prawdziwe i niepodważalne.
Jedna z zapisków Flawiusza brzmi tak:
„W owym czasie był tam mądry człowiek, który nazywał się Jezus. Jego postępowanie było dobre i był on człowiekiem cnotliwym. Wielu ludzi spośród Żydów i innych narodów zostało jego uczniami. Piłat skazał go na ukrzyżowanie i śmierć. Ale, ci, którzy stali się jego uczniami, nie odpuścili jego nauczania. Twierdzili oni, że ukazał im się po trzech dniach od ukrzyżowania i że był on żywym; tak więc być może był on Mesjaszem, odnośnie, którego to prorocy głosili, że czynił cuda”.
To, co warto nadmienić przy cytowaniu Flawiusza to fakt, że ów historyk nie był osobą sprzyjającą Jezusowi. To neutralny, obiektywny obserwator, który w swoich pismach zawarł wiele opisów postaci biblijnych- nie ze względu na swoją wiarę czy przekonanie, ale przede wszystkim z powodu relacjonowania wydarzeń mających miejsce w najbliższym otoczeniu. Dlaczego zatem pisma sporządzone przez Żyda, zaliczyć można do grupy Rzymsko- Greckich? Powód jest oczywisty. Flawiusz, jako nadworny historyk cezara obracał się w rzymskim towarzystwie. Musiał więc przyjąć pewne nawyki i zwyczaje, i chcąc, nie chcąc, przejąć pewien tok obserwacji i rozumowania.
Innym, doskonałym historykiem rzymskim, wspominającym również o obecności na świecie Jezusa Chrystusa był, bez wątpienia, Cornelius Tacyt, żyjący w latach 56-117 n.e). W większości dzienników i historii, opisywał on panowanie cezara Nerona, jak również samo spalenie Rzymu, mające miejsce w 64 roku. W jego wspomnieniach, można odczytać, że Cezar: „podstawił winowajców i dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazwał. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za Tyberiusza skazany był na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne albo sromotne, zewsząd napływa i znajduje licznych zwolenników.”
Dlaczego słowa te są tak istotne? Bowiem Tacyt jest jednym z najbardziej wiarygodnych i rzetelnych historyków, żyjących w tamtym czasie. I to on, nikt inny, wskazuje na obecność istnienia gmin Chrześcijan, na Jezusa stanowiącego założyciela tychże gmin, jak również wyroku wydane przez Poncjusza Piłata (prokuratora), skazującego Chrystusa na śmierć. Jako rzymski senator mógł być bowiem na bieżąco we wszystkich sprawach, zapadających „u góry”. Dlatego też, wśród współczesnych naukowców pada przekonanie, że Tacyt to pewne i rzetelne źródło informacji o antycznych latach.
Swetoniusz, historyk żyjący do ok. 130 roku naszej ery, napisał w 120 roku, że za Nerona „zostali poddani torturom chrześcijanie, ludzie wyznający nową i zbrodniczą wiarę”. A dalej: ”podburzani przez Chrestosa wywoływali częste zamieszki”. W ostatnim zdaniu chodzi przede wszystkim o spory, które powstawały w gminie, a które dla nie do końca zorientowanego historyka mogły oznaczać konieczność obecności owego Chrestosa w Rzymie. Nikt bowiem w tamtych czasach nawet nie przypuszczał, że zamieszki mogą występować z powodów kazań i idei przekazywanych przez Jezusa. Należy jednak nadmienić, że Swetoniusz nie był pisarzem biblijnym. To człowiek, który przez całość swojego życia zajmował się głównie biografiami 12, następujących po sobie władców. W wielu tekstach jednak pojawiają się pewne opisy Chrześcijaństwa i samego Chrystusa.
Pliniusz Młodszy, prawnik rzymski a jednocześnie magistrator uznany i szanowany w otoczeniu, także wspomina o chrześcijaństwie i Chrystusie. Jego listy do władców, czy innych ważnych historyków, współcześnie mają ogromną wartość historyczną. Nikt nie ma odwagi również powiedzieć, że jego realność jest w jakikolwiek sposób podważana. To jeden z przykładów starożytnych autorów, zawierających w swoich podaniach istotne informacje o chrześcijanach i samej osobie Jezusa Chrystusa. Około 112 roku powstał bowiem tekst, kierowany do cesarza Trajana, wspominający, że w zarządzanej Bitynii chrześcijanie byli liczni i „mieli zwyczaj w pewnych dniach zbierać się przed świtem i śpiewać pieśni Chrystusowi, jako Bogu”. Kilka słów potwierdzających obecność chrześcijańskich gmin, jak również traktowania Jezusa jako Boga. Ważne informacje, dające jasne przesłanie, co do prawdziwości postaci, tak bardzo negowanych przez ateistów i sceptyków.
Aby uzyskać dalsze potwierdzenie, warto zasięgnąć do przekazów z listów cesarza Hadriana, sięgających prawie 125 roku naszej ery, w których zawarte są informacje o normach postępowania w procesach przeciwko chrześcijanom. To kolejne pokazanie przez ówczesną postać faktu, że Jezus istniał i nauczył na terenie Palestyny. Czy potrzeba zatem więcej dowodów? Jezus historyczny jest faktem, niezaprzeczalnym, potwierdzanym przez ekspertów wielu dziedzin. Dlaczego zatem wciąż ktoś stara się podważyć jego obecność?
Być może ateiści chcą za wszelką cenę postawić na swoim, udowadniając jednocześnie wierzącym, ich ciemnotę i naiwność. Innych powodów ciężko jest bowiem się doszukiwać. Jeśli jednak ktoś uważa, że wymienionych przykładów jest zdecydowanie za mało, warto przytoczyć jeszcze inne nazwiska, do których, w razie wątpliwości, można się odnieść.
Mara Bar-Serapion, filozof, znany autor wielu tekstów, jest uważany za jednego z historyków, którzy jako pierwsi przekazywali informacje o życiu Jezusa. To, co zostanie zaprezentowane poniżej jest jednym z fragmentów jego listów, wysyłanych z więzienia do własnego syna. To one są źródłem informacji o Nazarejczyku, który nazywany jest Mądrym Królem. Żydzi Go zgładzili, a jednocześnie pytali: „- jaką korzyść odnieśli mieszkańcy Aten zabijając Sokratesa? Głód i plaga ich spotkała jako kara za ich przestępstwo. Jaką korzyść odnieśli ludzie z Samos ze spalenia Pitagorasa? W jednej chwili ich ziemia pokryła się piaskiem. Jaką korzyść odnieśli Żydzi dokonując egzekucji swojego Mądrego Króla? Po tym właśnie upadło ich królestwo. Bóg sprawiedliwie pomścił tych trzech mądrych ludzi: Ateńczycy umarli z głodu, Samosczycy zostali zmiażdżeni przez morze; Żydzi zrujnowani i wygnani ze swojej ziemi, żyją w całkowitej desperacji. Ale Sokrates całkiem nie umarł; przeżył w naukach Platona. Pitagoras całkiem nie umarł; przeżył w posągu Hery. Również Mądry Król całkiem nie umarł; przeżył w naukach, które pozostawił”. Sam oryginał listu można na żywo zobaczyć w Muzeum Brytyjskim. Nie ma wątpliwości, co do opisywanej postaci, bowiem według współczesnych naukowców, Mądrym Królem mógł być nazywany jedynie Jezus (podobnie, jak został ukrzyżowany przez Żydów). To fragment najlepiej obecnie zachowanego pisma, potwierdzającego obecność Chrystusa i Jego życie w Jerozolimie.
Co ciekawsze, autorami tekstów poza biblijnych, nawiązujących do chrześcijaństwa, są także osoby, które nie były historykami, i często piastowały funkcję satyryków albo retoryków. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku Luciana z Samosaty, piszącego w Grecji w latach 125 – 189 roku naszej ery. W jednym z poważniejszych utworów można odczytać, że:
„Chrześcijanie wciąż ubóstwiają człowieka – osobę wybitną, który przedstawił im ich osobliwe obrzędy, z powodu, czego został ukrzyżowany… że żyją i wierzą w nieśmiertelność…, że są oddanymi ludźmi… i że zostało im zaszczepione przekonanie przez ich prawodawcę, iż są braćmi od chwili nawrócenia się i odrzucenia bogów greckich…, oraz że wierzą w ukrzyżowanego mędrca żyjąc według wskazanych przez niego praw”.
Dla sceptyków, najlepszymi źródłami będą z pewnością jednak te, stworzone przez zatwardziałych oponentów chrześcijaństwa. Jednym z nich był z całym przekonaniem Celsus, żyjący w drugim wieku naszej ery. Sławny filozof grecki, stawiający na racjonalizm i naukę. Anty- chrześcijańskie teksty, które pisał, zawierają jednak sporo wzmianek o wierzących, ich religii, jak i samym Jezusie Chrystusie. Co ważniejsze, obserwator ten widzi cuda dokonane przez Syna Bożego, traktuje je jednak w kategorii czarów, nazywając Pana – „czarownikiem”.
Na jednej ze starożytnych budowli, nie tak dawno, naukowcy odnaleźli pewne graffiti- karykaturę. Prezentuje ona postać człowieka, z oślą głową, ukrzyżowanego na górze. Niewątpliwie jest to odniesienie do śmierci Jezusa, mającej miejsce na Golgocie. Choć sam rysunek dla osoby wierzącej jest mocno obraźliwy, i z satyrą ma niewiele wspólnego, sam fakt, iż w drugim wieku naszej ery, ktoś stworzył karykaturalny obraz pewnego wydarzenia, powinien być niepodważalnym dowodem, na obecność Chrystusa w Jerozolimie.
Kolejnym przykładem niech będzie kilka tekstów Thallusa, które dotrwały do współczesnych czasów. Ten grecki historyk, żył najprawdopodobniej w pierwszym wieku naszej ery. W nielicznych zapiskach można bowiem odczytać informację o ciemnościach, które zapanowały podczas śmierci Jezusa Chrystusa. Pewne cytaty i opisy zaczerpnął więc Juliusz Afrykańczyk w 221 roku n.e., cytując Thallusa w swoim dziele: „na cały świat tamże zaległa zastraszająca ciemność; i skały rozdarły się przez trzęsienie ziemi; i wiele miejsc w Judei i innych okręgach zostały zburzone. Tą ciemność Thallus, w swojej trzeciej księdze Historii, określa (jak mi się wydaje bez powodu) zaćmieniem słońca”.
Jak widać, grecki historyk skupia się na zjawisku zaćmienia słońca, mającego miejsce właśnie w czasie ukrzyżowania, rozpoczynające się od godzin popołudniowych. Co ważniejsze, taki opis sytuacje został również potwierdzony przez Phlegon’a, w 138 roku naszej ery. Nie może być to zatem zwykłym zbiegiem okoliczności.
Żydowskie źródła potwierdzające obecność Pana Jezusa.
Ważnym źródłem, mogącym wnieść sporo do dyskusji o realności postaci Jezusa Chrystusa, bez wątpienia jest Babiloński „Talmud”. Zapis praw i instrukcji żydowskich, postał ok.70-200 r. n. e. i kilkukrotnie wspomina imię Syna Bożego, w różnych sytuacjach. Jeden z tamtejszych opisów bezpośrednio odnosi się do sądu nad Chrystusem i Jego uczniami oraz sam moment egzekucji. „W dzień Paschy powiesili Yeshu…” (gdzie oczywistym jest zastosowanie takiego zapisu imienia Jezusa). Źródło to wspomina również, że „Jezus miał zostać zgładzony za to, że uprawiał czary i zwodził Izrael do apostazji…”. To cytat, nawiązujący do oskarżeń stawianych Jezusowi oraz Jego pięciu uczniom.
Jeszcze innym przykładem są źródła faryzejskie, gdzie odnaleźć można wzmianki bądź dłuższe opisy, mówiące o obecności Jezusa. Co ważniejsze zapisy te powstały w czasach bliskich życiu Chrystusa.
„Jezus czyli Nozri (Nazarejczyk), syn Marii i ojca o niewiadomym imieniu, nauczywszy się magii w Egipcie- zwodził ludzi i został skazany na śmierć”.
To bardzo duży skrót życia, nauczania i śmierci Nazarejczyka. Jedno poza biblijne zdanie, potwierdzające prawdziwość Syna Bożego, jako postaci historycznej. Nawet informacja o cudach, choć sprowadzona do sił magicznych, potwierdza fundamenty wiary chrześcijańskiej. Jeszcze większej wiarygodności nabierają teksty, wspominające o ukrzyżowaniu Jezusa z Nazaretu w dniu Paschy, co przez prawo Żydowskie było zabronione. Gdyby fakt ten był wymyślony i fikcyjny, z pewnością już wiele setek lat temu, zostałby usunięty z dostępnych tekstów. Nie byłoby mowy o takich wydarzeniach, jeśli ich obecność nie byłyby prawdziwe.
Przetrwanie do współczesnych lat tak wielu dowodów, nie powinno pozostawiać żadnych wątpliwości. Niestety dla wielu sceptyków, to wciąż za mało. Dlatego w artykule warto przytoczyć także kilka przykładów ze źródeł wczesnochrześcijańskich. Jest bowiem kilka znaczących postaci, akceptowanych przez naukę.
Klemens I, zwany także Klemensem rzymskim, najprawdopodobniej zmarł w okolicach setnego roku naszej ery. Nazywany Apostołem Pokoju, stał się świętym. Piastował również urząd papieża w latach 88-97. To najstarszy w historii pisarz wczesnochrześcijański, o którym wiadomo. To on, pozostawił po sobie List do Koryntian, który przez bardzo długi czas znajdował się w Nowym Testamencie i był cytowany w niemalże wszystkich kościołach katolickich na całym świecie.
Kolejną istotną, z punktu widzenia chrześcijaństwa i historii, postacią, był niewątpliwie Ignacy Antiocheński, żyjący mniej więcej w tym samym czasie, co Klemens. Zaliczany do starochrześcijańskich pisarzy, był Ojcem Kościoła. Jako trzeci z kolei, pełnił funkcję Biskupa Antiochii. Dodatkowo, według legendy, miał być dzieckiem postawionym przez Jezusa przed uczniami. Za panowania cesarza Trajana, ok. 107 roku naszej ery, Ignacy, jako głowa chrześcijan został skazany na śmierć. W wieku osiemdziesięciu lat wysłano go do Rzymu, aby stracił życie na arenie, rozszarpany przez dzikie zwierzęta. Podczas każdorazowych postojów w podróży, Ignacy wysyłał listy do kolejnych gmin chrześcijańskich, a także do samego św. Polikarpa, którego spotkał na swojej drodze w czasie ostatniej wyprawy do Rzymu.
Zbiór tych listów, stanowi ogromny dorobek dla wiary chrześcijańskiej. Człowiek ten bowiem wskazywał swoją gotowość na cierpienie, podobnie jak sam Pan Jezus Chrystus. Nie bał się śmierci, nawet tej najbardziej bolesnej. To przykład dla wszystkich ludzi, którzy wielokrotnie wyrzekają się Boga i Chrystusa, w imię wstydu czy nietolerancji innych osób.
Święty Justyn. Człowiek urodzony we Flawii, nazywany również Justynem Męczennikiem. Przyjął wiarę chrześcijańską dopiero w trzydziestym roku swojego życia. Między 163 a 167 roku ścięty mieczem w Rzymie. Święty katolik, a jednocześnie prawosławny. Filozof i apologeta, piszący w greckim języku. Szczegółowe informacje na temat samego Justyna odnaleźć można w jego pismach i tworach.
Najprawdopodobniej pochodził z Sychem w Palestynie. Choć nazywa siebie samego Samarytaninem, podkreśla, iż wychował się w pogańskiej rodzinie. Dzięki zamożności rodziców, udało mu się podjąć studia i zostać filozofem. To właśnie na wyższej uczelni poznał chrześcijaństwo, następnie przez niego przyjęte. W dziele „Dialog z Żydem Tryfonem” opisuje własne nawrócenie. W rezultacie osiada w Rzymie, gdzie podejmuje pracę w założonej przez siebie bezpłatnej szkole.
Papiasz, który był biskupem Hierapolis w Azji Mniejszej, to jeden z Ojców Apostolskich, teologów, świętych. Żył najprawdopodobniej w okresie od 60 d0 135 roku naszej ery. Przypuszcza się, że człowiek ten poniósł męczeńską śmierć wraz ze św. Polikarpem. Według innych podań (np. Ireneusza) Papiasz był uczniem Jana i słuchaczem uczniów. Wielu późniejszych autorów wykorzystuje cytaty i informacje, zebrane przez filozofa w swoich dziełach.
Kwadrat Apologeta był świętym, który żył na przełomie II/III wieku naszej ery. Był uczniem Apostołów, który jednak zasłynął z jednego dzieła. Mianowicie stworzył Apologię- książkę podarowaną cesarzowi Hadrianowi. Była to swoistego rodzaju obrona własnych poglądów i wiary, spisana na kartach przez człowieka gorliwie wierzącego.
Polikarp ze Smyrny. Wspominany już powyżej, był człowiekiem wykształconym, często cytowanym przez innych, późniejszych autorów. Zaliczany do Ojców Apostolskich swoim życiem i twórczością, zaświadczał o obecności Jezusa. Jak podaje tradycja, osobiście znał kilku uczniów Chrystusa, a co najważniejsze, był ponoć ulubieńcem Ewangelisty Jana Teologa. To właśnie przez niego, został mianowany na Biskupa Smyrny. Po męczeńskiej śmierci Polikarpa pojawił się pierwszy tak dokładny i wiarygodny opis męczeństwa dla wspólnot chrześcijańskich.
„Dnia 26 stycznia, w Smyrnie dzień śmierci św. Polikarpa. Był on uczniem św. Jana, Apostoła i przez niego wyświęcony na Biskupa tego miasta. Był także zwierzchnikiem całej prowincji kościelnej Małej Azji. Za czasów Marka Antoniusza i Lucjusza Aureliusza Kommodusa, był na rozkaz prokonsula wrzucony do ognia, gdy w amfiteatrze cały naród żądał jego śmierci. Ponieważ jednak płomienie mu nie zaszkodziły, więc go ścięto mieczem. Razem z nim tę samą śmierć męczeńską poniosło dwunastu mieszkańców Filadelfii.”
Najwybitniejszym teologiem II wieku, którego słowa są powtarzane w wielu innych dziełach, był Ireneusz z Lyonu. Pisał po grecku, stanowił bowiem jednego z najwybitniejszych pisarzy tamtego okresu. Wychowany w Smyrnie, był uczniem św. Polikarpa. Jego teksty pełne są dowodów, poświadczających obecność Jezusa Chrystusa. Jak podają różne źródła, św. Ireneusz także zginął śmiercią męczeńską. Sugeruje to więc, że podobnie jak inni Ojcowie Apostolscy, nie wyrzekł się swojej wiary i do końca życia gorliwie wierzył w Boga.
Wszyscy, wskazani powyżej Ojcowie Apostolscy świadczyli swoim pismem, a przede wszystkim życiem za Jezusa. Byli pewni swojej wiary, nie wyrzekli się jej nawet w obliczu śmierci. Stali się zatem przykładem dla innych, chcących zaufać, ale mających wątpliwości. Przekazy pozostawione po nich pozwalają na pokazanie niedowiarkom, że Chrystus istniał, był postacią historyczną, wspominaną przez ludzi nie związanych z religią.
Nie trzeba chyba zatem wspominać o źródłach Biblijnych, znanych i cytowanych na całym świecie. Zapis Nowego Testamentu – Ewangelii św. Mateusza, Jana, Marka i Łukasza. To również listy świętych Apostołów ( Pawła, Piotra, Judy, Jakuba i Jana). Ich życiorysy są historycznie potwierdzone więc nie ma powodu, by nie wierzyć w słowa zapisane przez te postacie.
Abstrahując od innych źródeł, już same Listy św. Pawła , powstałe w ok. 40 lat po śmierci Jezusa, zostały uznane przez światowych ekspertów za wiarygodne, bezstronne i ciężkie do zakwestionowania. Pierwszy wiek naszej ery był więc czasem szczególnym, gdyż to wówczas chodził po ziemi człowiek, Bóg o imieniu Jezus, o którym pamięć przetrwała do dnia dzisiejszego.
Podsumowując… Pomimo faktu, że w 70 roku naszej ery nastąpiło spalenie Rzymu, w trakcie którego większość dokumentów i pism uległo całkowitemu spaleniu, oraz, że naoczni świadkowie również zginęli w tamtym czasie, to i tak, trzeba przyznać, że ilość pozostałych źródeł jest zaskakująco duża.
Jak również i to, że Jezus Chrystus działający w niewielkim obszarze Imperium Rzymskiego, dla wybitnych historyków był postacią jeszcze wówczas nic nie znaczącą – to niewątpliwie jak widać w zaistniałych okolicznościach i tak istnieje spora i wyśmienicie wystarczająca ilość materiału dowodowego (chrześcijańskiego jak i niechrześcijańskiego) na niezaprzeczalną historyczność Jezusa, którą przedstawilimy tu jedynie w skrótowym zarysie.
Pamiętajmy przede wszystkim i to, że miliony ludzi na całym świecie i na przestrzeni czasu, tak wykształconych jak i nie wykształconych, profesorów, lekarzy, detektywów, matematyków, humanistów, filozofów, pisarzy, kronikarzy, a w tym również wielu wybitnych historyków i prawników, targani własnymi rozterkami i niepewnością również podjęło się trudu skrupulatnego dociekania, badania i analizy owych dowodów na własny użytek, – dochodząc przy tym do takich, a nie innych przekonań prowadzących ich właśnie do wiary w Jezusa. Jak widzimy ludzie oddawali nawet swoje życie za tą prawdę. A nieraz ginęli w torturach i cierpieniach, nie wyrzekając się przy tym Jeuzusa.
Gdy np. św. Polikarpowi oczekujacemu egzekucji przez wrzucenie do ognia, zaoferowano możliwość ocalenia swojego życia w zamian za wyrzeczenie się Jezusa, – odpowiedział: „Służyłem Mu otwarcie przez 86 lat i nigdy mnie nie zawiódł, czemu więc miałbym teraz zaprzeć się mego Pana i Zbawcy?”
Czy możemy określić ich wszystkich za naiwnych bezmózgowców? Gdyby nie posiadali wystarczających dowodów i podstaw, zapewne ich przekonania poszłyby w zupełnie inną stronę. Wszak nikt przecież nie lubi świadomie się oszukiwać.
Dla przypomnienia i przykładu, jak już wskazałem wcześniej w tymże opracowaniu, dr. Simon Greenleaf, były profesor prawa na Uniwersytecie Harvardu, rozpoznany wcześniej przez sąd wyższej instancji jako bodajże największy autorytet w historii w odniesieniu do badania dowodów sądowych, jak również autor głośnego podręcznika zatytułowanego: „A Treatise on the Law of Evidence” – (Traktat o Prawie Dowodowym), będącego jednym z najbardziej kompetentnych opracowań odnoszących się do dowodów wykorzystywanych w prawie sądowym, – sam dokonał niezwykle skrupulatnego badania tychże dowodów dotyczących postaci Jezusa i Jego zmartwychwstania. W swojej konkluzji wysunął on wniosek, że: „w każdym niestronniczym sądzie na świecie, istniejące dowody potwierdziłyby fakt, że Jezus Chrystus zmartwychwstał”.